https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: 'kolekcjoner śmieci' zmorą mieszkańców

Monika Pawłowska
Stróże prawa i porządku są bezsilni w tej sytuacji
Stróże prawa i porządku są bezsilni w tej sytuacji Monika Pawłowska
Mieszkańcy z ulicy Chrobrego nr 24 we wtorek liczyli, że w końcu pozbędą się uciążliwego sąsiada, pana Artura, który od 1997 roku gromadzi w swoim jednopokojowym mieszkaniu śmieci. Uzbierało się tego od podłogi po sufit, a teraz do tego doszło robactwo, które rozpleniło się w sąsiednich mieszkaniach.

Czytaj także: Auschwitz w reklamie... klubu fitness. 'Obóz koncentracyjny dla kalorii'

Pod blok zajechała komisja złożona z policjantów, strażników miejskich, przedstawicieli sanepidu - nie zostali wpuszczeni do środka. Wyroku sądu też nie pomógł. "Kolekcjoner" nie chce opuścić mieszkania. Mieszkańcy bloku dość mają bezsilności prawa, bo odór staje się coraz bardziej dokuczliwy, podobnie jak robactwo.

- Nie mam już sił i płakać mi się chce - przyznaje Janina Ledwoń, która od 33 lat zajmuje mieszkanie nad "kolekcjonerem". - Smród taki, że nie da się otworzyć okna i przejść klatką schodową. Najgorsze, że z mieszkania przechodzą do mnie prusaki, jeszcze tylko szczurów brakuje - mówi ze łzami w oczach. Jak dodaje, sąsiad znosi śmieci nie tylko do mieszkania, ale również do piwnicy, a zdarza się, że i na klatkę schodową.

W mieszkaniu pana Artura został odcięty prąd oraz woda. Sąsiedzi nawet nie chcą się domyślać, jak załatwia on swoje potrzeby fizjologiczne. Niestety mężczyzna nie pozostawia tych czynności ich wyobraźni - butelki pełne nieczystości wyrzuca przez okno.

Mieszkańcy bloku już wielokrotnie alarmowali o całej sprawie zarządcę nieruchomości i oświęcimski sanepid. Wszyscy mieli nadzieję, że skoro zadłużone mieszkanie zostało sprzedane, pozbędą się śmieci i uciążliwego sąsiada. Nic z tego. - Egzekucja trwa, gdyż pan Artur ciągle odwołuje się od decyzji sądu - mówi Jan Hałatek, zarządca nieruchomości. Nowy właściciel kupił mieszkanie z dobrodziejstwem inwentarza i nie może sfinalizować transakcji.

We wtorek po raz kolejny pojawiła się policja, straż miejska i pracownicy sanepidu. Nie zostali wpuszczeni do mieszkania. - Wejść na siłę nie możemy - mówi Lidia Jabłczyk z nadzoru higieny komunalnej. Pracownica sanepidu robaków nie widziała, ale i tak przekonuje, zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa zdrowia, że robactwo nie zagraża zdrowiu i życiu ludzi. - Jak zadzwoniłam do ministerstwa, to się śmiali z takiej wypowiedzi - mówi Ewa Sibik, kolejna z sąsiadek. - Nie życzę tej pani mieszkać z takim lokatorem - dodaje załamana.

Teraz mieszkańcy klatki postanowili, że zamiast zabijać robactwo, będą je zbierać jako dowód w sprawie. Zastanawiają się również nad założeniem sprawy karnej, bo to jedyna droga do prokuratorskiego nakazu wejścia do mieszkania. W czwartek sanepid ma podjąć decyzję, co dalej.

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mieszkaniec drugi
Drugi taki model ma swoją kolekcję na ul. Szpitalnej za wiaduktem. Kolekacja już nie mieści się na działce i zaczyna swoje skarby wystawiać na chodnik. Codziennie tą droga podąża jeden z włodarzy powiatu (przedtem miasta) i nie dostrzega problemu. Może z samochodu mniej widać.
m
mieszkaniec
w SANEPIDZIE nieudolne urzędniczki.czy zdaniem tej śmiesznej do bólu Pani -robactwo np sklepie,restauracji to także nic złego?Może ta Pani zbyt często bywa w Egipcie?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska