- To, że te środki można kupić legalnie, to nie znaczy, że są one bezpieczne - ostrzega lekarz medycyny Agata Knapik, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Olkuszu. Dopalacze to legalne środki o działaniu narkotycznym. Można nimi handlować bez obawy kary, bo nie obejmuje ich ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Nawet jeżeli jakiś z tych środków uda się wycofać z rynku, na jego miejsce trafiają kolejne.
- To tylko przedmioty kolekcjonerskie i nie do spożycia - zapewnia młoda dziewczyna, z nowego sklepu z dopalaczami w Olkuszu. Niektóre z dopalaczy można kupić za 10-15 zł. Są i takie, które kosztują kilka setek. Ci którzy je kupują, zwykle nie robią tego, by tabletki ustawić na półce nad kominkiem. - Są wakacje i żyje się tylko raz - mówi Konrad Bąbacz, student z Oświęcimia, wychodząc ze sklepu z dopalaczami. Kupił, bo chce spróbować jak działają. Lekarze tymczasem ostrzegają.
- Te środki mogą uzależniać - mówi Agata Knapik. - Tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Nie są badane, a ci, którzy je zażywają, to króliki doświadczalne biznesu z dopalaczami - ostrzega pani doktor. Walka ze sklepami z "kolekcjonerskimi" środkami trwa od dawna i jest z góry przegrana. - Potrzebne są zmiany w prawie, by zakazać otwierania tych sklepów - apeluje Henryk Gamrat z Olkusza, z zarządu osiedla Centrum.
Obydwa olkuskie sklepy są w samym środku miasta. Ruch w nich nie ustaje. - Już mamy stałych klientów, a otworzyliśmy się dopiero tydzień temu - chwali się sprzedawczyni z nowego sklepu. Policja jest właściwie bezradna. Ostatecznie sklepy są legalne. - Pozostaje nam apelować o rozsądek do kupujących i przestrzegać przed szkodliwością dopalaczy - mówi Łukasz Czyż z olkuskiej policji.
Marek Bryndza z Oświęcimia, ojciec 18-latka, jest przerażony. Domaga się, by tego typu sklepu zostały zamknięte. - Młodzież nie zdaje sobie sprawy, jaką krzywdę wyrządzają używki - mówi pan Marek.