Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Przepis na ... zaistnienie

Jerzy Stuhr
Marcin Makówka
Odnoszę takie trochę przykre wrażenie, że cokolwiek byśmy nie napisali, czy powiedzieli, to tak zwane "życie artystyczne", jego przejawy i osiągnięcia i tak idą własną drogą. Nie można zawrócić jego nurtu. Czy Pana zdaniem znaczy to więc, że trzeba to wszystko jedynie… przeczekać?

Albo robić swoje, jeśli coś się nam nie podoba! Nie mogę wyjść ze zdumienia, gdy widzę, że podstawą wszelkiego działania jest dziś to, żeby zaistnieć zanim się jeszcze coś zacznie sobą reprezentować. Wszyscy uczą ludzi, jak mają "zaistnieć". W moim pokoleniu też myśleliśmy, by wyjść z anonimowości, ale w tym celu najpierw trzeba było coś zrobić, coś zagrać.

A zaistnienie było wynikiem.

Obecnie rozpoczyna się ten proces od końca: najpierw się pojawiasz na salonach, bierzesz udział w eventach, a jak już jesteś rozpoznawalny, to możesz ewentualnie coś zrobić. To jest mi kompletnie obce. A jednak wciąż biorę udział w tym tyglu , choć nic mnie nie łączy z tym wyścigiem.

Pamiętam z młodości, że każdy z nas aktorów chciał być sławny. Ale nie chcieliśmy być popularni. Popularność nas "dopadała" - a niekoniecznie byliśmy z niej zadowoleni, bo miała przecież różne skutki uboczne. Obecna tendencja w tworzeniu "zaistnienia" jest już jednak tak wszechogarniająca, że nawet "ci dawniejsi" popularni wchodzą na rankingi, listy popularności. I muszą tam tkwić, bo inaczej ich nie ma.

Jednym z objawów takiego zaistnienia jest znalezienie się w plotce. A potem - zejście plotki na ulicę, też różnie się przejawiającej.

Jak Maćkowi nagle przed teatrem przebito dwie opony w aucie, to też było to "zejście z plotki" na ulicę - czyli konsekwencja dawnego zaistnienia. Staliśmy się świadkami przewartościowania. Oto młoda dziewczyna, która wystąpiła w dwóch reklamach zostaje obwołana "gwiazdą".

I znów się zdumiewam! Bo ja, żeby stać się "gwiazdą", musiałem całe życie pracować.
Ale nie chcę być "gwiazdą", chcę pracować.

W Pradze podszedł do mnie młody widz i pyta: "Dlaczego pan nie ma facebooka?!", "Panie, a mam mieć? Po co?", "Bo ja chcę wiedzieć o panu wszystko!".

Ale ja może nie chcę wszystkiego powiedzieć?
Rozumiem, że właśnie w ten sposób chciał mnie poznać bliżej, bo te blogi, twittery, facebooki dają użytkownikowi szansę, żeby zaistniał. W obecnym znaczeniu.

Bo kiedyś, żeby się dopchać do słowa drukowanego trzeba było coś umieć, mieć pomysł. Jak Sławek Mrożek zadebiutował w prasie ze swoimi rysuneczkami, to coś musiał wiedzieć, coś indywidualnego zaproponować!

A dziś? Cyk, cyk, wieczorem, leci blog, a potem "to przeczytaj sobie na moim blogu, będziesz wiedział, co myślę…
Wszyscy są "pisarzami", wszyscy publikują! Dochodzi do kuriozalnych wynurzeń: panienka się chwali, że waginę pokazała - i zaistniała… Reakcje są na ogół chamskie, ale to nieważne: zbiera je i się chwali, że "tyle, a tyle miała wejść na swoją stronę".
Dostaję uczulenia, gdy słyszę, że np.: "Występując, w drugiej minucie musisz powiedzieć dowcip". Nieważne, czy głupi i kretyński, ale ma być. Wspaniale można to sprawdzać na występach partyjnych. Znamy partie, które co chwilę zwołują konferencje prasowe. Nieważne, że nie mają poczucia humoru i wyspecjalizowały się w pchaniu złośliwości jako dowcipu: żeby wykpić, zdyskredytować - ale robią to "w drugiej minucie". Na taki "dowcip" ja, tzw. specjalista od humoru, nie piszę się w żadnym wypadku! Wolę bardziej szwejkowski humor, czyli śmiać się z siebie samego.

Ale czy dzisiaj ktoś jeszcze chce rozumieć Szwejka?

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska