https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opowieść o piłkarzu, który pisze bajki dla dzieci. Poznajcie Jakuba Rozwadowskiego z Zieleńczanki, który wspiera akcję charytatywną

Artur Bogacki
Jakub Rozwadowski
Jakub Rozwadowski archiwum prywatne
Można powiedzieć, że przełamuje stereotypy, szufladkujące piłkarzy. Jakub Rozwadowski, zawodnik występującej w niższej lidze Zieleńczanki Zielonki, znalazł w swoim życiu miejsce na różne twórcze pasje, niezwiązane ze sportem. W jego portfolio są też książki dla dzieci, a ta ostatnia - "O chłopcu, który zbierał gwiazdy" - wspiera akcję charytatywną na rzecz Mateusza Warchoła.

Ludziom z krakowskiego środowiska piłkarskiego Rozwadowski kojarzy się z wieloletnią grą w podkrakowskich Zielonkach. Między strzelaniem bramek zawodnik rozwijał swoje inne talenty. Nie każdy go znał od tej strony.

- Wielkiej kariery piłkarskiej raczej nie zrobiłem - uśmiecha się. - Pokopałem trochę w trzeciej lidze (w Ładzie Biłgoraj, skąd pochodzi - przyp.), czwartej, okręgówce (w Zielonkach gra od 2013 r.). Dla mnie to takie hobby. Mam już czterdziestkę na karku, teraz gram w rezerwach Zieleńczanki w klasie A. Skończyłem studia z informatyki i ekonometrii, lecz uświadomiłem sobie, że to nie dla mnie. Przez kilkanaście lat robiłem meble ze starego drewna, ale uznałem, że wystarczy i w ramach odpoczynku zacząłem wykładać towar na półki w hurtowni. Już odpocząłem, szukam nowego zajęcia. Pewnie, że chciałbym zajmować się głównie pisaniem, niekoniecznie tylko bajek, bo pomysłów mi nie brakuje. Realną wartość mają jednak tylko takie, które uda się zrealizować.

Traumatyczne przeżycie początkiem nowej przygody

Co ciekawe, pasji do przelewania myśli i doświadczeń życiowych na papier doszukać się można w mrożącym krew w żyłach wydarzeniu. Rozwadowski w 2006 r. trafił do aresztu w USA. Jak mówi, groziło mu wieloletnia kara pozbawienia wolności.

- To było jakieś wielkie nieporozumienie, znalazłem się w złym czasie i miejscu. W bójce zadałem jeden cios, a postawiono mi później dziewięć zarzutów, m.in. rabunek, napaść i gnębienie. Było nieciekawie, trafiłem na cztery dni do aresztu w Rikers Island, największym więzieniu w Nowym Jorku. Przeżyłem to, co znamy z filmów - podróż żółtym autobusem z kratami, okazanie za lustrem weneckim. Na szczęście po pół roku (wcześniej wyszedł za kaucją - przyp.) wszystko skończyło się dla mnie dobrze. Udowodniłem swoją niewinność, a raczej to wymiar sprawiedliwości nie udowodnił mi mojej winy - wspomina.

Po powrocie do kraju zdecydował się opisać tę historię. Chciał zamieścić ją w gazetce akademickiej, ale wówczas nie znaleziono tam dla niej miejsca. M.in. dlatego postanowił... wydać własny magazyn studencki. "Rolleta" miała tylko jeden numer, ale ta forma twórczości została mu we krwi na dłużej. Piłkarz, student informatyki i ekonometrii, dobrze odnalazł się w pisarskim świecie.

Artykuły i felietony, o rożnej tematyce, publikował w ogólnopolskich czasopismach (np. w "Machinie" o muzykach, którzy zaprzedali duszę diabłu, a w "Playboyu" o calcio storico, brutalnej odmianie piłki nożnej, połączonej ze sportami walki; ponadto także w "Rock Axxess", "Poka Poka"). Pisał opowiadania (wydawane własnym nakładem), gry fabularne, słuchowiska, a nawet... mowy pogrzebowe (- Po śmierci taty wygłosiłem własną i dostałem kilka zleceń - przyznał). W konkursie na scenariusz i filmik (hasło przewodnie: niezależność), organizowanym przez markę Jack Daniels, wygrał... motocykl Harley Davidson. A dzięki piosence hip-hopowej w innym konkursie dostał w nagrodę (dla kolegi) bilety ma mecz Manchesteru United.

Ślimak, robot i poszukiwacz gwiazd

Do tej kolekcji jakoś nie pasują bajki dla dzieci, a takie pozycje książkowe ma w dorobku trzy (jako Kuba Rozwadowski). Pierwsza to "Ślimak Błyskawica - Leśny Wyścig", druga "Lemisław - Robot, który nie chciał zostać śmieciem", a trzecia, dopiero co wydana, "O chłopcu, który zbierał gwiazdy", wspierająca akcję charytatywną.

- Od zawsze chciałem pisać książki, a że powstały takie dla dzieci, to był przypadek. Wziąłem udział w konkursie "Piórko" organizowanym przez Biedronkę, nagrodą była publikacja książki. Konkurencja była ogromna, akurat tego konkursu nie udało mi się wygrać. Uznałem, że ta opowieść o ślimaku jest na tyle fajna, że warto ją wydać na własny koszt - mówi.

Dodaje: - Wbrew pozorom chyba łatwiej pisać dla dorosłych, dzieci są bardziej wymagające, trudniej je zaciekawić. W książkach dla nich obowiązują inne zasady, choćby to, że na koniec powinien być morał. Patrząc na odbiór, moja twórczość chyba dobrze się przyjęła.

Okazję na powstanie kolejnych bajek przyniosło życie. Druga napisana została na zlecenie Carbon Footprint Foundation, trzecia jest bardziej osobista, łączy się z akcją charytatywną.

- Tematyka "Leśnego wyścigu" utrzymana jest w sportowym duchu, co jest mi bliskie. Porusza temat rywalizacji - czy ten z pierwszego miejsca zawsze jest zwycięzcą, czy może ważniejsze jest to, by się nie poddawać i walczyć do końca. Książka o Lemisławie dotyczy ekologii i konsumpcjonizmu. Jest o tym, że trzeba dbać o rzeczy, próbować je naprawiać, a nie od razu wyrzucać i kupować kolejne tanie - mówi Rozwadowski.

Bajka napisana w szczytnym celu. Pomoc dla Mateuszka Warchoła

Trzecia z pozycji powstała w ważnym celu. Wspomaga zbiórkę na rzecz Mateusza Warchoła (akcja trwa do 1 listopada). Dwulatek potrzebuje operacji serca (ma HLHS - zespół niedorozwoju lewego serca), która dałaby mu szansę na prawidłowy rozwój i na przykład grę w piłkę. Koszt zabiegu w Bostonie to aż 1,7 miliona złotych.

Bohater tej książki chce dostać się właśnie na drugą stronę oceanu. Aby to zrobić, musi zabrać gwiazdy, które spadły z nieba i umieścić je na swoim miejscu. Jak mówi Rozwadowski, w ten sposób chciał włączyć się - i zachęcić do tego innych - w akcję pomocy dla bratanka swojego przyjaciela.

- Ta książka ma trochę inny charakter. Nie jest to tradycyjna opowieść z morałem. Mniej jest tekstu, a więcej treści. Można czytać, otwierając na dowolnej stronie, przy ilustracjach są cytaty, czasem filozoficzne, fragmenty rozmowy. Jest nie tylko dla dzieci - mówi autor. - To opowieść o spełnianiu marzeń, niesieniu pomocy, drzemiącej w nas odwadze. Treść jest nieprzypadkowa - chłopiec szuka właśnie miliona i siedmiuset tysięcy gwiazd.

Dodaje, że aby wydać tę książkę, trzeba było zebrać trochę pieniędzy. A zainteresowanie przerosło oczekiwania. - Miało być 500 sztuk, teraz jest plan na druk 1100 egzemplarzy, to koszt kilkanastu tysięcy złotych. Bardzo się cieszę, że wśród moich bliskich i znajomych, z rodzinnego miasta, ze studiów, z piłki, udało się znaleźć osoby, który wsparły ten pomysł. Bardzo zaangażowali się zawodnicy i działacze Zieleńczanki. Jestem za to chłopakom z klubu bardzo wdzięczny. To też pokazuje, że sport to coś więcej niż tylko kopanie piłki. Poprosiłem o pomoc w ważnej sprawie i ją dostałem.

Książkę można "kupić", dokonując wpłaty "cegiełki" 50 zł (oczywiście kwota może być większa) na wspomnianą zbiórkę na rzecz Mateusza Warchoła (LINK DO ZBIÓRKI), a następnie przesłać dowód wpłaty do autora (kontakt przez FB). Odebrać można osobiście lub z pokryciem kosztów wysyłki. 100 sztuk z pierwszej partii już się rozeszło.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska