https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Budowanie swojego kraju

Jerzy Stuhr
Dobrze jest być czytanym, dyskutowanym, ocenianym. Daje to sens pracy pisarskiej, ale też wszelkiej publicystycznej. To jest prawdziwa obecność i trafianie do swoich odbiorców. To chyba marzenie każdego?

Oczywiście. Ostatnio echem naszych felietonów była jakaś publikacja na prawicowym portalu „wPolityce”. Jakiś bluzg oczywiście! Ze „świętym oburzeniem” i fałszywymi wnioskami. Ale ten hejt wywołał kolosalną reakcję internautów, którzy napisali piękne rzeczy w mojej obronie. Że każde nasze słowo, które tu mówimy w tych felietonach, śledzą z ogromnym zainteresowaniem, że się zgadzają, że jestem mądrym człowiekiem… itd.

Bardzo przyjemnie mi się zrobiło, także i dlatego, że była to nietypowa reakcja, wobec tego, co cieknie zewsząd w podobnych sytuacjach. Więc proszę portal „wPolityce”, by częściej na mnie nadawali, bo wtedy się dowiaduję, ilu mam wielbicieli. Piszę to w dniu urodzin, kiedy na Facebooku mojej przyjaciółki, która to ogłosiła, Krystyny Jandy, w ciągu pół godziny pojawiło się 69000 życzeń dla mnie. Za które też bardzo dziękuję, przy okazji tego felietonu jakoś na nie odpowiadając.

W tej radości postanowiłem, że będę żył sobie w kraju ludzi sympatycznych. W związku z tym nie czytam portali prawicowych, chyba że rykoszetem coś do mnie dotrze, wyłączam się też z telewizyjnej propagandy; telewizor o godz. 19.30 u mnie milczy. Czasem z rozpędu, ale już coraz ostrożniej sięgam do radiowej „Trójki”, bo już nawet i tam powoli następuje „dobra zmiana”.

Zaczynam traktować naszą rzeczywistość wybiórczo. I postanowiłem się w takiej rzeczywistości poruszać. Lecz wolę się utwierdzić w tym, że ci ludzie, którzy tak często się do mnie na ulicy uśmiechają, stanowią mój kraj!

To jest mój kraj! Ja może go sobie trochę reżyseruję, ale dlaczego nie? Dzisiaj skończyłem tyle lat, że mogę sobie żyć w kokonie. Moje zainteresowania mogą sobie iść w taką czystą sztukę, jak „Don Pasquale” Dionizettiego, którego będę robił z Mariuszem Kwietniem w Operze Krakowskiej; jak „Las” Ostrowskiego, z moimi przyjaciółmi, aktorami i w ogóle z Ośrodkiem Krakowskim TVP, który bardzo heroicznie ciągnie linię dawnego teatru telewizji.

Są jeszcze siły, by przekonać centralę teatru telewizji, żeby prawdziwy teatr robić, i że jestem gwarantem poziomu takiego teatru. Bo jeśli „Rewizor” osiągnął milion widzów, „Szkoła żon” - milion dwieście, to ciągle jestem gwarantem popularności teatru telewizji, bo liczby widzów są potężne w dalszym ciągu. I chyba to powoduje, że Ośrodek Krakowski TVP, jako jedyny w Polsce, otrzymuje propozycje i podejmuje się stworzenia teatru telewizji, jaki pamiętamy z dawnych lat.

Postanowiłem więc stworzyć sobie „swój kraj”. Taki kraj! Bo życie jest piękne w swoich pięknych objawach! Standing ovation, którą teraz codziennie przeżywamy, ostatnio cztery razy we Wrocławiu, w tamtejszym Teatrze Polskim, jednym z największych teatrów w Polsce, wypełnionym po brzegi, to reakcja na nasze „Ich czworo” Zapolskiej… Wzruszająca potrzeba klasyki!

Ale też piękna jest wizyta w Klinice Hematologii i Onkologii „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu, u pani profesor Alicji Chybickiej. Przed laty byłem u tych dzieci, a zawarte jest to w mojej książeczce „Tak sobie myślę”, po tym jak dzieci napisały wzruszający list, że są dumne, że chorują na tę samą chorobę, co pan Stuhr. Teraz znów byłem u nich, czytałem im bajki, rozmawiałem. I nagle pani profesor Chybicka zapytała dzieci, czy są wśród nich takie, które pamiętają tamtą moją wizytę… Zawołałem: Nie ma, Pani Profesor, przecież wszystkie wyzdrowiały i są w swoich domach! Przecież to było 5 lat temu! A ona na to: Faktycznie, przecież ich już tu nie ma! I to jest prawda. Tak wiele jest prawdziwych wyleczeń, tu głównie za sprawą przeszczepu szpiku kostnego.

Tak dużo jest prawdziwych obszarów, w których można się poruszać bez hejtu, bez nienawiści, z poczuciem humoru! Nie jest to emigracja wewnętrzna, jaką pamiętam z lat osiemdziesiątych. To raczej dostrzeganie miłego kraju - poza „taką polityką”. Warto to dostrzec!

NOTOWAŁA: Maria Malatyńska

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jarun
Gdyby nie wypowiadał się uchodziłby za świetnego aktora. A tak - szuja!
n
nacjonalista
Czy tenpan nie jest cyniczny? Dlaczego w chamski sposób pluje i szczaka na oponentów,a popiera i uwielbia zdrajców Ojczyzny i kolaborantów brukselsko-berlińskich? Czy nie pamięta okresu, gdy chorował na raka i wstydząc się choroby krył się w Instytucie Onkologii jak szczur?
J
Jarun
Aktor ma rozśmieszać, zasmucać czyli zabawiać. Nie wymagajmy więc od aktora /klauna/ z wyuczonymi tekstami jakieś mądrości. Tak - jak nikt rozsądny nie wymaga od trenera piłki nożnej, filozoficznych wywodów o naprawie świata. Klauny poubierali się w togi i ponadawali sobie tytuły profesorów. Wygłaszają przeważnie głupkowate przemyślenia, bo niby skąd mają czerpać mądrość...z życia błazna. Nie dotyczy to tylko Stuhra. Ich dzieci wyćwiczone do perfekcji, np. Maciej, Natalia Kukulska, Olaf Lubaszenko nie mają tego czegoś "iskry bożej", zaśmiecając polską scenę.
O
Olo
Jest im wdzięczny, a może mają na niego haka.
A
Aja
Ale autorytet się znalazł!
Za co go tak promują?
J
Jarun
Pcha tego swego synalka do filmu, załatwia rolę i ględzi teraz o budowanie swego kraju. Kraj nepotyzmu.
t
trololo
Niech buduje swój kraj - najlepiej w Izraelu.
No chyba, że za mało koszerny i tam też go nie chcą
l
lolo
też mi mysliciel czemu nie był patryjotą jak PO rozkradała forse
dlatego ze sie dzieliła z nimi dotując zasrane spektakle w zamian za zamkniecie mordy
biedni pokrzywdzeni
l
lolo
też mi mysliciel czemu nie był patryjotą jak PO rozkradała forse
dlatego ze sie dzieliła z nimi dotując zasrane spektakle w zamian za zamkniecie mordy
biedni pokrzywdzeni
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska