Jak poinformowano nas w Urzędzie Miasta, w przyszły wtorek pod dębem ma odbyć się zebranie z udziałem mieszkańców i urzędników, podczas którego ostatecznie przesądzone zostaną losy dębu.
Grzegorz Górecki, na którego działce rośnie drzewo, ciągle nie dopuszcza do siebie myśli, że będzie ono wycięte. Z rodzinnych przekazów wie, że drzewo zostało posadzone w latach 20. ubiegłego wieku i już wtedy miało kilka metrów wysokości, bo było przesadzone z innego miejsca.
Już raz były zakusy na jego wycięcie. - Było to 15 lat temu. Wtedy udało się je uratować - przypominają obrońcy dębu z nadzieją, że teraz będzie podobnie. Decyzja o wycince dziwi ich tym bardziej że piękne drzewo, które wyraźnie góruje nad całą okolicą, jest całkowicie zdrowe. - Gdyby było spróchniałe to co innego, ale tak jest to zwykłe barbarzyństwo - mówi Górecki. - Wystarczyłoby drogę przesunąć o metr w bok i dąb by nadal rósł.
Z drugiej strony są właściciele położonych w sąsiedztwie posesji, którzy z kolei od lat upominają się o wybudowanie tutaj drogi z prawdziwego zdarzenia.
W związku z tym w 2010 r. miasto przygotowało projekt, a w ub. roku na jego wniosek starosta wydał decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji. Umożliwia ona także zajęcie działek i wycinkę drzew kolidujących z inwestycją. Tę decyzję utrzymał w mocy wojewoda małopolski.
W tej chwili ratunkiem dla drzewa jest osiągnięcie zgody wśród samych mieszkańców na pozostawienie drzewa w pasie drogi. Z tym może być problem. Jeden z sąsiadów chce wycięcia drzewa. Przeszkadzają mu... spadające liście.
Śmiertelny wypadek w Bydlinie. Dwie osoby roztrzaskały się na drzewie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!