https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Osuwiska w Małopolsce w 2010. NIK oceniła odbudowane domy

Robert Szkutnik
Najwyższa Izba Kontroli Delegatura w Krakowie sprawdziła, jak były wydane rządowe pieniądze przy odtwarzaniu domów zniszczonych przez osuwiska ziemi w 2010 roku. Skontrolowano gminy: Lanckorona, Limanowa, Gródek nad Dunajcem i Piwniczna-Zdrój. Ogólna ocena przyznawania i rozliczania pomocy państwa jest pozytywna.

Jednak są też w dokumencie informacje, które potwierdzają niedociągnięcia popełnione przy odbudowie domów, także w Lanckoronie, o których "Gazeta Krakowska" wielokrotnie pisała.

W latach 2010-2012 Małopolski Urząd Wojewódzki przyznał wspomnianym gminom dotacje na likwidację skutków osuwisk w łącznej wysokości 60 293,8 tys. zł. Część z tych pieniędzy (10 mln zł) trafiła do Lanckorony, gdzie samorząd w ekspresowym tempie wybudował trzy osiedla domków szeregowych, w sumie 23 domy. Zapewnił też poszkodowanym trzy samodzielne domy. Pośpiech spowodował jednak, że - jak pisze NIK - w domkach stwierdzono wiele usterek zarówno w momencie odbioru, jak również w czasie ich użytkowania. Do Urzędu Gminy w Lanckoronie wpłynęło dziewięć oficjalnych pism od poszkodowanych w sprawie pojawienia się usterek. "Dotyczyły one m.in. uszkodzeń lub braku regulacji drzwi wewnętrznych, jak również drzwi wejściowych oraz okien, niesprawnych grzejników, zawilgocenia budynków, nieszczelności szamb, braku ocieplenia ścian" - czytamy w piśmie NIK. I trudno tłumaczyć to tylko faktem, że w Lanckoronie budynki wykonano w standardzie "deweloperskim", do indywidualnego wykończenia przez poszkodowanych.

- Dom był źle ocieplony, źle wykonany, głównie elewacje i schody - mówił w lutym 2012 roku Stanisław Jurek, który jesienią 2011 roku otrzymał klucze do domu w Izdebniku, ale nie mógł w nim zamieszkać, bo robił poprawki.

W takiej sytuacji trudno się dziwić, że niektórzy z poszkodowanych nie chcieli się do nowych domów przeprowadzić i nadal mieszkają na terenie osuwiskowym. "Opisywany stan faktyczny miał miejsce, pomimo wydania przez organy nadzoru budowlanego ostatecznych decyzji wyłączających budynki mieszkalne z użytkowania oraz nakazujących ich rozbiórkę. W gminie Lanckorona stwierdzono siedem takich przypadków". NIK stwierdził także, że w Lanckoronie "wybudowano ze środków dotacji osobom poszkodowanym budynki mieszkalne o powierzchni większej niż rzeczywista powierzchnia zniszczonych domów".

Wójt Lanckorony jest zadowolona z wyników kontroli i uważa, że w ówczesnej sytuacji gmina zrobiła, co było jej mocy, aby jak najszybciej pomóc poszkodowanym. - Dziś wszystkie domki tętnią życiem - zapewnia Zofia Oszacka, wójt Lanckorony.
Jej entuzjazmu nie podziela poseł PiS Krzysztof Szczerski, który wnioskował do NIK o wszczęcie kontroli. - Może z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku, ale część tych domów pozostaje niezamieszkana - mówi poseł. Jest pewny, że niektóre rodziny nadal mieszkają na osuwiskach.

Już niedługo. W gminie twierdzą, że buldożery zburzyły domy na osuwisku w Podchybiu i zabierają się za Lanckoronę.

Domki kosztowały 10 mln zł

W gminie Lanckorona wybudowano trzy osiedla domków, dwa w Lanckoronie - os. św, Jana i Złote Tarasy, i jedno w Izdebniku - Jarzębiowe Ogrody. Kosztowały wraz z infrastrukturą drogową około 10 mln zł. Rząd dał pieniądze na mocy specustawy, pod warunkiem że domy nie mogą mieć więcej niż 100 mkw. powierzchni, a koszt 1 mkw. nie przekroczy 3 tys. zł. Poszkodowani mieszkańcy Lanckorony wybrali trzy warianty domów: o pow. 60, 80 i 100 mkw.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Poszkodowany
Zamieniłem dobry dom 110 mK, ocieplony, z grubymi murami i z garażem, wykonany rzetelnie za oszczędności całego życia, ze sporym ogrodem na domek z elewacją z drewna która zaczyna gnić, wykonany byle jak, byleby po najniższych kosztach, ocieplany gazem na co nie każdego stać, bez garażu, ba nie ma nawet gdzie rozprostować nóg na zewnątrz bo zaraz obok mieszka sąsiad. Niech to da ludziom do myślenia, tym którzy myślą że ludzie coś zyskali na przeprowadzce - to brednie, w życiu nie zamieniłbym się na ten 'domek' gdyby mnie nie zmusił Nadzór Budowlany we spół z Urzędem Gminy
k
krajan
Moi drodzy! takich domków jak dostali poszkodowani to tylko im zazdrościć. Są piękne, usytuowane w terenach o których można pomarzyć. Te usterki które zgłaszają , o czym pisze się w artykule to drobnostki, które winni usunąć sami. Trochę chęci i wszystko w porządku
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska