Akcję wzniesienia kopca Pamięci i Pojednania zainicjowali byli więźniowie z pierwszego transportu do KL Auschwitz, założyciele i członkowie Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich.
Ich ideę z całego serca popiera prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek, który z każdej zagranicznej podróży zwozi kamienie na kopiec. Idea podzieliła jednak radnych, którzy większością głosów nie zgodzili się przekazać miejskich gruntów przy Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Jedenastu rajców było przeciwnych wydzierżawieniu na czas nieoznaczony blisko 5 ha gruntu przy ul. Ostatni Etap. Pięciu było za, a jeden wstrzymał się od głosu.
Decyzję radnych prezydent Janusz Marszałek przyjął ze spokojem.
- Jak wiemy z historii Rady Miasta Oświęcimia, często radni potrzebują czasu, aby "dojrzeć"- tłumaczy zachowanie radnych Janusz Marszałek. Zapowiada spotkania z radnymi i mieszkańcami, by przekonywać do budowy kopca.
Sytuacja jest o tyle dziwna, że już trzy lata temu na spornej dziś działce został wmurowany kamień węgielny pod kopiec.
- Myślę, że wszyscy mieli tę świadomość, że kiedyś trzeba będzie uporządkować sprawy i że to nie miasto, a Fundacja będzie wznosić kopiec - mówi Małgorzata Margol, radna miejska z ugrupowania prezydenta. Przekonuje, że decyzja radnych wzbudza niechęć społeczeństwa i jest elementem kampanii wyborczej.
Odmiennego zdania jest Kazimierz Homa, radny opozycji.
- Miasto nigdy nie było inicjatorem budowy kopca - tłumaczy Homa. - To samozwańcza inicjatywa pana prezydenta. Nie widzę powodu, by darować fundacji teren, tym bardziej że projekt został przez prezydenta skompromitowany i budzi wiele kontrowersji - dodaje Homa.
Radny Wojciech Grubka zwraca uwagę na inną kwestię. Miasta nie stać na taki prezent jak pozbycie się 5 ha działki.
- Ktoś w urzędzie wyliczył, że te nieużytki są warte 10 zł za metr kw. - wylicza Grubka. - Wystarczyłoby odrolnić teren i natychmiast cena wzrośnie do co najmniej 50 zł za metr kw. Uważam, że te tereny można przeznaczyć na inne cele i miasto mogłoby zarobić na tej ziemi - twierdzi Grubka. Jego zdaniem, sprawa ma dużo głębszy wymiar.
- To jakiś chichot historii . Prezydent, który swoją kampanię wyborczą budował na walce z muzeum, teraz chce poszerzyć strefę ochronną. Pamięć niech kultywuje muzeum. W mieście zajmijmy się przyszłością naszych dzieci i rozwojem miasta - twierdzi radny Grubka.
Prezydent nie odpuszcza. Projekt wkrótce wróci pod obrady Rady Miasta.