Radość wielu oświęcimian, którzy sądzili, że jak dawniej będzie można bez problemów dostać się o różnych porach dnia do stolicy Górnego Śląska, była przedwczesna. Owszem nowe połączenia będą, ale z przesiadkami, a do tego podróż ma zaczynać się autobusem z Oświęcimia, który będzie przewoził pasażerów na stacje w Chełmie Śląskim, Imielinie lub w Cze-chowicach-Dziedzicach i tam dopiero przesiądą się na pociąg.
- Wygląda na to, że kolej po raz kolejny sobie z nas zakpiła. Tylko jeden pociąg o godzinie 4.30 pojedzie bezpośrednio do Katowic, pewnie jest przeznaczony dla samych kolejarzy - mówi Mariusz Domagalik, student z Oświęcimia dojeżdżający do Katowic na uczelnię.
Bez przesiadki trasę do Katowic na zlecenie Kolei Śląskich mają obsługiwać jeszcze w ciągu dnia dwa autobusy, ale, jak mówią pasażerowie, nie chodzi przecież o to, żeby wystawać w korkach na drogach. - Skandalem jest też czas przejazdu. Na trasie liczącej 35 kilometrów podróż w zależności od połączenia i miejsca przesiadki może potrwać nawet i ponad dwie godziny - dodaje oświęcimianin.
Według niego, nowy rozkład nie tylko nie ułatwi życia pasażerom, a wręcz przeciwnie. Zwraca uwagę, że zniknęło nawet bardzo popularne wśród uczniów i studentów bezpośrednie połączenie - wyjazd z Oświęcimia o godzinie 6.37 i przyjazd do Katowic o 7.38.
Koleje Śląskie tłumaczą, że taka sytuacja spowodowana jest faktem, że nie otrzymały zgody na wjazd swoich pociągów na teren Małopolski. W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego w Krakowie stanowczo temu zaprzeczają, aby kiedykolwiek zakazali wjazdu pociągom na teren Małopolski.
- Organizatorem przewozów na linii Katowice-Oświęcim i dalej do Czechowic-Dziedzic jest województwo śląskie, które powierzyło jej obsługę spółce Koleje Śląskie. To one organizują transport - informują w Biurze Prasowym UM. Powinny one odbywać się taborem kolejowym, a komunikacja autobusowa może być zastosowana tylko w wyjątkowych przypadkach. Jak twierdzą w małopolskim Urzędzie Marszałkowskim ze Śląska nie nadeszła żadna informacja o konieczności wprowadzenia autobusów zamiast pociągów.
Wczoraj na oświęcimskim dworcu kilka osób próbowało zorientować się, jakie będą zmiany, ale wyglądały raczej na zdezorientowane. - Trudno się w tych rozkładach połapać - przyznaje Kinga Piotrowska, mieszkanka Włosienicy, dojeżdżająca do pracy w Mysłowicach.
Na tym nie koniec niespodzianek. Okazuje się, że korzystając z połączeń z przesiadkami muszą wiedzieć, jakim pociągiem chcą kontynuować podróż, by nie narazić się na mandat. Na przykład w Czechowicach-Dziedzicach mogą to być Tanie Linie Kolejowe lub Intercity.
- Każdy przewoźnik ma swój cennik - mówi kasjerka na oświęcimskim dworcu. Podobna sytuacja jest na linii Olkusz-Katowice, na której pasażerowie muszą się liczyć nawet z dwiema przesiadkami w Sławkowie i Sosnowcu.
Pasażerowie podejrzewają, że tak ułożony rozkład spowoduje, że koleją nikt już nie będzie jeździł. - A wtedy z czystym sumieniem władze województw zlikwidują "nierentowne" linie - mówi Kamil Barczyk z Olkusza.
Warto dobrze poznać rozkład jazdy
Nowy rozkład jazdy będzie obowiązywał od 9 grudnia 2012 do 9 lutego 2013 roku. Kolej wprowadziła nowe połączenia, ale z drugiej strony wypadło też szereg innych istniejących do tej pory. W ogóle znikną pociągi na trasie Oświęcim - Skawina - Kraków Płaszów.
