Jednak są też w dokumencie informacje, które potwierdzają niedociągnięcia popełnione przy odbudowie domów, także w Lanckoronie, o których "Gazeta Krakowska" wielokrotnie pisała.
W latach 2010-2012 Małopolski Urząd Wojewódzki przyznał wspomnianym gminom dotacje na likwidację skutków osuwisk w łącznej wysokości 60 293,8 tys. zł. Część z tych pieniędzy (10 mln zł) trafiła do Lanckorony, gdzie samorząd w ekspresowym tempie wybudował trzy osiedla domków szeregowych, w sumie 23 domy. Zapewnił też poszkodowanym trzy samodzielne domy. Pośpiech spowodował jednak, że - jak pisze NIK - w domkach stwierdzono wiele usterek zarówno w momencie odbioru, jak również w czasie ich użytkowania. Do Urzędu Gminy w Lanckoronie wpłynęło dziewięć oficjalnych pism od poszkodowanych w sprawie pojawienia się usterek. "Dotyczyły one m.in. uszkodzeń lub braku regulacji drzwi wewnętrznych, jak również drzwi wejściowych oraz okien, niesprawnych grzejników, zawilgocenia budynków, nieszczelności szamb, braku ocieplenia ścian" - czytamy w piśmie NIK. I trudno tłumaczyć to tylko faktem, że w Lanckoronie budynki wykonano w standardzie "deweloperskim", do indywidualnego wykończenia przez poszkodowanych.
- Dom był źle ocieplony, źle wykonany, głównie elewacje i schody - mówił w lutym 2012 roku Stanisław Jurek, który jesienią 2011 roku otrzymał klucze do domu w Izdebniku, ale nie mógł w nim zamieszkać, bo robił poprawki.
W takiej sytuacji trudno się dziwić, że niektórzy z poszkodowanych nie chcieli się do nowych domów przeprowadzić i nadal mieszkają na terenie osuwiskowym. "Opisywany stan faktyczny miał miejsce, pomimo wydania przez organy nadzoru budowlanego ostatecznych decyzji wyłączających budynki mieszkalne z użytkowania oraz nakazujących ich rozbiórkę. W gminie Lanckorona stwierdzono siedem takich przypadków". NIK stwierdził także, że w Lanckoronie "wybudowano ze środków dotacji osobom poszkodowanym budynki mieszkalne o powierzchni większej niż rzeczywista powierzchnia zniszczonych domów".
Wójt Lanckorony jest zadowolona z wyników kontroli i uważa, że w ówczesnej sytuacji gmina zrobiła, co było jej mocy, aby jak najszybciej pomóc poszkodowanym. - Dziś wszystkie domki tętnią życiem - zapewnia Zofia Oszacka, wójt Lanckorony.
Jej entuzjazmu nie podziela poseł PiS Krzysztof Szczerski, który wnioskował do NIK o wszczęcie kontroli. - Może z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku, ale część tych domów pozostaje niezamieszkana - mówi poseł. Jest pewny, że niektóre rodziny nadal mieszkają na osuwiskach.
Już niedługo. W gminie twierdzą, że buldożery zburzyły domy na osuwisku w Podchybiu i zabierają się za Lanckoronę.
Domki kosztowały 10 mln zł
W gminie Lanckorona wybudowano trzy osiedla domków, dwa w Lanckoronie - os. św, Jana i Złote Tarasy, i jedno w Izdebniku - Jarzębiowe Ogrody. Kosztowały wraz z infrastrukturą drogową około 10 mln zł. Rząd dał pieniądze na mocy specustawy, pod warunkiem że domy nie mogą mieć więcej niż 100 mkw. powierzchni, a koszt 1 mkw. nie przekroczy 3 tys. zł. Poszkodowani mieszkańcy Lanckorony wybrali trzy warianty domów: o pow. 60, 80 i 100 mkw.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+