Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obóz Płaszów. Tu spaceruje się po kościach ludzi

Joanna Dolna
Dziś większość terenu po niemieckim obozie służy do rekreacji
Dziś większość terenu po niemieckim obozie służy do rekreacji Fot. Adam Wojnar
Miejsce, gdzie stracono tysiące więźniów, a innych wywieziono stąd m.in. do Auschwitz, wygląda jak teren rekreacyjny. Nie jest nawet ogrodzone.

Grupa nastolatków rozpędza się na rowerach crossowych i odbija od kamiennej płyty z dziwnymi napisami. Nie wiedzą, że to żydowski nagrobek. Starszy pan spaceruje wzdłuż alejki, trzymając na smyczy pieska. Jego pupil załatwia się w krzakach, wyrosłych na drodze, którą szli więźniowie na śmierć. Bezdomni raczą się alkoholem, umościwszy się wygodnie obok dawnego placu apelowego. Tak wygląda zwykły dzień na terenie byłego obozu koncentracyjnego w krakowskim Płaszowie.

Nie może się temu nadziwić Ewa Polańska, która prowadzi tutaj szkolenie dla przyszłych przewodników.

- Ostatnio najpierw minęła nas kilkunastoosobowa grupa biegaczy. Byliśmy zbulwersowani, ale to okazało się jeszcze nienajgorsze - opowiada. - Za chwilę pomiędzy dawnym szpitalem obozowym a budynkami gospodarczymi przy ul. Abrahama zauważyliśmy ludzi rzucających oszczepami do celu. Obok inna grupa wspinała się na drzewa, przywiązując się do nich linami. Nie może być tak, że ludzie traktują były obóz jak park. Urządzają pikniki, piją alkohol czy uprawiają sport. Trzeba wreszcie uzmysłowić im, że przed wojną był tutaj cmentarz, a w czasie okupacji miejsce straceń, w którym wciąż są prochy i kości ofiar - zwraca uwagę przewodniczka.

Czekali tutaj na śmierć
Niemcy założyli obóz Płaszów jesienią 1942 roku na dwóch czynnych żydowskich cmentarzach. Baraki wybudowano na grobach. Początkowo mieszkali w nich Żydzi przeniesieni z krakowskiego getta. Wtedy był to jeszcze obóz pracy przymusowej. W styczniu 1944 r. został przekształcony na koncentracyjny. Trafiali tu nie tylko Żydzi, ale też Cyganie, Polacy, Węgrzy i Słowacy. Dla wielu Płaszów był obozem przejściowym, skąd transportowano ich m.in. do komór gazowych w Auschwitz. W szczytowym okresie więziono w Płaszowie ponad 20 tys. osób. W połowie 1944 r. rozpoczęto ewakuację i zacieranie śladów zbrodni. Jak podaje Ryszard Kotarba, historyk IPN, przez KL Płaszów przeszło 50 tys. więźniów. Pochowano tu ok. 8 tys.

Rekonstrukcja tak, tunel nie
Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący Gminy Żydowskiej w Krakowie, od ponad 20 lat stara się przekonać władze miasta przynajmniej do ogrodzenia terenu dawnego obozu.

- To wstyd, że udało się to zrobić w Bełżcu, Dachau czy Ravensbrück, a w Krakowie nie robi się nic - oburza się. Nie mam pretensji do ludzi, którzy nieświadomie bawią się czy biegają w miejscach, gdzie ginęli więźniowie. - Oni, tak jak około 70 procent mieszkańców Krakowa, nie zdają sobie sprawy, co działo się tu podczas wojny - zauważa Jakubowicz, który jako dziecko był więźniem płaszowskiego obozu.

Gmina Żydowska złożyła przed laty w wydziale architektury projekt zagospodarowania terenu, zakładający m.in. rekonstrukcję obozu.

- Byliśmy z niego zadowoleni. Dzięki niemu można by zwiedzać baraki, w których żyli więźniowie, stanąć na placu apelowym czy na miejscu straceń - mówi Jakubowicz.

Tym projektem miasto się nie zainteresowało. W 2007 roku rozstrzygnięty został konkurs na zagospodarowanie terenu obozu. Realizacja zwycięskiego projektu została jednak wstrzymana na wniosek Gminy Żydowskiej w Krakowie. - Pomysł był bardzo ciekawy, ale nie mogliśmy się na niego zgodzić, bo zakładał drążenie tunelu, którym miałoby się wchodzić na teren dawnego obozu - przypomina sobie Tadeusz Jakubowicz.

- Rzeczywiście, tam mogły znajdować się ludzkie szczątki. A dla Żydów miejsca pochówku są nietykalne - rozumie żydowskie zastrzeżenia Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

Szykują nowy projekt
Od tego czasu w sprawie obozu nie działo się nic. Dopiero niedawno magistrat ponownie zainteresował się terenem. We współpracy z Muzeum Historycznym Miasta Krakowa przygotowuje projekt zagospodarowania. Szczegóły nie są jeszcze znane. Zadaniem muzeum jest opracowanie programu upamiętnienia tego miejsca i przejęcie nad nim opieki. Ministerstwo Kultury ma przeznaczyć na projekt 159 tys. zł.

- Można by się zwrócić też do władz niemieckich o wsparcie finansowe - dodaje Ryszard Kotarba.

Koncepcja, którą przygotowuje muzeum uwzględnia wszystkie prawne, własnościowe i historyczne uwarunkowania. - Weźmiemy pod uwagę zdanie muzealników zajmujących się upamiętnianiem terenów poobozowych - zapewnia Michał Niezabitowski, dyrektor MHK. Trwają spotkania konsultacyjne, termin realizacji projektu i koszt prac nie są jeszcze znane.

Bogusław Kośmider zwraca uwagę, że część terenu to własność prywatna. - Nie mamy tytułu do wykupienia tych działek. Na tym etapie ten obszar nie może być nawet tymczasowo ogrodzony - tłumaczy.

By zapobiec dalszej dewastacji miejsca, Centrum Społeczności Żydowskiej zorganizowało niedawno akcję informacyjną. Po południu, gdy na terenie byłego obozu spacerowiczów było najwięcej, wolontariusze rozdawali ulotki z mapą i historią miejsca. - Większość ludzi była przychylna akcji. Zadawali dużo pytań. Nawet jeśli coś wiedzieli o obozie, nie zdawali sobie sprawy z liczby ofiar, ani z tego, że w ziemi dalej leżą szczątki - mówi Magdalena Arabas, koordynator wolontariatu.

W zeszłym miesiącu Zarząd Zieleni Miejskiej usunął z byłego obozu koncentracyjnego osiem metrów sześc. śmieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska