Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Krakowa do Brukseli. Smutek końcówki

Paweł Kowal
Premier Morawiecki zawalił sprawę polityki migracyjnej UE na całej linii. Jeździł po festynach jak kot z pęcherzem, a zapomniał przypilnować polskich spraw w Brukseli. Nie nauczył się nawet jednego, że jeśli gdzieś się obnosi z Orbanem, to nic nie uzyska.

I tak prawicowa premier Włoch Meloni załatwiła co trzeba dla Italii, premier Grecji ogarnął interesy Grecji, a Mateusz Morawiecki przyjechał szlochać do Sejmu, że znowu się nie udało, że „Niemcy są źli” i inne takie rzeczy, że uszy więdną od słuchania jego głupotek.

Komisja ruska też się sypnęła. Morawiecki opowiadał, że ona jest po to, by dowiedzieć się, co Donald Tusk mówił Władimirowi Putinowi na sopockim molo w obecności setek kamer.
Posłanka Lichocka zaczęła straszyć „ruską komisją” nie wiadomo dlaczego akurat mnie, a poważny, jak by się mogło wydawać, Piotr Naimski, zaczął opowieści, że „ruska komisja” ma sprawdzać, dlaczego Franek Sterczewski był w czasie kryzysu na granicy Polski z Białorusią ze słynną reklamówką.

Do akcji posła Franka miałem zawsze zdystansowany stosunek, ale do głowy mi nie przyszło, że ktoś jego czyn będzie rozważał w kategorii „wpływów rosyjskich”.
Jasne jest już aż za bardzo, że cała ta ruska komisja jest robiona metodą „na Macierewicza”. Metoda ta polega na tym, by tak bardzo udawać, że coś się robi, by samą ideę tego działania ośmieszyć na lata, jak Macierewicz ośmieszył w 1992 roku ideę lustracji. Więc może powtórzmy sobie podstawowe rzeczy: problem rosyjskich wpływów nie tylko w naszej części świata jest w obecnej epoce naprawdę poważny. Działania obozu władzy powodują, że problem ten będzie ośmieszony, rozmazany i trudniejszy do uchwycenia.
Konwulsje władzy upadającej poznać po tym, że raz się pojawi temat szczucia przez nich na uchodźców, raz ruska komisja, której już nie chcą powoływać, raz 800+, o który nie mają z kim walczyć.

Już nawet przyjście na salę sejmową Jarosława Kaczyńskiego niczego nie załatwia. Dziennikarze słuchają jego pomysłów, drapią się po głowie i nic. Nic już nie żre, nic nie powoduje napięć, nic nie przynosi wzrostu poparcia PiS, władzy nikt już nie ufa. Smutek końcówki się zaczął.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Od Krakowa do Brukseli. Smutek końcówki - Plus Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska