Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Sztuka to dla Stanisława Stacha nałóg, od którego nie da się uwolnić

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Ponikowska
Stanisław Stach maluje od lat i nie wyobraża sobie dnia bez tworzenia. W międzyczasie promuje też dzieła innych artystów, prowadząc olkuską galerię BWA i wymyślając coraz to nowe artystyczne imprezy i spotkania. To między innymi za to został doceniony przez Czytelników „Gazety Krakowskiej” w plebiscycie Osobowości Roku 2016.

Wstaje ok. godz. 6 rano. Idzie do galerii, gdzie co dzień czeka na niego ogrom pracy. Potem wraca do domu, zjada z żoną obiad i znika w pracowni. Tam do 2 w nocy tworzy, popijając winko. Nawet w wakacje nie robi sobie wolnego od malowania. Na każdym wyjeździe, każdych wakacjach musi powstać jakieś dzieło. - Nie wyobrażam sobie nie mieć kontaktu z naturą, ze sztuką. Ja po prostu muszę malować. To jest nałóg - nie ukrywa artysta.

Nie zawsze jest łatwo znaleźć czas. Tym bardziej że prowadzenie galerii bardzo go pochłania. Nic dziwnego. Traktuje ją jak drugi dom, bo przecież sam ją stworzył. Obecnie kolekcja dzieł sztuki współczesnej artystów z całej Europy liczy ok. 400 cennych prac. Dyrektor wymyślił też wiele imprez, dzięki którym Olkusz zasłynął w Polsce i Europie: Międzynarodowy Plener Malarski „Srebrne Miasto Olkusz”, Zaduszki Jazzowe, Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Kazimierza Ratonia, Festiwal Sztuki i Muzyki Sakralnej czy Ogólnopolski Konkurs „Kolaż - Asamblaż”.

Do tego dochodzi nieustanna walka o sponsorów i pieniądze na bieżącą działalność galerii. Artysta jest tym zmęczony, myślał, żeby to rzucić, ale żal mu zostawiać tego, co stworzył przez ostatnich 15 lat. - Więc nadal skomlę za pieniążkami - żartuje.

Stanisław Stach ur. się w 1954 r. Pochodził z biednej rodziny z Kosmolowa. Imał się różnych zajęć. Był rolnikiem, leśnikiem, elektromonterem, górnikiem, nauczycielem... „Bazgrał” od małego. Najpierw w zeszytach szkolnych, przez co nieraz dostawał pały. -Luf za zeszyty było zdecydowanie więcej niż dobrych ocen za wiedzę -śmieje się.

Udało się jednak ukończyć podstawówkę i dostał się do technikum, a potem na wymarzone studia na Akademii Sztuk Pięknych. Następnie uczył grafiki w Instytucie Sztuki w Cieszynie. Miał tam możliwość rozwinąć jeszcze bardziej artystyczne skrzydła. Jednak żona chciała wrócić do Olkusza, więc wybrał rodzinę. - Do tej pory dziekan z Cieszyna nazywa mnie dezerterem - śmieje się Stach.

Do 2009 r. realizował swoje pasje w Liceum Sztuk Plastycznych w Dąbrowie Górniczej, gdzie stworzył pracownię grafiki i wychował wielu cenionych dziś artystów. Do tej pory nazywają go tam legendą.

Zasługi Stacha w dziedzinie sztuki są ogromne i nie sposób ich wszystkich wymienić. Ma na swoim koncie szereg nagród, wyróżnień i wystaw. Sam nie wie, ile stworzył dzieł. - Może dwa, może pięć tysięcy... Nie liczyłem, zostawiam to historykom - mówi.

Mimo ogromnego dorobku twórczego jest artystą skromnym. Ma przy tym mnóstwo energii, dystansu do siebie i doskonałe poczucie humoru. - Kiedyś na kuracji w sanatorium ktoś go wziął za księdza. Tak wcielił się w rolę, że jeszcze przez kilka lat przychodziły do niego listy zaczynające się słowami „Wielebny Księże Proboszczu...” - wspomina Olgerd Dziechciarz, najbliższy współpracownik artysty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska