Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszedł Stanisław Radwan - wielki artysta wielokrotnie nagradzany za kompozycje do spektakli teatralnych i filmów

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Radwan to człowiek orkiestra. Ma na koncie setki kompozycji,  bez których często nie istniałyby nawet  najlepsze spektakle.
Radwan to człowiek orkiestra. Ma na koncie setki kompozycji, bez których często nie istniałyby nawet najlepsze spektakle. PPG
Informacja o śmierci 84-letniego Stanisława Radwana pojawiła się na profilu znanego krytyka filmowego i teatralnego Łukasza Maciejewskiego na Facebooku. "Stasiu Radwan nie żyje. (...) Urodziwy niebanalnie, zgarbiony, jakby nieobecny, a przecież słuchający najuważniej na świecie. (...) Dla paru pokoleń - uczniów i wielbicieli, był właśnie autorytetem. Bez żadnego cienia wątpliwości. Wiedział wszystko, o wszystkim, mędrzec z głosem przecudnej urody, seksownym przyseplenem, z wiedzą, która upokarzałby każdego, ale właśnie nie upokarzała, bo Radwan by sobie na to nie pozwolił nigdy".

Ojciec cenionym organistą

Urodził się w Bieńkówce pod Makowem Podhalańskim.

Jego ojciec, Władysław, był przez 50 lat bardzo cenionym organistą, absolwentem Konserwatorium Krakowskiego, stąd zapewne muzyczny talent pana Stanisława. Na życie jego rodziny wielki wpływ mieli dwaj duchowni: kard. Adam Stefan Sapieha i ks. Stanisław Czartoryski, proboszcz w kościele w Makowie, późniejszy dziekan i infułat Kapituły Metropolitalnej Krakowskiej.

- Ojciec znany był z tego, że uczył wiernych nowych rzeczy. Wśród nich była m.in. inwokacja do Matki Boskiej przetłumaczona na piękny poetycki barokowy język, ale trudny do zrozumienia dla ludzi na wsi. Jedna z inwokacji brzmiała tak: „Tyś niezwyciężonego plaster miodu Samsona”, a wierni śpiewali: „Tyś niezwyciężonego plask w mordę Samsona” - opowiadał Radwan w 2018 r.

Bardzo katolicka rodzina

Rodzina Radwanów była bardzo katolicka. „W najlepszym tego słowa znaczeniu. Moi rodzice traktowali wiarę ogromnie poważnie - nie głosili jej zasad, tylko po prostu stosowali się do nich w życiu codziennym. Nasz dom był w każdej chwili otwarty dla wszystkich potrzebujących.”

Radwan studiował grę na fortepianie w klasie Ludwika Stefańskiego i kompozycję pod kierunkiem Krzysztofa Pendereckiego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie. Dzięki ks. Czartoryskiemu po wyjeździe na naukę do Krakowa mieszkał jak król pod adresem Wawel 2, gdzie także mieszkał ten kapłan.

Czartoryskiemu zawdzięcza poznanie tomizmu, a po latach pomoc w wystawieniu na Wawelu „Mordu w katedrze” w reżyserii Jerzego Jarockiego, spektaklu-legendy stanu wojennego.

Przygoda z Arturem Rubinsteinem

W szkole średniej Radwan miał niesamowitą przygodę z Arturem Rubinsteinem. Mając tremę w obecności mistrza, grał Bacha nierówno. Rubinstein przerwał i wyjawił tajemnicę swojego warsztatu: należy grać z rytmem serca. Olśniony wskazówkami uczeń zepchnął mistrza ze stołka i zaczął popis. Wybuchł skandal, ale Rubinstein był zadowolony.

Stanisław Radwan wspominał o wyjątkowej znajomości z jednym z pedagogów, którym był Krzysztof Penderecki i o czasie współpracy z Piwnicą pod Baranami, gdzie spędził 15 lat i gdzie, jak wspomina, poznał świat ludzi wolnych.

