https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ona rządzi na krakowskim Kazimierzu

Anna Górska
Nie wystarczyła jej korona i zapiekanki, dlatego pani Wanda zaczęła pomagać bezdomnym
Nie wystarczyła jej korona i zapiekanki, dlatego pani Wanda zaczęła pomagać bezdomnym Wojciech Matusik
Prezydent Jacek Majchrowski zajada u niej zapiekanki, a prof. Andrzej Zoll do dziś pamięta małą awanturę, którą zrobiła mu, gdy rozlał barszcz na obrus. Anna Górska odwiedza Wandę Frączek, królową Kazimierza.

Facetów ustawia równo. Ma pod sobą dwudziestu mężczyzn i nawet nie musi na nich podnosić głosu: każdy zna swoje miejsce i zakres swoich obowiązków. Wanda Frączek, lat 62, wygląda najwyżej na 52. Królowa Kazimierza, mistrzyni handlu, pierwsza imprezowiczka w Alchemii, to po prostu dobra kobieta, a od niedawna prezes Stowarzyszenia św. Brata Alberta "Chleb i Światło", które pomaga bezdomnym.

Nie mieszka za żadnymi górami i lasami, tylko w Łagiewnikach. W ogrodzie ma stodołę ze spalonych desek. Ekstrawagancja czy wrodzona zaradność? I jedno, i drugie. Wanda Frączek korony nie odziedziczyła, tylko ją sobie wymyśliła jeszcze jako mała dziewczynka. I ma do dziś. To pierwsza różnica między królową z bajki, albo jak ktoś sobie życzy Elżbietą II z Wielkiej Brytanii, a panią Wandeczką. Szukamy dalej, czym się różnią królowe.

Różnica nr 2. Bezdomni czapki z głów

Mogłaby spokojnie sobie piec swoje zapiekanki "od Królowej" na pl. Nowym i niczym się nie martwić. Po co jej ci faceci od brata Alberta? - W końcu królową jestem, a charytatywna działalność to jej obowiązek - śmieje się Wanda Frączek. Ale tę swoją misję traktuje poważnie. Mówi, że pomagając innym, ładuje swoje życiowe akumulatory. Że dużo daje, a potem wszystko się jej zwraca. Może nie wszyscy krakowscy bezdomni ją znają, ale ci, którzy znają - zdejmują czapki z głów, gdy ją widzą. - Mówią wszyscy, że człowieka nie da się zmienić. E tam, proszę napisać, że widzę na własne oczy jak się zmieniają, gdy się do nich wyciągnie dłoń. Proszę zobaczyć: tu wydajemy obiady bezdomnym. Gotują je też bezdomni. Jaka dziś była zupa, Zbyszku? Pomidorowa z makaronem? Z pieczywem też? Widzi pani, tu gotują, jedzą, mają pokój z telewizorem i kanapami. Na górze są sypialnie - oprowadza królowa po domu brata Alberta.

Jest wymagająca. Wpada do nich w nocy, by sprawdzać, czy nie piją. Jeśli jest impreza, tego samego dnia opuszczają dom. Elżbieta II, a nawet i I raczej nie odwiedzała angielskich meneli. Ani w dzień, ani w nocy.

Różnica nr 3. Kreacje

Gdy Wanda miała zostać królową Kazimierza, poszła wypożyczyć suknię do Teatru im. Słowackiego z Mieczysławem Święcickim, artystą Piwnicy pod Baranami. Pani w garderobie z wrażenia aż siadła na krześle. - Lubię pana, ale gdzież ja znajdę suknię na taką królową? Musiałabym zszyć z sobą sześć kiecek! Przyszła królowa nieco pobuszowała po teatralnej garderobie i w końcu poradziła sobie. Płaszcz królewski odpowiedniego rozmiaru zaś pożyczyła w Teatrze Ludowym. Potem była dorożka z końmi, książę Święcicki na białym koniu i koronacja na pl. Nowym. Prawie wszystko jak u Elżbiety II.

- Każdy chciał mnie dotknąć, dzieci piszczały, a dorośli krzyczeli: Nasza królowa i rzucali pod nogi kwiaty. Myślałam, że zwariowałam, ale to wszystko było naprawdę. To był rok 2009, pierwszy festiwal zupy na Kazimierzu, gdy wymyślono, że kucharze startujący w konkursie mają się przebrać. Od razu wiedziałam, że będę królową. Bo tak naprawdę zawsze nią byłam, nawet w latach 90. za ladą w białym czepku - zaznacza Wandzia.

Różnica nr 4. Sprzedaż mięsa i wódeczki

Wanda mówi, że handel trzeba mieć we krwi. - Wszystkim zawsze zdradzałam, gdzie biorę towar, jak organizuję jego sprzedaż. Nie miałam tajemnic, bo wiedziałam, że nie wszystkim to się uda, nawet jeśli znają na pamięć wszystkie zasady handlu. To trzeba czuć - tłumaczy. Założyła pierwszy na Kazimierzu całodobowy sklep monopolowy "Piersióweczka i fajeczka", jako pierwsza i jedyna sprzedawała pod koniec l. 90 koninę. - Ludzie byli głodni i biedni. Kolejki ustawiały się w moich boksach od godz. 5 rano. - Wołali na mnie: królowo, zważ kilogram mięsa. Dziennie tona schodziła. Biedni kupowali dla siebie, bogaci dla psa. Nakarmiłam cały Kraków! - wspomina.

