WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Jak odnajduje się pan w nowym otoczeniu?
- Wydaje mi się, że dość szybko udało mi się zaaklimatyzować w Wiśle. Pomogło to, że zostałem bardzo dobrze przyjęty zarówno przez kolegów z nowej drużyny jak i sztab szkoleniowy. Jestem bardzo zadowolony, że tutaj trafiłem.
- Z kim złapał pan najlepszy kontakt na początek?
- Wszyscy są w porządku, ale najbliżej trzymam się z Rafałem Mikulcem, czyli kolejnym nowym zawodnikiem Wisły. Dobrze dogaduję się również z Kubą Wiśniewskim.
- Kiedy dowiedział się pan, że Wisła jest zainteresowana pana sprowadzeniem?
- W Stali Stalowa Wola kończyliśmy sezon dość późno, bo graliśmy jeszcze baraże. Wcześniej coś tam się działo w tej sprawie, ale ja nie zwracałem uwagi, że pojawiają się sygnały o zainteresowaniu moją osobą nie tylko Wisły, ale też innych klubów. Byłem całkowicie skoncentrowany na grze, na celu, jaki mieliśmy w Stali do wykonania. Po ostatnim meczu, po wywalczeniu awansu sprawy przyspieszyły jednak i dość szybko mój transfer do Wisły został sfinalizowany.
- Za panem gra w II lidze, teraz trafił pan klasę rozgrywkową wyżej. Widzi pan już po pierwszych treningach jakąś różnicę?
- Widzę. Tutaj jest zdecydowanie większa intensywność zajęć, gier. Jest też bardziej wyrównany zespół. Wszyscy zawodnicy są na naprawdę wysokim poziomie, dobrze wyszkoleni technicznie, co ułatwia grę.
- Była już rozmowa indywidualna z trenerem Kazimierzem Moskalem jak on widzi pana w swoim zespole?
- Była jedna rozmowa, ale na razie niech zostanie jej treść między mną i trenerem.
- Gdyby miał pan określić swoje największe atuty z jakimi przychodzi do Wisły, to na co by pan wskazał?
- Na pewno drybling, nie boję się grać z piłką przy nodze. Myślę, że mam też wizję na boisku, potrafię być kreatywny. Oczywiście w tym wszystkim trzeba zachować balans. Widzieć, kiedy piłkę przytrzymać dłużej, a kiedy zagrać szybciej.
- W barażach o I ligę był pan wyróżniającym się zawodnikiem, jednym z najlepszych. Stal awansowała. Nie zastanawiał się pan czy nie zostać w Stalowej Woli? Co przekonało pana do przyjęcia oferty Wisły?
- Przekonało mnie to, że Wisła Kraków to bardzo duży klub ze świetną historią i chciałem posmakować gry w takim otoczeniu.
- Były inne oferty?
- Było zainteresowanie, ale podjąłem decyzję, że chcę grać w Wiśle Kraków.
- Porozmawiajmy chwilę o pana dotychczasowej karierze, bo nie jest to codzienna sprawa, że tak młody zawodnik ma w swoim CV takie kluby jak: West Bromwich Albion, Manchester City, Stoke City, Bradford City. Jak do tego doszło?
- W West Bromwich Albion i Manchesterze City byłem krótko, to były bardziej epizody. Bardziej poważna sprawa zrobiła się w Stoke City, gdzie trafiliśmy razem z bratem Alanem. Podpisałem tam dwuletni kontrakt. Później dostałem stypendium w Bradford City, a całość zakończyła się profesjonalnym kontraktem.
- Można powiedzieć, że Anglia ukształtowała pana piłkarsko?
- Na pewno zetknąłem się tam z bardzo dużą konkurencją. Nigdy nie można tam być pewnym swego. To akurat nauczyło mnie, że bez względu na to, gdzie trafiasz, musisz każdego dnia walczyć o siebie. Tak samo podchodzę do tego teraz w Wiśle.
- Anglia ukształtowała pana też jako człowieka? To był trudny moment w pana życiu, żeby się dostosować do nowych realiów?
- Wyjechałem dość wcześnie, ale z rodzicami, więc było mi nieco łatwiej. Zresztą moja babcia mieszkała w Anglii piętnaście lat. Poszedłem do szkoły, dość szybko nauczyłem się dobrze języka angielskiego. Od tego momentu wszystko już dobrze się układało.
- Piłkarsko różniło się to wszystko w Anglii od tego, z czym miał pan do czynienia wcześniej w Częstochowie?
