FLESZ - Przedsiębiorcy otrzymają pomoc
Krakowska prokuratura postawiła w stan oskarżenia w sumie dwóch obywateli Norwegii, którzy w sierpniu ub. roku przyjechali pod Wawel w celach turystycznych, ale jak się okazało, nie tylko.
Johny J. i 27-letni Robert E. na początku sierpnia ub.r. poznali w Krakowie w lokalu "Teatro Cubano" mieszkańca miasta Dawida K. i się z nim zaprzyjaźnili. We trzech chodzili po klubach, potem byli na Bagrach, następnie bawili się na krakowskim Kazimierzu.
W pewnej chwili mocno pijany Johnny J. stał się agresywny i w drodze do wynajmowanego apartamentu na ul. Bożego Ciała zaczął niszczyć sprzęty, kopał i wyrywał znaki drogowe, a na ul. Mostowej wyrwał metalowy znak z betonową podstawą i wrzucił go przez szklany dach do auta marki alfa romeo.
Koledzy nie mogli uspokoić kompana, który na ul. Skałecznej urwał lusterko w pojeździe volvo i potem w skodzie zaparkowanej na ul. Krakowskiej. Następnie mężczyzna rozbił tam witrynę sklepową i wtedy poważnie zranił się w rękę, krew aż tryskała z rany. Norweg zaczął tracić przytomność, więc koledzy wezwali taksówkę, by go przetransportować go do szpitala. Taksówkarz nie chciał zrealizować usługi widząc zakrwawionego pasażera, więc zirytowani mężczyźni uszkodzili mu samochód.
Na miejscu pojawiła się policja wezwana przez mieszkańców ulicy, którzy zgłosili zakłócenie ciszy nocnej. Funkcjonariusze zaczęli reanimować rannego, a po chwili karetka zabrała go do szpitala przy ul. Wrocławskiej. Tam stwierdzono, że jest zarażony koronawirusem więc pacjenta przewieziono na ul. Jakubowskiego do Szpitala Uniwersyteckiego.
Rannemu opatrzono obrażenia, ale Norweg jednej nocy oddalił się z placówki, co zarejestrował szpitalny monitoring. Obcokrajowiec sam powrócił do placówki po kilku godzinach, był agresywny i wulgarny, więc wezwano policję. Został zatrzymany i trafił do aresztu, który opuścił po kilku tygodniach po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji.
Opowiadał, że szpital opuścił bo chciał się napić alkoholu i skontaktować z rodziną. Odpowiadał też z kolegą zniszczenie kilku samochodów i witryny sklepowej. W sumie straty oszacowano na około 28 tys. zł. Norweg twierdzi, że nie pamięta swoich wyczynów, bo był tak pijany, a ocknął się dopiero, gdy był już w karetce pogotowia.
Wyrok nie jest prawomocny.
- Krakowskie absurdy budowlane. Deweloper płakał, jak to wymyślał
- Najdroższe psy. Oto rasy, za które trzeba zapłacić najwięcej
- Drewniane domki do kupienia w Małopolsce do 200 tys.
- Miss Małopolski. One walczą o sławę i koronę miss!
- Centrum Krakowa czeka rewolucja. Planują ulice, ogrody i park kolejowy z rowerostradą
- Termy z basenem na stadionie Wisły są już gotowe. Byliśmy w środku
