https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O krok od tragedii tuż przy największym rondzie w Tarnowie

Łukasz Jaje
Oszczędności ważniejsze od bezpieczeństwa, czyli ciąg dalszy wielokrotnie opisywanego przez nas horroru dwóch rodzin mieszkających obok największego ronda w Tarnowie. Ostatnio posesję zdemolował pijany traktorzysta. Domownicy drżą o swoje zdrowie, a magistrat nie zamierza wykupić od nich nieruchomości.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

- Ryszard Ścigała zapomniał, że jest prezydentem dzięki takim prostym ludziom, jak my. Ignoruje problemy "szaraczków". Już w lutym prosiliśmy, żeby przyjechał zobaczyć, jak żyjemy. Zero odzewu. Mógłby chociaż odpisać, żebyśmy się pocałowali gdzieś - mówi bez ogródek Marta Lisowska. Trudno się dziwić wzburzeniu kobiety. W nocy z czwartku na piątek pijany rolnik z Borowej zdemolował ogrodzenie posesji należącej do Lisowskich i Muchów.

- Kolizja z płotem nie zrobiła na nim jednak większego wrażenia. Traktor, do którego była przypięta duża maszyna rolnicza, od razu oddalił się w kierunku ul. Lwowskiej - informuje Olga Żabińska z tarnowskiej policji. 46-latek został zatrzymany przez policję. Był pod wpływem 2 promili alkoholu.

- Usłyszeliśmy potężny huk. Baliśmy się wyjrzeć za okno. Dzieci nie spały przez całą noc. Możemy dziękować Bogu, że wjechał w nas pijany traktorzysta, a nie kierowca tira - mówi Dorota Mucha, która mieszka tu z mężem i pięciorgiem dzieci, w wieku 9-16 lat.
W tym samym domu żyje jej kuzynka Marta Lisowska z mężem oraz 8-letnimi bliźniętami i dorosłym synem. Budynek o powierzchni ok. 120 m kw. ma pięć pokoi. Do tego dochodzą oddzielne łazienki, kuchnie i kotłownie. Negocjacje z miastem w sprawie wykupu nieruchomości upadły.

- Przedstawiono zaporową cenę, która trzykrotnie przekracza tę podaną przez rzeczoznawcę - mówi Dorota Kunc-Pławecka, rzeczniczka prezydenta Tarnowa. Miasto zamierza tylko przeprowadzić inwestycje niwelujące kłopoty, jakie niesie z sobą życie w najbliższym sąsiedztwie ruchliwej drogi.

- Ostateczna oferta miasta to 250 tys. zł, czyli po 125 tys. zł na rodzinę. Za takie pieniądze nie znajdziemy sobie mieszkania. Trudno sobie wyobrazić, żeby siedmioosobowa rodzina kuzynki żyła w kawalerce - oburzają się Marta Lisowska i Dorota Mucha. Kobiety dodają, że napisały do magistratu, aby urzędnicy znaleźli im dom za taką cenę o takim standardzie jak ten, który mają teraz. - Nie znaleźli. Nie chcemy wyciągać kasy. Chcemy tylko żyć w godnych warunkach - zapewniają.

Współpraca Andrzej Skórka

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
Banita
Szanowna Pani.Ta Wasza rudera jest warta góra 100 tys. Jestem obrzony,że miasto z naszych podatków próbuje wydać aż 250 tys. I jeszcze urzędnicy maja WAM szukać podobnej rudery. Zameldujcie jeszcze więcej mieszkańców.
c
caro
Masz rację, gdyby Kaczyński był premierem nie byłoby problemu, gdyż nikt nie próbowałby nawet wybudować ronda.
A
Ania
I jego ekipę.

Powinni przeprosić!

Gdy premierem był Przewodniczący Kaczyński, taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska