W Oświęcimiu podróżni z autobusu kursującego w kierunku Harmęży przed godziną 11 nie mogli wsiadać i wysiadać przez tylne drzwi. Te zostały zabezpieczone... miotłą.
Jak podejrzewają, chodziło o to, żeby skutecznie zablokować zepsute drzwi. W tym autobusie wcześniej zdarzało się, że po otwarciu przez kierowcę nie dało się ich już zamknąć i trzeba było jechać z otwartymi.
Pomysł na taką blokadę drzwi zastosowano po raz pierwszy. Pasażerowie byli oburzeni, że awaria została tak prowizorycznie załatwiona.
- Nie po to płacimy za przejazd, żeby jeździć takim złomem. Dlaczego nikt skutecznie nie naprawi tej awarii - komentowali.
- To narażenie zdrowia i życia pasażerów. Co by było, gdyby miotła wypadła i drzwi się otworzyły? - mówi Maciej Marwicz, który nadesłał nam zdjęcie. - No i ciekawe, co by na to powiedział urząd dozoru technicznego? - dodaje mężczyzna.
Część pasażerów nie kryła jednak rozbawienia całą sytuacją.
- MZK przechodzi wreszcie modernizację. Potrzeba matką wynalazku - żartowali.
Próbowaliśmy się skontaktować z szefostwem Miejskiego Zakładu Komunikacji w Oświęcimiu, by zapytać, czy takie zabezpieczanie to standard, ale bezskutecznie.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!