- Zależy nam na bezpieczeństwie pasażerów, a w tym autobusie tego nie możemy zapewnić - mówi Wojciech Gleń, przewodniczący zarządu ZKG KM.
Spokojni pasażerowie, wracający do domu czy jadący do pracy, boją się wsiadać do autobusu pełnego podchmielonej młodzieży.
- Jechałam tylko raz tym autobusem wieczorem i kolejny raz tego błędu już nie popełnię - mówi jedna z mieszkanek Lasek. Kobieta wracała do domu razem z mężem i dzieckiem. W autobusie rozkręcała się impreza. Alkohol lał się strumieniami. Pomimo zimy okna były otwarte.
- Mąż poprosił by zamknęli okna, bo jest zimno. To wzbudziło w nich taką agresję, że baliśmy się, czy nam czegoś nie zrobią - opowiada kobieta.
Pijane wyrostki straszyły, że pójdą za małżeństwem do domu. Grozili im i śmiali się, gdy kobieta zaczęła płakać.
- Nigdy w życiu się tak nie bałam. Przecież takim to do głowy mogą przyjść różne pomysły - denerwuje się pasażerka.
Autobusem boją się też jeździć kierowcy.
- Nie ma siły na tych bandziorów, a zwrócenie im uwagi to wyrok na siebie. Krew często się tu leje - nie ukrywa kierowca autobusu "464" Sławomir Maciąg , który już nie pracuje w weekendy. Opowiada, jak jeden z jego kolegów poprosił o spokój. - Chcieli go wyrzucić z autobusu w czasie jazdy - mówi kierowca. Kierowcy wielokrotnie wzywali policję, to jednak na niewiele się zdaje, bo żaden z wyrostków nie czeka na przyjazd radiowozu.
Autobus linii "464" o godz. 21 z Olkusza to ostani kurs do Bukowna w sobotnie wieczory. Jeżdżą nim też zwyczajni pasażerowie - z pracy i do pracy. Likwidacja kursu zabierze im tę możliwość.
- Nie możemy zawieść pasażerów. Szukamy dobrego rozwiązania - mówi Wojciech Gleń.
Kierowcy przypominają, że kilka lat temu w autobusie był spokój. Właściciele dyskoteki wynajmowali ochroniarzy, którzy jeździli autobusem. Może da się wrócić do tego pomysłu?