https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odzyskany majestat Wawelu

bp Tadeusz Pieronek
fot. archiwum
Wawelskie wzgórze z królewskim zamkiem i katedrą słusznie są celem narodowych pielgrzymek i masowej turystyki. Nie wszyscy wiedzą, że jeszcze sto lat temu stacjonowały tu oddziały zaborczej armii austriackiej, a ta traktowała ten pomnik narodowej pamięci Polaków po swojemu.

Wojsko zaborcze użytkowało zabytkowe fragmenty rzeźb budowli królewskiego wzgórza do łatania dziur w drodze prowadzącej do zamku, a w komnatach królewskich żołdactwo rozpalało ogniska, by się ogrzać i w konsekwencji puścić z dymem rezydencję polskich monarchów.

Przywrócenie Wawelowi, jak i królewskiej rezydencji, dawnego piękna i splendoru było długim i trudnym procesem, polegającym na odnalezieniu i odzyskaniu przynajmniej części wyposażenia, rzeźb, obrazów i klejnotów sztuki o historycznym znaczeniu, rozgrabionych i rozsianych nie tylko po Europie. To, co udało się odzyskać w dwudziestoleciu międzywojennym, zostało na nowo stracone podczas II wojny światowej i uruchomiło następną falę starań o przywrócenie zamkowi jego historycznego i kulturowego bogactwa, ale także zewnętrznego wyglądu, godnego dumnych władców polskiego królestwa.

Polska po II wojnie światowej odbudowywała wszystko, nie starczyło grosza, by zadbać wystarczająco o symbole polskiej państwowości, do których Wawel należał, tym bardziej że władze ludowe nie identyfikowały się z nimi i często traktowały je jako zło konieczne. Wawel był wprawdzie pod opieką państwa, ale nie odzwierciedlał ideałów państwa zniewolonego politycznie i ideologicznie. Trzeba przyznać, że państwo, którego obowiązkiem była troska o Wawel, jakoś wywiązywało się z tego obowiązku, ale przez dziesiątki lat pokrywało to minimum potrzeb. Nie było nas stać na troskę o Wawel, skoro płonęły lasy… Koszmarem przeprowadzanych remontów była jakość materiałów, których używano do napraw. Chodnik położony na jesieni, już na wiosnę nie był bezpieczny, bo wykruszyła się znaczna jego część.

Otoczenie Wawelu bywało tragiczne. Turyści wpadali w zalane wodą chodniki, wjazd autem na Wawel i poruszanie się po wzgórzu przypominały huśtawkę, z której w każdej chwili można było wypaść na bruk. Dlaczego tak było? Chodziło o brak pieniędzy na solidne remonty i zrealizowanie sensownej estetyki całego wzgórza. Wawel miał prawo do odzyskania swojego majestatycznego, królewskiego wyglądu wewnątrz i na zewnątrz z racji posłannictwa, jak i ze względu na symbolikę, jaką jest dla Polski.

Kto jak kto, ale właśnie osoby odpowiedzialne za wizerunek Wawelu miały prawo sięgnąć po fundusze unijne, by doprowadzić do porządku sprawy proste, ale drogie. Udało się po dziesiątkach lat remontów, całą zamkniętą murami i dostępną dla turystów powierzchnię wzgórza wyłożyć równymi płytami i wybrukować solidne drogi i przejścia dla pieszych. To w całości naprawdę robi wrażenie i cieszy oko.

Udało się także w rekordowym tempie położyć nowy bruk na drodze dojazdowej na wzgórze od ul. Bernardyńskiej, czyli na Drodze do Zamku, gdzie nawierzchnia i chodniki urągały wszelkim standardom. Szkoda, że zdołano wybrukować tylko górny odcinek tej drogi, bo pozostała jej część aż do zjazdu w kierunku kościoła św. Idziego też się prosi o generalny remont.

Z okazji zakończenia trzyletnich prac, które zwłaszcza dziedzińcowi zewnętrznemu wzgórza zamkowego przywróciły jego estetykę, odbył się koncert. Jednoaktowy balet "Harnasie" Karola Szymanowskiego, w wykonaniu specjalnie dobranego chóru i orkiestry, złożonych przede wszystkim z młodych artystów krakowskich i góralskiej kapeli Zakopower z Zakopanego. Po zachodzie słońca, po wyjątkowo w tym roku ciepłym dniu, we wspaniałej scenerii, śpiew i muzyka zabrzmiały przyjemnie i swojsko. Otaczające scenę budynki wzgórza, te wiekowe i te późniejsze, z czasów stacjonujących tu wojsk austriackich były pięknie podświetlone, co dodawało koncertowi swoistego uroku.

Wawel o zmroku jest piękny. Nocą można go podziwiać, korzystając z jego piękna i ciszy, która w tym miejscu polskiej nekropolii ma szczególną wagę. Wprawdzie to niełatwa sprawa, ale Wawelowi byłoby do twarzy, gdyby można go było oglądać także w świetle księżyca.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krakus
nie rob Pieronek z Ludzi glupoli ! wysraj sie pan! Ceper!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska