Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
- Choć poszedłem do publicznego szpitala, nie żadnej prywatnej przychodni, usłyszałem od lekarza, że nie wypisze mi recepty z refundacją, bo nie ma podpisanej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Mam prawo do zniżki, więc chcę z niej korzystać - oburza się Czytelnik. W aptece dowiedział się, że jako zasłużony krwiodawca jeden z leków - cypronex - mógłby dostać za darmo. Zapłacił za niego 11 zł. - A dla rencisty liczy się każdy grosz - ubolewa.
Bożena Kozanecka, wicedyrekor szpitala, przyznaje, że lekarz popełnił błąd informując chorego o niepodpisanej umowie z NFZ. - Wyjaśnię, dlaczego to zrobił - zapewnia.
Wtóruje jej Aleksandra Kwiecień z biura prasowego małopolskiego NFZ. - Lekarz pracujący w placówce mającej umowę z NFZ bez względu na status zatrudnienia ma prawo do wypisywania recept z refundacją - wyjaśnia. Dodaje, że pacjent może zgłosić skargę do NFZ, którą urzędnicy rozpatrzą.
Pan Michał to zrobił. Jednak jego kłopoty nie sprowadzają się tylko do refundacji leku. Rencista ma problem z oddwaniem moczu. Cewnik założony i zdjęty wcześniej nie rozwiązał problemu. - Nie mogę samodzielnie oddawać moczu. Powód wciąż nieznany. Chciałem zgłosić się do poradni urologicznej, ale kazano mi przyjść za dwa miesiące!
Właśnie dlatego pan Michał postanowił szukać pomocy na oddziale ratunkowym. - Liczyłem, że zajmie się mną urolog. Przecież to nie jest zwykły katar. Tak się jednak nie stało. Co mam zrobić z moim problemem? - pyta gorzko.
Dyrektor Kozanecka odpowiada, że lekarz dyżurny nie stwierdził żadnej infekcji u pacjenta, a jego stan nie zagrażał życiu. - Warto pamiętać, że na oddziale ratunkowym udzielana jest pomoc doraźna i jeśli nie ma konieczności hospitalizacji pacjenta w stanie zagrożenia życia, jest on odsyłany do specjalisty lub lekarza pierwszego kontaktu - kwituje Kozanecka.
Jak dowiedzieliśmy się w małopolskim NFZ, fakt, że chorego konsultował lekarz ortopeda, mimo że trafił na oddział ratunkowy z problemem urologicznym, nie ma zasadniczo znaczenia. - Jeśli lekarz dyżurujący na oddziale ratunkowym jest w stanie udzielić pomocy pacjentowi, nie ma potrzeby ani konieczności konsultacji ze specjalistą. Gdyby sytuacja tego wymagała, urolog z pewnością zostałby wezwany - tłumaczy Aleksandra Kwiecień.
Pan Michał został z problem: cewnik założony na oddziale ratunkowym może nosić tylko przez dwa tygodnie. Co ma zrobić potem? Do tematu wrócimy.
Śmiertelny wypadek w Bydlinie. Dwie osoby roztrzaskały się na drzewie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!