MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oto ustawa śmieciowa w gorlickim wydaniu

Halina Gajda
Akcja naszych reporterów pokazała, że wciąż nie brak osób, które bezczelnie wyrzucają odpady, gdzie tylko popadnie.

Gdy do naszej redakcji zgłosili się Czytelnicy, prosząc o interwencję w sprawie zalegających nad brzegiem Klimkówki śmieci, od razu ruszyliśmy w teren. W Uściu Gorlickim przy tzw. cofce, zaczailiśmy się z aparatem fotograficznym w krzakach. Nie minęła godzina, a już mieliśmy żywy dowód na to, że w regionie nie brakuje osób, które są gotowe zniszczyć przyrodę, aby tylko zaoszczędzić kilka, może kilkanaście złotych.

Kilkadziesiąt metrów od nas zatrzymuje się dostawczak. Wyskakuje z niego kierowca i jak gdyby nigdy nic zaczyna wyrzucać w krzaki wielkogabarytowe elementy (jak się później okazuje, są to stare przęsła ogrodzenia i fragmenty betonowych kloców). Po kilku minutach paka samochodu jest już pusta, zarośla pełne odpadów. Mężczyzna rusza z impetem.

Wokół zalega jeszcze sterta puszek po piwie, kartony, opakowania po artykułach spożywczych, wszędzie walają się plastikowe torby, jest też trochę starych rupieci. Spory udział w tym mają nie tylko miejscowi, ale i turyści. - Owszem, w minionych latach po wakacjach bywało, że zostawały śmieci, ale to, co dzieje się teraz, bije wszelkie rekordy - mówi Grzegorz Grzywacz, strażnik rybacki.

Z zebranym materiałem zdjęciowym wybieramy się do wójta gminy Uście Dymitra Rydzanicza. - To takie myślenie: po co wynieść do kosza, jak można nad brzeg, może się uda - komentuje wójt. - Każę sprawdzić, co się tam dzieje - zapowiedział.

Brzegi czy to jeziora, czy rzek, są sprzątane wiosną każdego roku. Kilkanaście osób, w ramach prac interwencyjnych, skrupulatnie przeszukuje tereny nad wodą. Za każdym razem zbierają dziesiątki, jeśli nie setki worków pełnych różnych odpadów. Gdy poziom wody w jeziorze się podniesie, to śmieci zabierze. Opadną na dno, niby ślad nie pozostanie, ale tylko pozornie.

- W połowie września na wysokości Stanicy prowadziliśmy ćwiczenia strażaków-ochotników. Na odsłoniętym dnie pełno było nie tylko odpadów, ale i szkła - tłumaczy Dariusz Surmacz z Komendy Straży Pożarnej w Gorlicach.

Wójt gminy Ropa Jan Morańda na pytanie o śmieci mówi krótko: - To masakra. Tylko wokół starej drogi asfaltowej zebraliśmy dwa kontenery - podkreśla.

Nie ma innego wyjścia, jak umówić się ze strażakami na wielkie sprzątanie. - Przede wszystkim dno, bo teraz przy niskim stanie wody w jeziorze można to zrobić - zapowiada wójt. - W zasadzie należy to do kompetencji Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, ale uważam, że nie ma na co czekać - dodaje.

Gmina Ropa wyznaczyła nad brzegiem miejsce do składowania odpadów. Kontener jest wywożony systematycznie. - Wszystko kosztuje. Za to, co wywieźliśmy ze wspomnianej drogi, zapłaciliśmy 700 złotych - wylicza wójt.

Wiosną tego roku na cofce nad Klimkówką ktoś urządził sobie spalarnię opon. To, co z nich zostało, trafiło w końcu do wody. Trzeba było użyć specjalnych rękawów, by wydobyć to na brzeg. Gmina Uście obiecała, że teren z oponiarskich resztek posprząta. I tak się stało. Nie zmienia to jednak faktu, że brzeg znów stał się dzikim wysypiskiem.

Tymczasem od kilku miesięcy trwają prace nad projektem turystycznego zagospodarowania Klimkówki. Jezioro ma być magnesem na skalę połowy południowej Polski. Oby ten projekt nie utonął w śmieciach.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska