To jak już wcześniej pisaliśmy, mieszkańcy Pietrzykowa podnieśli alarm, że jakieś płynne nieczystości wylewane są na pola niemal tuż pod okami ich domów. Wówczas temat podjął wójt Koczały i sprawę skierował do słupskiej delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. W toku postępowania okazało się, że spółka produkująca spirytus w Piaszczynie nie ma zezwolenia na zagospodarowanie odpadów poprodukcyjnych. Mało tego. W ogóle nie ma zezwolenia na ich wytwarzanie.
Czytaj też: Kłodawa. Radni przeciw kurnikom, mieszkańcy powołują stowarzyszenie
Starosta nie rozpatrzył wniosków
W lutym spółka złożyła do bytowskiego starosty wniosek o zezwolenie na przetwarzanie odpadów w instalacji oraz poza nią. - Wniosek był niekompletny, więc wnieśliśmy o jego uzupełnienie. Dodatkowo otrzymaliśmy z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku negatywną opinię dotyczącą przetwarzania odpadów w instalacji. Natomiast poza nią, wniosek pozostał bez rozstrzygnięcia - mówi Małgorzata Zielonka, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Bytowie i dodaje, że spółka nie ma zezwolenia na wytwarzanie jakichkolwiek odpadów. - Stosowny wniosek został również u nas złożony, ale wyznaczyliśmy spółce termin na jego uzupełnienie. Nie otrzymaliśmy stosownych dokumentów, więc wniosek pozostał bez rozpatrzenia - dodaje Zielonka. Mieszkańcom Pietrzykowa z kolei radzi złożyć protest do starosty. Powód? - Zgodnie z Prawem ochrony środowiska, w omawianej sytuacji decyzję nakładającą na przedsiębiorstwo obowiązek ograniczenia oddziaływania, może nałożyć właściwy ze względu na lokalizację starosta - mówi Danuta Makowska, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Gdańsku.
Biegły sprawdzi szkodliwość
Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Miastku wszczęła śledztwo, które ma związek z działalnością gorzelni z biogazownią w Piaszczynie. Doniesienie złożyła słupska delegatura Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. - Prowadzimy śledztwo z art. 183 par 1. Powołany już został biegły z zakresu ochrony środowiska - mówi Oskar Krzyżanowski, zastępca prokuratora rejonowego w Miastku. Przytoczony z Kodeksu karnego paragraf dotyczy składowania, usuwania, przetwarzania, odzyskiwania, unieszkodliwiania lub transportowania odpadów. Komuś kto to robi w taki sposób, że zagraża życiu lub zdrowiu człowieka albo może spowodować znaczne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi, grozi nawet pięć lat więzienia.
Postępowanie związane z wstrzymaniem produkcji w Piaszczynie prowadzi od kwietnia WIOŚ. - Spółka zwróciła się z wnioskiem o wyznaczenie terminu dostosowania instalacji do obowiązującego prawa. Mają czas do 30 listopada 2017 roku - mówi Wiesława Woźnicka, kierownik Działu Inspekcji w słupskiej delegaturze WIOŚ.
Siedzą zamknięci w domach
Instytucje swoje, a spółka będąca właścicielem gorzelni swoje. Poprodukcyjne odpady na potęgę wylewane są nadal na pola. - Jeżdżą dzień i noc. Nie można otworzyć okna, wyjść na dwór, posiedzieć w ogrodzie... Nawet nie chce myśleć o matkach malutkich dzieci, które przez ten gryzący w gardło smród nie mogą nawet wyjść na spacer. To jest skandal! - mówi mieszkaniec Pietrzykowa (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Na początku czerwca do Urzędu Miejskiego w Miastku przesłaliśmy zdjęcia martwych drzew. - Wysłaliśmy tam strażników miejskich i w tak zwanym międzyczasie otrzymaliśmy od pomorskiego inspektora ochrony środowiska informację o zastrzeżeniach dotyczących działania instalacji. Nie możemy w tej chwili nic zrobić, bo postępowanie prowadzi WIOŚ. To nie są nasze kompetencje - stara się wyjaśnić sekretarz Miastka Jan Gajo.
Na grilla nie przyjedzie
Rolnik, na którego pola w okolice Pietrzykowa wylewane są odpady z gorzelni wie o całym procederze. Mało tego, on na to pozwolił. - Widziałem pola po nawiezieniu tego odpadu i plony wyglądały dobrze. W Pietrzykowie mam ziemię klasy V i VI, a chcę uprawiać tam w tym roku grykę - starał się wyjaśnić. Nie dał się jednak zaprosić na grilla do mieszkańców Pietrzykowa. Przyznał również, że nie chciałby, aby coś podobnego było wylewane na pola 150-200 metrów od jego domu. - Jak spadnie deszcz to już tak nie będzie śmierdzieć - pocieszał.
Maria Sowisło
[email protected]