- Na pewno przeskok był duży. Tak jak mówiłem wcześniej, konkurencja w Anglii jest ogromna. Przed brexitem była jeszcze większa, ale i po nim było mnóstwo chłopaków, którzy przyjeżdżali na testy, chcieli dostać swoją szansę i ją wykorzystać. Szkolenie było na bardzo wysokim poziomie.
- Mając zawodowy kontrakt w Anglii pewnie miał pan również swoje marzenia, żeby zrobić tam karierę. Skąd zatem pomysł, żeby wrócić do Polski?
- Bardzo chciałem jak najszybciej trafić do piłki seniorskiej. W Anglii jest dużo grania w różnych kategoriach wiekowych, U-20, U-21, U-23 i co tu dużo mówić, było trudniej się przebijać. Ja chciałem natomiast być częścią pierwszego zespołu. Wydawało mi się, że w Polsce będzie o to prościej, żeby przebić się do seniorskiego grania.
- Zetknął się pan w Anglii z zawodnikami, o których dzisiaj głośno?
- Trudno mi tak na szybko sobie przypomnieć, rzucić jakimś nazwiskiem, choć dużo było tych meczów z różnymi rywalami, którzy występują dzisiaj już na wyższym poziomie.
- Pozostając przy tej nieco większej piłce, fakt, że Wisła zagra w europejskich pucharach miał dla pana jakieś znaczenie przy podejmowaniu decyzji o przyjściu do niej?
- Nie będę krył, że to miało znaczenie. Analizując ofertę Wisły, brałem pod uwagę również to, że to będzie bardzo ciekawy sezon dla tego klubu. Będziemy mogli sprawdzić się w Europie, a jednocześnie walczyć o awans do ekstraklasy. Tym bardziej na każdym treningu walczę o swoje miejsce, bo chcę w tym wszystkim uczestniczyć na boisku.
- Czyli cel indywidualny to szybkie wywalczenia miejsca w składzie?
- Na pewno tak, a drużynowo pokazać się w pucharach i oczywiście zakończyć wszystko awansem do ekstraklasy.
- Gra pan w środku pomocy. Jaki jest dla pana wzór piłkarza na tej pozycji?
- Moim największym piłkarskim wzorem zawsze był Neymar, ale też mam polskich zawodników, których staram się podpatrywać. Obecnie wskazałbym choćby na Piotra Zielińskiego. Lubię oglądać jak porusza się z piłką, jak stara się szukać rozwiązań na boisku. Staram się grać w podobny sposób. Tak jak mówiłem wcześniej, lubię mieć piłkę przy nodze na boisku, ale też trzeba umieć grać szybko, zaskakująco dla rywala, nie być w tym wszystkim schematycznym.
- Miał pan okazję poznać jaka jest atmosfera na stadionie Wisły Kraków podczas jej meczów?
- Miałem taką okazję, bo byłem kiedyś jeszcze w ekstraklasie na meczu Wisły z Lechem Poznań. Moja dziewczyna pochodzi z Krakowa, a że ja bardzo chciałem zobaczyć jak to wygląda z bliska, to wybraliśmy się na stadion. I muszę powiedzieć, że atmosfera zrobiła na mnie wtedy duże wrażenie.
- Aha, czyli jest jeszcze jeden argument, który zdecydował o wyborze Wisły, czyli pana dziewczyna…
- Na pewno będzie nam teraz łatwiej z Martyną i to też miało znaczenie. Mnie będzie też łatwiej o aklimatyzację w Krakowie, który dzięki niej miałem okazję już poznać. Martyna bardzo ucieszyła się, że przechodzę do Wisły. Tak jak jednak mówiłem już wcześniej, chciałem przede wszystkim spróbować swoich sił w tak dużym klubie jak Wisła.
- To niesie jednak za sobą również większą presję, bo kibice Wisły bardzo mocno wspierają swój zespół, ale są też niezwykle wymagający. Lubi pan grać pod taką presją?
- Do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale ja nie boję się presji. Lubię ją. Dla mnie fakt, że będę miał okazję grać przy tak licznej publiczności, to nie jest problem, a ogromna motywacja. I również satysfakcja, że ktoś chce kupować bilety, żeby przyjść oglądać również moją grę. I jest to też wyzwanie, żeby pokazać się przed taką publiką z jak najlepszej strony. Mnie takie coś nie deprymuje, a bardziej nakręca.
- Kibice Wisły zwracają też uwagę na to, co zawodnicy robią w mediach społecznościowych. Jak w tym świecie pan się odnajduje?
- Myślę, że dobrze, bo staram się być pozytywnie nastawionym do świata, do otoczenia. Jestem też otwarty na kontakty z kibicami. Gra w Wiśle będzie dla mnie nauką pod każdym względem, również funkcjonowania w takim klubie. I bardzo się z tego cieszę.