Tak o piwnicznym czasie Radwana opowiada wspaniały kompozytor Zygmunt Konieczny: „Staszek przyszedł do Piwnicy pod koniec lat 60. i stał się od razu gwiazdą. Wszystkich zachwycił, a najbardziej Piotra Skrzyneckiego i Ewę Demarczyk. Ewa chciała śpiewać wszystkie jego piosenki, a ponieważ był również znakomitym pianistą, zapragnęła, aby akompaniował jej w Piwnicy i na koncertach.”

Ale ich współpraca szybko się skończyła, gdyż, jak opowiada Konieczny, Radwan nie wywiązał się z obowiązków systematycznej pracy.

Zarabiał żeby podróżować

Radwan współpracował ze znakomitym zespołem MW2, z którym po raz pierwszy wyjechał na Zachód, do Holandii. Niemal wszystkie zarobione pieniądze wydał na podróże po galeriach sztuki, wstępy do muzeów. Później, gdy z Jerzym Grzegorzewskim robił w Holandii dwa spektakle, też wciąż zwiedzał, bo ciekawość sztuki zawsze brała w nim górę.

„Był jednym z moich studentów - może najlepszym” - wspominał pięć lat temu nieżyjący już Krzysztof Penderecki. „Niesłychanie zdolny, mniej pracowity, z fantastycznym poczuciem humoru i z dystansem do swoich zdolności. (...) Napisał tyle świetnej muzyki do polskich spektakli teatralnych - szkoda, że praca w teatrze tak zawładnęła jego czasem, że nie udało mu się rozwinąć swojego talentu w muzyce poważnej”.

Od młodych lat dane było zwiedzać świat. O stypendium we Francji zdecydował Witold Lutosławski. Trafił do Pierre’a Schaeffera, guru muzyki elektroakustycznej. Rekomendacją było nazwisko opiekuna dyplomu: Pendereckiego. Radwan poznał nowe technologie pracy w studiu Oliviera Messiaena, poznał Paryż i Francję, jadał obiady tam, gdzie Belmondo pił anyżówkę i grał we flippery.

Współpracował z największymi, z tuzami polskiego teatru i filmu: z Konradem Swinarskim, Jerzym Grzegorzewskim, Jerzym Jarockim, Zygmuntem Hübnerem, Krystianem Lupą czy Andrzejem Wajdą.

Niezłomności i pokory uczył Stanisława ks. Tadeusz Fedorowicz, sybirak, kierownik duchowy zakładu w Laskach, gdzie spotykała się opozycja, spowiednik Jana Pawła II. Z kolei Karol Wojtyła był katechetą Radwana, uczył go odpowiedzialności za słowo, skupienia i rozkładania sił duchowych w osiąganiu celów. Potem Radwan był gościem na kolacji w Watykanie, pielgrzymował tam ze Starym Teatrem, gdy był jego dyrektorem.

Radwan ma również na swoim koncie kilka epizodów filmowych. Jako aktor grał najczęściej osoby związane z muzyką. Był m.in. pianistą grającym w restauracji w obrazie "Z biegiem lat, z biegiem dni...". Pianistą-sąsiadem głównego bohatera był również w filmie "Girl Guide", oficerem-muzykiem w "Opowieści o Józefie Szwejku i jego drodze na front", kompozytorem w "Łóżku Wierszynina" a dyrektorem filharmonii w "Nadziei".

Radwan był człowiekiem orkiestrą. Miał na koncie setki kompozycji, bez których często nie istniałyby nawet najlepsze spektakle. Żyje muzyką, literaturą, sztuką, podróżami po świecie. Miał w życiu szczęście, bo dzięki swym talentom i pasjom poznał wybitnych ludzi kultury polskiej i światowej, pracował z naszymi wielkimi od teatru.

Nie potrafił żyć bez książek. Kupował ich stosy. A przede wszystkim bez ludzi, stąd znajomości z najwybitniejszymi twórcami, w gronie których była Wisława Szymborska, a są m.in. Maja Komorowska, Anna Dymna, Jan Englert, Jan Peszek, Jerzy Radziwiłowicz i wielu, wielu innych.

Prywatnie był od 2001 roku mężem cenionej aktorki i obecnej rektorki Akademii Teatralnej w Krakowie - Doroty Segdy. Małżonkowie nie mieli dzieci.

Bolt nagra pasażerów

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska