https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oto 10 rzeczy, po których poznasz prawdziwego krakusa. Centuś? Nieprawda! Jednak bez znajomości gwary krakowskiej się nie obejdzie

Prawdziwy Krakus
Kraków to siła tradycji. Kim jest współczesny krakus?
Kraków to siła tradycji. Kim jest współczesny krakus? ANNA KACZMARZ / DZIENNIK POLSKI / POLSKA PRESS
Czy każdy mieszkaniec Krakowa jest krakusem? Odpowiadamy od razu: nie! Krakus to poza miejscem zamieszkania również zestaw charakterystycznych przekonań, rytuałów i zachowań. Stereotypy? Niekoniecznie, ten najsłynniejszy obalamy już na początku. No i wszystko podajemy z lekkim przymrużeniem oka. Oto 10 rzeczy, po których poznasz prawdziwego krakusa!

Spis treści

1. Krakus tylko z Krakowa?

Prawdziwego krakusa można przede wszystkim poznać po akcie urodzenia. Tyle mówi stara prawda, przekazywana z krakusa na krakusa, ale może już jest za stara i warto ją zmodyfikować. Na pewno jednak nie każdy urodzony w Krakowie jest krakusem. Prawdziwego krakusa nie definiuje też posiadanie kwatery na Cmentarzu Rakowickim, co postulował przy okazji wyborów samorządowych jeden z polityków (krakowskich, ale czy krakus?). Prawdziwemu krakusowi w gruncie rzeczy obojętne jest, gdzie będzie leżał, byle nie gdzieś pod Wieliczką, Zabierzowem lub Skawiną. Jednak jakieś granice muszą być.

2. „Centusie i docentusie”

Prawdziwy krakus nie jest centusiem! "Najlepiej czują tu się centusie i docentusie" – pisał o Krakowie Jan Sztaudynger (krakowianin, ale czy krakus?). To ocena w połowie niesłuszna - z „docentusiami” sprawa ma się zgoła inaczej – bo prawdziwy krakus wyciągnie ostatnie zaskórniaki, by nie trzeba było przez finansowe braki przerywać towarzyskiego spotkania. Nie wiadomo w sumie, czemu ten rodzaj hojności nie był nigdy opiewany w pieśniach lokalnych bardów, ale może po prostu dlatego, że z reguły zdarza się on przed świtem i dotyczy chwil łatwych do zapomnienia.

3. Gwara krakowska, a raczej krakoska

Prawdziwy krakus je kajzerki, weki, andruty i strucle, nie ma od tego odwołania! O akcentowaniu, zdrabnianiu i wychodzeniu na pole nie ma nawet co wspominać, bo – weźże - wstyd mówić inaczej. Na święta kupuje się drzewko, a nie choinkę. Flizy – oczywista oczywistość. Prawdziwy krakus zwróci Ci uwagę, że nie mówi się „idźże, idźże”, to błąd kardynalny. Mówże i piszże: „idze, idze”. Bajoku!

Krakowska weka.
Krakowska weka.
ANDRZEJ BANAS

4. CK krakus

Prawdziwy krakus ma (nie)uzasadnioną słabość do monarchii Austro-Węgierskiej. Obecna jest ona nie tylko w lokalnej gwarze, raczej chodzi o zaimplementowany tu styl życia; może dlatego wiwatowaliśmy na cześć Franciszka Józefa I, który we wrześniu 1880 roku przybył do Krakowa. Chodzi o kawiarnie, architekturę i jedzenie (choć przepis na sernik wiedeński tak naprawdę pochodził z Krakowa!). Jest niewątpliwie plamą na honorze prawdziwych krakusów, że wiener schnitzel (czyli taki nasz schabowy) ma się w naszych lokalach gastronomicznych po stokroć lepiej od maczanki po krakowsku.

Portret cesarza Franciszka Józefa I.
Portret cesarza Franciszka Józefa I.
Wojciech Matusik

5. Krakowska megalomania to nie stereotyp

Prawdziwy krakus dorasta w poczuciu wyższości, karmiony przekonaniem, że Kraków to najpiękniejsze miasto na świecie. Paradoksalnie, wierzą w to nawet krakusy wychowane na paskudnych blokowiskach (tak, prawdziwe krakusy to nie tylko stare kamienice i osiedle Oficerskie), które przecież nie różnią się niczym od blokowisk Skierniewic czy Radomska. Zderzenie z rzeczywistością bywa jednak bolesne. Magia Krakowa może wszak prysnąć podczas wizyty w przypadkowym – dajmy na to - włoskim mieście. Dlatego prawdziwe krakusy nie za bardzo lubią podróżować po świecie, by nie konfrontować wyobrażeń o własnej unikalności. Zostają z tego tylko traumy i kompleksy.

6. Skąd jesteś krakusie?

Prawdziwy krakus nie powie, że jest z Krakowa. On jest z Podgórza, Ludwinowa, Zwierzyńca, Dębnik, Kazimierza, Grzegórzek lub Krowodrzy. Lokalna tożsamość jest dla krakusa rzeczą najświętszą, trzyma się jej jak pijany płotu, nawet jeśli los rzucił go z czasem do innej dzielnicy.

Pamiętacie taki Kraków?

7. Krakowska tradycja

Kolejki pod jedną z najbardziej znanych krakowskich cukierni.
Kolejki pod jedną z najbardziej znanych krakowskich cukierni.
FOT ADAM WOJNAR?POLSKAPRESSE

Prawdziwy krakus jest sentymentalny jak samotny wieczór z winem i piosenkami z Youtube’a oraz konserwatywny jak menu w barze mlecznym Flisak. Pielęgnuje pamięć o miejscach nawet już tych nieistniejących, tęskni do zamkniętych przed trzema dekadami lokali, przesiaduje w tych, które przetrwały, a słychać w nich echo przeszłych czasów. Choć naturalnie potrafi zasiedzieć też nowe, miewa odruchy stadne, bo ponad wszystko ceni sobie towarzystwo innych krakusów. I potrafi siedzieć rekordowo długo. Prawdziwy krakus trasę z pracy z domu zawsze zaplanuje tak, żeby w jednym z takich miejsc trafić na znajomą twarz i opóźnić powrót do domu MPK (bo dorożkami od czasów dorożkarza Jana Kaczary prawdziwe krakusy nie jeżdżą). Dałby się pokroić za powrót Starki Krakowskiej. Pączki na tłusty czwartek zawsze kupuje w tej samej co jego rodzina od dziesięcioleci cukierni (chyba że wcześniej musiał opłakać jej zamknięcie, prawdziwy krakus potrafi takie rzeczy opłakiwać całymi latami). Ma swój ulubiony kąt na Plantach i numer autobusu.

Prawdziwy krakus zna na wyrywki krakowskie legendy, ale nie chodzi o żółtą ciżemkę. Zna legendy duże, jak Skrzynecki, Grechuta i Kantor, zna legendy mniejsze jak Makino, pani Krysia ze Zwisu, Stefan Dymiter, wróżka Dzidzianna i inni. Zna legendy miejsc jak Feniks, Rio, Dym, zna legendę nocnego Krakowa sprzed ery tanich lotów.

Słynny Feniks.
Słynny Feniks.
ANNA KACZMARZ / DZIENNIK POLSKI

8. Cracovia czy Wisła? A może Garbarnia?

Prawdziwy krakus zawsze jest za kimś, nawet jeśli nigdy nie był na żadnym meczu, a piłka nożna nie interesuje go wcale lub wręcz traktuje ją z pogardą. Możecie być jednak pewni, że sympatyzuje z jakimś krakowskim klubem, nawet jeśli czyni to w nieuświadomiony sposób. U każdego krakusa w pewnym momencie procesu wychowawczego – podejmowanego często (zazwyczaj?) przez kolegów z podwórka – następuje moment zapisania tych danych na twardym dysku. Tak samo jest z placami targowymi, prawdziwy krakus opowie się bez zawahania, gdy nadejdzie taka konieczność.

9. „Na krakowiaka”

Prawdziwy krakus nie potrzebuje zaproszenia, żeby zjawić się na imprezie towarzyskiej, wernisażu, itp. Czuje się zaproszony zawsze i wszędzie, ma to zjawisko nawet swoją nazwę, ukutą zdaje się jeszcze pod koniec XIX wieku: „przyjść na krakowiaka”.

10. To krakusy lubią najbardziej

Kazimierz wzięty przez zasiedzenie.
Kazimierz wzięty przez zasiedzenie.
ANNA KACZMARZ / POLSKA PRESS

Prawdziwy krakus kocha towarzyskie ploteczki. Może nie jest to cecha bardzo nietypowa, niemniej wyjątkowa potrafi być barwa tych opowieści. Tu bowiem bogata jest tradycja historii w rodzaju, jak jeden nietrzeźwy poeta nakładł po twarzy innemu nietrzeźwemu poecie. Dziś wprawdzie poeci w Krakowie mniej chyba(?) piją i się nie biją, ale plotka nie znosi próżni, a życie kulturalne wciąż kwitnie, więc choćby temat nadużyć w krakowskich instytucjach kultury był w kawiarniach omawiany na długo przed głośnym tekstem „Wyborczej”. No i tylko tu tak się dyskutuje o teatrze, a w zasadzie o aktorach, aktorkach i Krystianie Lupie. Szkoda tylko, że w gazetach nie ma już od dawna towarzysko-plotkarskich rubryk, z których można by się dowiedzieć na przykład, że jedna malarka publicznie nazwała obrazy drugiej bohomazami, co skończyło się widowiskowym obrzucaniem piszingerami. Prawdziwy krakus czytałby ją na pewno. Z wypiekami na twarzy.

PS. Prawdziwy krakus przeczyta ten tekst pewnie bez wypieków, prychnie z dziesięć razy i powie: Idze, idze...

Kraków sprzed lat - galerie zdjęć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska