Być może prawdziwa prehistoria nowego ugrupowania tworzonego przez wygnańców i uciekinierów z Prawa i Sprawiedliwości zaczęła się wcześniej, niż się powszechnie sądzi. I gdzie indziej niż w zakamarkach warszawskiego Hotelu Europejskiego, w którym mieścił się sztab Jarosława Kaczyńskiego w kampanii prezydenckiej i gdzie lansowano jego wyborcze hasło "Polska jest najważniejsza", które dziś jest szyldem nowego stowarzyszenia z twarzą Joanny Kluzik-Rostkowskiej.
Kiedy pojawiły się pierwsze informacje, że z PiS-owskimi liberałami współpracują Adam Bielan i Michał Kamiński, wielu obserwatorów pukało się w głowę.
Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)
- Przecież to niemożliwe - myśleli - by PiS-owscy spin doktorzy, twórcy słynnego spotu z pustą lodówką z kampanii z 2005 roku, mieli się dziś sprzymierzyć z Kluzik-Rostkowską, Jakubiak i Poncyljuszem, nawołującymi do wystudzenia rozbuchanej do granic atmosfery politycznej w Polsce.
Jeszcze jakiś czas temu przecież to właśnie Bielan i Kamiński z pasją zajmowali się organizacją kampanii wyborczych PiS. Do czasu, co prawda. Ale nie dlatego, że zwątpili w sens dotychczasowej strategii, lecz dlatego, że popadli w niełaskę u Jarosława Kaczyńskiego.
Dlatego prapoczątku procesu, który doprowadził dziś do największego rozłamu w historii PiS, warto poszukać w 2007 r. po przegranych wyborach parlamentarnych.
Pierwsza pomyłka
To właśnie Bielan i Kamiński kreowali wtedy kampanię. - Zgubiła ich pycha - mówi dziś jeden z polityków PiS. - Wydawało im się, że nikt nie może być od nich sprytniejszy. Ale się mylili - dodaje. Chodzi oczywiście o gwóźdź do trumny PiS w tamtych wyborach, czyli debatę telewizyjną między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem.
Po toczących się długo targach PiS-owscy stratedzy narzucili Platformie niewygodny dla Tuska termin debaty - by na nią zdążyć, musiał tego samego dnia wracać z odległej konwencji. Zawarli też niepisaną umowę ze sztabem PO, że zgromadzona w studiu publiczność z obu stron będzie reagować pozytywnie. Co było dalej - wszyscy pamiętają. Spięty Jarosław Kaczyński wśród gwizdów sprowadzonej przez sztabowców PO młodzieży wił się przyciskany przez doskonale przygotowanego Donalda Tuska.
Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)
Wtedy też PiS-owscy spin doktorzy jeszcze raz narazili się swemu odwiecznemu wrogowi w partii Zbigniewowi Ziobrze. Ponieważ popularność Jarosława Kaczyńskiego u schyłku premierowania, po aferze gruntowej, a tuż przed wyborami, leciała na łeb na szyję, pojawił się pomysł, by twarzą kampanii został właśnie były minister sprawiedliwości. Bielan z Kamińskim odrzucili jednak ten pomysł, czego Ziobro ponoć nie był w stanie im darować.
Dlatego przegrana w wyborach była sygnałem do rozliczenia winnych. Na rzeczywistego winnego, czyli prezesa, wówczas nikt jeszcze w partii nie odważył się podnieść ręki. Ale na Kamińskiego i Bielana owszem.
Na ostateczną rozprawę przyszedł jednak czas dopiero po następnych wyborach - do europarlamentu. W 2009 r. PiS po raz kolejny zaliczył porażkę. Tym razem nawoływanie do rozliczeń zaczęło się po ogłoszeniu wstępnych wyników. - Potrzebna jest refleksja nad komunikacją społeczną w partii, być może odsunięcie niektórych osób za nią odpowiedzialnych - obwieszczał wtedy rozradowany dodatkowo własnym wyborczym rekordem Zbigniew Ziobro, mając na myśli oczywiście Bielana i Kamińskiego.
