Beata Tokarz z Łukowicy o warowni obronnej datowanej na 1750 r. p.n.e., jaką odkryto w Maszkowicach, dowiedziała się rok temu. Ale dopiero w ostatni w weekend po raz pierwszy miała okazję zobaczyć znalezisko. Miejsce pracy archeologów zostało na kilka godzin udostępnione turystom.
- To unikat na skalę polską, ale i europejską. Mam nadzieję, że na stałe zostanie udostępnione dla zwiedzających. Ma szansę stać się popularniejsze od Biskupina, w końcu to dużo starsze grodzisko. Do tego kamienne - podkreśla Beata Tokarz, dodając, że materiał, z którego zbudowana była osada rozbudza jej wyobraźnię.
- Okazuje się, że w czasach, gdy wydawało się, że na naszych ziemiach ludzie biegali z maczugami, rozwijała się cywilizacja. Ktoś z konkretnym zamysłem transportował kamienie na tę górę - mówi pani Beata.
Dr hab. Marcin Przybyło z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego od siedmiu lat prowadzi prace wykopaliskowe na Górze Zyndrama w Maszkowicach. Podkreśla, że to miejsce nie pasuje do schematu odkryć archeologicznych, charakterystycznych dla Polski.
- To obecnie jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy przykład kamiennej architektury obronnej w Europie poza basenem Morza Śródziemnego - mówi Przybyło.
Zobacz, jak wyglądał Nowy Sącz przed laty [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Dodaje, że warownia w Maszkowicach mogła być czymś w rodzaju schroniska dla kupców wędrujących już prawdopodobnie wówczas rozwiniętymi szlakami handlowymi na północ Europy.
- O grodziskach ostatnimi laty robi się głośno. Sądecczyzna powinna to wykorzystać pod kątem turystycznym, zwłaszcza, że jest tu więcej grodzisk, choćby w niedalekich Naszacowicach - mówi Jan Krajewski, turysta z Krakowa.
Podaje przykład Karpackiej Troi, skansenu archeologicznego w Trzcinicy, gdzie odkryto grodzisko słowiańskie z lat 770-1031.
Okazuje się, że wójt Łącka Jan Dziedzina ma właśnie takie plany. Chce zrekonstruować warownię oraz stworzyć miniosadę, która obrazowałaby życie mieszkańców sprzed trzech i pół tysiąca lat.
Maszkowice. Archeolodzy odkryli osadę sprzed trzech i pół ty...
- Liczymy również, że uda się w centrum kultury w Łącku stworzyć stałą ekspozycję, na której znajdzie się choć część wykopanych na górze Zyndrama przedmiotów. Rozmawiam też o powstaniu szlaku grodzisk - mówi Jan Dziedzina.
Podkreśla jednak, że warunkiem realizacji tych planów jest pozyskanie przez gminę gruntów, na których znajduje się osada. - Na szczęście właściciel jest nam życzliwy - mówi wójt. Czeka teraz na zakończenie prac archeologicznych. Te mają potrwać jeszcze dwa lata.
Autor: Katarzyna Gajdosz, Gazeta Krakowska