Dziś już nie ma "Piersióweczki i fajeczki" (- Ale jeszcze wrócę do tego pomysłu. Trzeba złapać ten moment, gdy będzie potrzebny - zaznacza królowa handlu), nie ma też sklepu z mięsem. Wanda Frączek piecze zapiekanki. Oczywiście królewskie. A wpada na nie nawet ... Nie król, tylko prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa i sąsiad primadonny Kazimierza.

Różnica nr 5. Królowa też może być kelnerką

Wanda, która stała się legendą Kazimierza, urodziła się w Racławicach. Krakowa wcale nie zdobywała. Zakochała się w krakowianinie, on w niej. Pobrali się i zamieszkali na pl. Matejki. Tyle zdobywania. Pierwsza jej praca: kelnerka w restauracji NOT-u (Naczelna Organizacja Techniczna). Właśnie wtedy poznała intelektualny Kraków.

W NOT stołowali się niemalże wszyscy profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale też studenci i doktoranci. Na obiad do Wandy przychodził m.in. Jacek Majchrowski, Andrzej Zoll. Ten ostatni bał się jej jak ognia. Kiedyś rozlał barszcz na biały obrus. - Uniosłam się, do dziś żałuję, bo powiedziałam mu coś przykrego, że proszek do prania drogi. Boże, ależ niedobra byłam. Przyniósł mi później kwiatek. To był storczyk. I gdzie on go znalazł? Wówczas jeszcze nie było takich kwiatków. Spotkałam go kiedyś i pytam, czy on pamięta mnie i ten nieszczęsny obrus. A on: No jasne, któż by śmiał panią zapomnieć ?

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 14

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

n
nażryj się wańdziu
Wraz z nagrobkiem kończy się bogactwo, oszustwo i duma.
K
Kafel
Jako ze to zazwyczaj konkurencja pisze negatywne komentarze to jako klient chciałem pochwalić. Zawsze pyszne, zawsze świeże, zawsze tam wracam. Stały klient :)
Pozdrawiam :)
m
mona 1976
każdemu jak się chce można łatkę przylepić ,ja akurat ją znam z bardzo dobrej strony .
klientka obserwyjujaca
Te buły to zapiekanki Królewskie które są bardzo dobrze wykonane i smakują ludziom normalnym - Personel jest normalny - jeżeli ktoś ma wątpliwości to niech to sprawdzi ma odwagę a nie pisze bzdur widać że mu żal każdy może pracować a nie krytykować kogoś co coś robi -jak to się mówi od Roboty a nie do krytykowania
M
Marek
Zapiekanki najlepsze! zazdrości ludzka nie zna granic !!!!!!!!! :) pozdrawiam Królową :)
j
jurand
Jest niezwykle gościnna i potrafi być przesympatyczna. Wystarczy ją lepiej poznać aby zmienić zdanie. Ludzie są zawistni i nie wiedzą ile przeszła w życiu prywatnym. Ma swój niepowtarzalny styl i jest częścią krakowskiego
Kazimierza. Ma wspaniałe wnuki i praktycznie żyje dla nich. I chwała jej za to.
s
siostra
Słuchajcie wszyscy myślimy to samo, koczkodan robi dziadostwo. Pokażmy Jej gdzie jej miejsce. Niech nas więcej nie ośmiesza , i odda to co ukradła. Dlaczego ma dwa okienka- SKANDAL
G
Gość
To co jest tu napisane to święta prawda . Te Jej buły to świństwo , takie same jak Ona i jej cały personel. Nikt tam nie ma książeczki sanepidu
k
konsument
zapiekanki ohydne.,guma,a przy okienku reklamuje je paskudny babsztyl,jej działalnoscia powinła sie zainteresowac izba skarbowa wogóle nie podaje paragonów ludzie żadac dowodu zakupu nie daj sie oszukać
z
ziomal
prawdziwe jaja wielkanocne :)
s
siostra ze wspolnoty
pokazcie nowy krs
M
Mały
Nie przypominam sobie , aby mnie odwołano. A Pani Wanda już tutaj nie działa "Mały"
x
xxx
Śmiechu warte !!! Piękna bajka dopasowana do wielkości królowej Wandzi. Jak mozna porównać tak kłótliwą i złosliwą osobe do królowej Elżbiety , dobrze że nikt z naszych Angielskich sąsiadów nigdy nie przeczyta tego artykułu. Zaszczyty jakie przypisuje sobie Pani Wanda zawsze były sponsorowane przez spółke Kazimierz . Nawet jej wymienione w artykule stroje z teatru zostały zapłacone z pieniędzy wspólników spółki Kazimierz. A jesli chodzi o bezdomnych to pani Wanda wykorzystywała ich bezradnośc i ich zwykle okradała wynoszą z domu brata Alberta jedzenie i ubrania. Nie rozumiem jak mozna napisac takie brednie uwcześnie nie sprawdzając ich pokrycia . Pani Wanda nie rozmawia prawie z całych Kazimierzem , na co dzień nie ma tak dobrego serca jak opisuje pani redaktor w artykule. Już nie mówiąc o tym że "dobroduszna królowa " działa na szkode konkurencji więc nie wiem skąd słowa że jest królowa handlu tak honorowi ludzie sie nie zachowują !!! Pozdrawiam .
s
smakowicz
Zapiekanki ma super :)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska