Dzisiaj ma zostać ogłoszony przetarg na całkowity remont spalonych pomieszczeń.
Zaraz po pożarze Bartosz Ścisłowicz, dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji (które zarządza pływalnią), zapowiadał, że po dwóch miesiącach sauna znów ruszy.
- Nie spodziewałem się jednak wtedy, że tak długo potrwa policyjne śledztwo. Umorzone zostało dopiero przed dwoma tygodniami. Zwłoka wynikała z tego, że biegły miał utrudnione zadanie - mówi Ścisłowicz. - Temperatura wewnątrz sauny podczas pożaru była tak duża, że poodpadały płytki ze ścian. Ostatecznie ekspert nie był w stanie określić przyczyny pożaru.
Brak stwierdzenia, czy ogień mógł powstać na skutek błędów popełnionych przy budowie sauny, oznacza, że nie można dochodzić gwarancji od wykonawcy basenu. W tej sytuacji MCSiR jest zdane jedynie na firmę ubezpieczeniową. Liczymy, że ubezpieczyciel pokryje koszty remontu - dodaje Ścisłowicz.
Ubezpieczyciel ze swojej strony też zatrudnił eksperta. Choć minęły cztery miesiące, wciąż nie ma decyzji co do wysokości odszkodowania.
- Obecnie trwa wymiana korespondencji, w której ubezpieczyciel żąda kolejnych dokumentów związanych z budową - nie ukrywa poirytowania Ścisłowicz.
Według MCSiR kosztorys strat wykonany przez rzeczoznawcę opiewa na około 380 tysięcy złotych. Koszty są duże, ponieważ okazało się, że po pożarze trzeba od nowa wykonać wszystkie instalacje - od prądowej poprzez wentylację. Na razie naprawy będzie musiało sfinansować miasto (jako organ prowadzący dla MCSiR). Nowotarska rada zarezerwowała już 596 tys. zł w budżecie na ten cel.
- Potem będziemy domagać się od ubezpieczyciela zwrotu środków, także na drodze sądowej - dodaje Ścisłowicz.