Ziobro górą
Niedługo później marzenie Ziobry się spełnia. Nic strasznego na pozór im się nie stało. Michał Kamiński został szefem frakcji w europarlamencie, Adam Bielan zaś ponownie objął mandat w Brukseli. Ale jednocześnie osłabła ich potęga w partii. Wcześniej bowiem należeli do grona polityków w Pi S wyjątkowo wpływowych.
- Bali się ich wszyscy w partii.- mówi polityk PiS. Pomogły wpływy w mediach (Kamiński przez kilka lat pracował w radiu i w prasie), pomogły też otwarte umysły i umiejętność podpatrywania, jak robi się politykę na Zachodzie, zwłaszcza w USA. Dzięki temu zdobyli umiejętności kilka lat temu w polskiej polityce niemal niespotykane. Jako pierwsi docenili komunikację za pomocą tabloidów. Ale potrafili też wpływać na tok działania mediów, podsyłając zaprzyjaźnionym dziennikarzom newsy i sugestie, że danym tematem warto się zainteresować.
Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)
Tworzyli zgrany i skuteczny duet. To im przypisywane jest wykreowanie Kazimierza Marcinkiewicza jako premiera, , powołanie Bronisława Wildsteina na prezesa TVP, Zyty Gilowskiej i Zbigniewa Religi jako ministrów.
Po wyborach do europarlamentu pragmatyzm obu europosłów nie wystarczał już jednak do utrzymania gigantycznych wcześniej wpływów w partii. .
Dziś przed PiS-owskimi specjalistami od marketingu politycznego stoją zupełnie nowe wyzwania. Czy sprostają im i osiągną sukces?
Pytanie jest o tyle ciekawe, że przed nowym ugrupowaniem rysuje się seria nowych zadań właśnie z zakresu politycznego marketingu. Skuteczne ich rozwiązanie może zadecydować o tym, czy partia Kluzik-Rostkowskiej wejdzie za rok do parlamentu.
Wprawdzie dawni PiS-owscy spin doktorzy nie są z tymi wyzwaniami sami. Mają jeszcze do pomocy politologa Marka Migalskiego i również sprawnego w zakresie politycznego marketingu posła Tomasza Dudzińskiego.
Ale może i to będzie za mało? Zwłaszcza że czasy się zmieniły. A partie coraz częściej sięgają w tej materii po zawodowych specjalistów zewnętrznych, wiedząc, że siły nawet najsprawniejszych amatorów zapaleńców mogą okazać się niewystarczające.
- Bielan i Kamiński zawsze byli bardziej propagandystami niż prawdziwymi spin doktorami. Przede wszystkim dlatego, że większość ich działań dla PiS była na użytek chwili - nie łączyły się w spójną całościową strategię - tłumaczy Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego z UW. - Potrafili sprawić, by Lech Kaczyński wygrał wybory. Stworzyli coś z niczego. I co z tego, skoro potem nie udało im się ugruntować ani nawet stworzyć dla niego pozytywnego wizerunku - dodaje Jabłoński.
Prawdziwa próba
Może więc się okazać, że w zderzeniu z coraz bardziej sprawną i zarazem bezwzględną machiną politycznego przemysłu dwaj domorośli specjaliści od medialnego szumu na rzecz PiS okażą się bezsilni.
Oddajmy więc głos Wojciechowi Jabłońskiemu:
- Spin doktoring to przede wszystkim budowa trwałej strategii i dopiero potem wokół niej tworzenie przekazu, nagłaśnianie tego, co jej służy. Bielan i Kamiński zawsze byli nieźli w grze na emocjach i nagłaśnianiu, gorzej jednak było z tym, co tak naprawdę nagłaśniają. Długofalowej polityki umiejętnie tylko podpieranej marketingiem nigdy nie umieli stworzyć - mówi.
Dodajmy tylko, że od tej właśnie umiejętności nigdy jeszcze w tak znacznym stopniu nie zależał ich własny polityczny los.
Współpraca Anna Cieślak
Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Okolice Krakowa: usiłował uprowadzić 9-letnią dziewczynkę
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu