List Czytelnika z ul. Borkowskiej
"Zwracam się do Państwa z sytuacją, która ma miejsce nagminnie na ul.Borkowskiej, mianowicie ataki dzików są tutaj nagminne wręcz już codzienne. Gromada dzików od dłuższego czasu dewastuje nasz osiedlowy kosz, aczkolwiek większość czasu postawa mieszkańców była obojętna do tego procederu „gdyż każdy coś musi jeść, zwierzę tym bardziej gdy ma 12 młodych oraz lochę i knura do wykarmienia” te przyjścia zwierząt miały miejsce zazwyczaj w nocy. Po jakimś czasie zmieniły się na codzienne zwiedzanie naszego osiedla.
W dniu wczorajszym dziki z impetem wdarły się na osiedlowy skwer zieleni i plądrowały obszar obok wejścia do klatki. Było to wręcz przerażające, gdy otwierając drzwi by wyjść od razu trzeba było z impetem je zamknąć, żeby nie wejść w drogę biegnącemu stadu dzików. Dodam, że niespełna miesiąc temu zaatakowały one Panią z psem, która została poturbowana w ferworze ucieczki. Straż miejska po wezwaniu ich do pomocy, przyjechała po kilku godzinach - co robią nagminnie, gdy mieszkańcy potrzebują pomocy, przyjeżdżają po kilku godzinach, wnioskuję, że również boją się dzików więc przeczekują sytuację i przyjeżdżają tylko spisać papiery. Jest to dla mnie przerażająca sytuacja, gdyż nigdy nie spodziewał się człowiek strachu przed wyjściem z domu, bo co gdy coś się stanie, pomoc nadejdzie za kilka godzin."
Dziki na Armii Krajowej
Dziś przy ul. Armii Krajowej panuje totalne zdziczenie. Rodzina dzików - mama, tata i 3 warchlaki, pasą się 12.8.2024 r. dokładnie między ul. Armii Krajowej a ul. Karola Popiela przy ścieżce rowerowej, po godz. 16, przyłapane podczas przejażdżki rowerem. Załączam wideo.