Nagroda to efekt wypadku, do jakiego doszło w ubiegłym tygodniu. Jeden z pracowników Zakładu Gospodarczego Zieleni i Rekreacji w Nowym Targu został poparzony żrącą substancją w czasie zbierania podrzuconych przy drodze śmieci.
Nagroda za wskazanie
- Zdecydowaliśmy się ogłosić, że zapłacimy 2000 zł temu, kto wskaże nam właściciela pojemnika z tą substancją. To co bowiem zrobił ten ktoś, było wyjątkowo nieodpowiedzialne i niebezpieczne - mówi Grzegorz Watycha, burmistrz Nowego Targu.
Pojemnik z kwasem bowiem został podrzucony - wraz ze starymi oponami i innymi pustymi pojemnikami - na zieleńcu przy skręcie na os. Niwa w Nowym Targu.
- W tym rejonie chodzą piesi i dzieci do szkoły. Nie trudno sobie wyobrazić, że mogłoby dojść do większego nieszczęścia, np. gdyby tą substancją oblały się dzieci. To było wyjątkowo nieodpowiedzialne zachowanie - dodaje Grzegorz Watycha.
Żrącą substancję zabezpieczyła straż pożarna i poddała analizie. Urząd miasta czeka na wyniki. Jej utylizacją jednak ma zająć się Zakładu Gospodarczego Zieleni i Rekreacji.
- Tym na co dzień nie zajmuje się nasz zakład. Będzie to dla niego oznaczało także dodatkowe koszty. Dlatego chcemy znaleźć osobę odpowiedzialną za to i obciążyć także kosztami utylizacji tej substancji - zaznacza burmistrz.
Będę kontrole zakładów
Wypadek został zgłoszony policji. Zajmuje się nim także nowotarska prokuratura.
- Będziemy chcieli osoby odpowiedzialne za ten wypadek ukarać - mówi prokurator Krzysztof Bryniarski, zastępca prokuratora rejonowego z Nowego Targu. - Będziemy prowadzić w tej sprawie postępowanie i postaramy się surowo ukarać osoby odpowiedzialne.
Porzucenie odpadów niebezpiecznych to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Nowotarski urząd miasta powiadomił o tym także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie, Sanepid, a także Państwową Inspekcję Pracy.
- Takie bowiem firmy muszą w legalny sposób pozbywać się niebezpiecznych substancji poprodukcyjnych. Nie można tego od tak wyrzucić do przydrożnego rowu - mówi burmistrz miasta.
Dariusz Jabcoń, naczelnik wydziału ochrony środowiska w urzędzie miasta w Nowym Targu dodaje, że Inspekcja Pracy dostała ponadto listę zakładów z branży garbarskiej działających w tym rejonie. - Z tego co wiem, już ruszyły kontrole tych zakładów. Każda bowiem taka firma, która w swoim procesie produkcyjnym wykorzystuje substancje niebezpieczne, musi mieć podpisaną umowę ze specjalistyczną firmą, która zajmuje się odbiorem tego typu odpadów, które następnie są unieszkodliwiane - wyjaśnia naczelnik.
W czasie kontroli firma taka będzie musiała pokazać nie tylko umowę na odbiór substancji niebezpiecznych, ale także karty przekazania pojemników z taką substancją.
- Na terenie Podhala nikt nie zajmuje się odbiorem i utylizacją takich substancji. Nie robi tego także miejski Zakład Gospodarczy Zieleni i Rekreacji. Najbliżej taka firma znajduje się w Krakowie - zaznacza Dariusz Jabcoń.
Jak doszło do wypadku?
Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło w zeszłą środę na nowotarskim osiedlu Niwa. Tamtego dnia w tym rejonie miasta trwała akcja wywozu śmieci wielkogabarytowych.
- W pewnej chwili jeden z nich podniósł plastikowy kanister, a z niego wylała się mu na twarz i szyję żrąca substancja - mówi Dorota Garbacz z nowotarskiej policji. Poszkodowany został odwieziony do szpitala z poważnymi obrażeniami. Ma poparzoną szyję, twarz i uraz oka. Zajmują się nim lekarze z nowotarskiego szpitala.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Brexit bolesny dla Polaków?