Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O pożytkach z pamięci

Jan Poprawa
Jan Poprawa
Jan Poprawa archiwum
No i po wyborach, czyli jeden kłopot z głowy. Same wybory minęły dość spokojnie, jakby nikt nie uwierzył w biadania, że się w ich rezultacie rozpocznie w kraju wojna domowa. Frekwencja była średnia, efekty też.

Jakoś przypadkowo nasze społeczeństwo nie zechciało uwierzyć, że trzeba iść śladami węgierskiego Kaczyńskiego. Może dlatego, że wybory odbyły się tuż po wakacjach, kiedy to tysiące Polaków tranzytem wędruje na południe przez Węgry, radośnie zauważając, że bratanek Węgier ma gorzej. Nawet benzyna tam droższa niż w Polsce. A stare powiedzonko polskie głosi przecie, że nic Polaka tak nie cieszy, jak niepowodzenie sąsiada…

Tuż przed wyborami zaniemogłem. Ale gdy pan Filemonowicz i kierowana przezeń Fundacja im. Andrzeja Urbańczyka zaprosiła mnie "Pod Gruszkę" na spotkanie z okazji dziesiątej rocznicy śmierci swego patrona - nie mogłem nie przyjść. Podparty z każdej strony kulami pojawiłem się w dawnym Klubie Dziennikarzy. Na widowni (jeśli przyjąć, że na "spotkaniu" jest coś takiego jak widownia) było niewiele osób.

Z ludzi, którzy w jakiś sposób z nieboszczykiem Urbańczykiem kojarzyć mi się mogli - najjaśniej błyszczał urodą i elokwencją redaktor-senior Ryszard Niemiec. Ale wystąpienia obecnych nieznajomych zawiodły. Spodziewałem się czegoś innego, niż streszczania Andrzejowych poglądów. Nie brakło deklarowanego żalu - ale na dobrą sprawę ów żal opowiadał raczej o osobach, które go doznają, nie o bohaterze spotkania. Aż ze złości zabrałem głos.

Mówicie o sobie, nie o Andrzeju. Mówicie o jego ostatnich latach, gdy rysował w publicznych wystąpieniach projekty polityczne. Owszem, wyniknęły one z jego poglądów, ale też z wiedzy i temperamentu. Dojrzewały lata, kształtowały się w pracy i zabawie. O tym wspomniał tylko Rysiek Niemiec. Może tylko on Urbańczyka naprawdę znał?

Jeśli wy, ludzie dojrzali (tylko tacy byli na sali) o Urbańczyku - człowieku niewiele wiecie, to jak mają o nim wiedzieć młodsi? Nawet studenci dziennikarstwa, filmoznawstwa czy politologii, a więc dziedzin, w których Andrzej odgrywał rolę bardzo poważną? Ktoś, kogo się wspomina tylko jako etykietę formacji politycznej, komu się pamięta jedynie funkcje - nie może zaciekawić współczesnych. Ich może zaciekawić tylko Człowiek. A Andrzej był człowiekiem pisanym właśnie dużą literą.

Nie mówcie i nie piszcie o sobie, tylko o tym, który was wzrusza. To niepojęte, że w środowisku ludzi pióra, pisarzy, uczonych, dziennikarzy - nikt nie pokusił się o zebranie okruchów pamięci o jednym z ważnych krakowian ostatniego półwiecza! W zapomnienie poszedł student polonistyki, który na egzaminy chadzał w marynarce wspólnej dla całego pokoju w "Żaczku", a wieczorami burczał basem w kabarecie "Morda".

Zapomniano Urbańczyka - rzecznika prasowego Studenckiego Festiwalu Piosenki (w latach sześćdziesiątych pod inną nazwą). Kto utrwalił jego zapał w kształtowaniu pisma "Student" (ono też zasługuje na monografię, choćby dla spisania ludzi, którzy zeń wyrośli do wielkości). A asystowanie arcyredaktor naczelnej Teresie Stanisławskiej, owocujące m.in. Nocą Poetów pod pomnikiem Mickiewicza? A przygody redaktorskie w trudny czas, w "Gazecie Krakowskiej", i na Krzemionkach, gdzie jeszcze istniała wtedy Telewizja Kraków?

Spiszcie swe wspomnienia o Człowieku, jakiego znaliście. Człowieku. Pisanym dużą literą. Do Was się zwracam, przyjaciele Andrzeja Urbańczyka. Ci zwłaszcza, co wciąż w pamięci mają ciasne mieszkanko na Słomianej, raz w roku, w andrzejki, wypełnione do granic wytrzymałości. Maciek Szumowski, Włodek Rydzewski, Dorota Terakowska i wielu innych już wspominać nie może. Ale domagam się tego od Wandy Nagórskiej, Sławka Cieślaka, Adama Komorowskiego, Zbyszka Reguckiego, Wacka Kaczmarczyka i innych…

Przyznać trzeba prezesowi Filemonowiczowi, że zareagował błyskawicznie: chce takie wspomnienia wydać. Może za rok nie trzeba będzie wstydzić się naszego zapomnienia. A przechodnie na myślenickim rynku nie będą się zastanawiać czyjeż to oblicze na nich spogląda z mosiężnej tablicy…

Tak się jakoś złożyło, że w okolicach dnia wyborczego poruszyło pamięć jeszcze jedno wspomnienie. Oto dziesiątego listopada minęło dwadzieścia lat od śmierci Andrzeja Zauchy. Kolejnego wybitnego krakowianina, którego pamiętać powinniśmy. Zastrzelony przez francuskiego szaleńca - pozostaje ten Andrzej w zbiorowej pamięci wyraźniej, niż Urbańczyk.

Między innymi przez piosenki, jakie nagrał. One wciąż bywają na antenie, wciąż dają młodym artystom impuls dla interpretatorskiej wyobraźni. W Bydgoszczy młodzi mają nawet konkurs imienia Zauchy. Ale Zaucha - którego przyjaźnią i wieloletnią współpracą się szczycę - wspominany powinien być przede wszystkim w Krakowie. Dlatego cieszy wiadomość, że na finał tegorocznego 47. Studenckiego Festiwalu Piosenki niestrudzona Agencja DUO (Janusz Fryc i Marek Suszkiewicz) przygotowała wielki koncert pod tytułem "Serca bicie".

Będzie to okazja nie tylko do spotkania się z idolami (niegdyś współpracownikami Zauchy), jak Sikorowski, Rynkowski, Piasecki, Turnau, Radek i inni, ale też nacieszenia się kunsztem reżyserskim Krzysztofa Haicha. O szczególnej atrakcji, jaką może być wskrzeszenie po latach legendarnych "Dżambli", nie wspominam, bo to ma być niespodzianka.

Czas leci, anim się spostrzegł, że za tydzień już trwać będzie wspomniany Studencki Festiwal Piosenki. W sali Wyspiańskiego PWST w konkursie wystąpi kilkaset osób, sformowanych w 51 rywalizujących projektów artystycznych. W pierwszym dniu także benefis cudownej "poetki piosenki" Basi Stępniak-Wilk… Ale o tym poczytajcie w afiszach, które obiecało rozwiesić Krakowskie Biuro Festiwalowe, nowy organizator "Studenckiego".

Autor: historyk, publicysta, krytyk muzyczny, członek rad artystycznych i juror wielu festiwali.

Najnowsze wyniki wyborów 2011: PO i PiS

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska