- To, co mnie tu uderzyło od pierwszego dnia, to wręcz unoszące się w powietrzu zaufanie - mówi z przekonaniem Magdalena Babiś, mama Patrycji.
Po urodzeniu córki zrezygnowała z pracy zawodowej, by się nią zajmować, teraz naprawdę bez najmniejszego strachu zostawia ją w Caritasie.
- Ona też od razu się tu zaaklimatyzowała - dodaje z uśmiechem Magdalena.
Teraz, gdy Patrycja znalazła bezpieczną przystań, jej mama planuje powrót do pracy.
Dla personelu domu takie reakcje rodziców to chleb poprzedni.
- My przychodzimy tutaj jak do swojego drugiego domu, bo to dom, w którym najważniejsza jest miłość - mówi Izabela Marondel. - Dzięki zaufaniu rodziców jesteśmy dla naszych podopiecznych jak drudzy rodzice - dodaje.
Wspólnie przeżywają wszystkie radości, urodziny podopiecznych, świętują sukcesy i wspierają, gdy przyjdzie porażka. Najtrudniej jest jednak, gdy dzieci odchodzą, gdy staje się jasne, że nie można im już pomóc.
- Rodzice naszych dzieci są światli, świadomi i bardzo czynni - mówi pani Izabela. - Często, próbując się pogodzić ze śmiercią dziecka, przychodzą do nas, by się wyżalić i zwierzyć. Ufają nam, a to największa radość i satysfakcja- kończy Izabela Marondel.