Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panie, Panowie, Liza powraca

Magda Huzarska-Szumiec
Od zawsze miała kompleks matki, Judy Garland. Na hollywoodzkiej scenie były prawdziwymi rywalkami. W życiu również się ścigały, choć nie wiadomo, której przyznać palmę pierwszeństwa w ilościach przyjmowanych narkotyków i wypitego alkoholu.

Dzięki skutecznym odwykom Lizie Minnelli udało się w końcu wyjść z nałogów. Dziś jest starszą panią, która właśnie wraca do gry nową, świetną płytą.

Czytaj także: MIłosne listy Starowieyskiego to prawdziwe dzieła sztuki

Jest rok 1964. Przed słynnym London Palladium z taksówek wysiada elegancko ubrana publiczność. Zainteresowanie jest ogromne, bo dziś koncert prawdziwej gwiazdy Judy Garland, której piosenkę "Over the Rainbow" z filmu "Czarnoksiężnik z krainy Oz" nuci cały świat. Dodatkową atrakcję stanowi fakt, iż Judy tego wieczoru wystąpi ze swoją nastoletnią córką Lizą Minnelli.

Za kulisami trwają ostatnie przygotowania. Liza jest zdenerwowana, ale to właśnie ona uspokaja matkę. Zresztą robi to od zawsze, bo Judy jest uzależniona od narkotyków i alkoholu. Jednak podczas tego tournee Garland nieźle się trzyma. Pewnym krokiem wychodzi na scenę i z uśmiechem zaprasza na nią Lizę. Każda śpiewa swoją piosenkę. Potem przychodzi czas na duety. Publiczność szaleje.

Kiedy szczęśliwe wychodzą za kulisy, Judy ściska Lizę i mówi, że było wspaniale. Prosi ją, żeby poszła do garderoby. Zaraz się tam spotkają i uczczą sukces szampanem. Liza słucha matki, ale kiedy przez przypadek odwraca się, widzi jak Judy wbiega na scenę, by zebrać dla siebie ostatnie brawa. Liza zawraca i jak burza wpada w światła rampy. W tym momencie nie są już matką i córką. Są rywalkami.
Gdyby nie silny charakter i temperament, Liza pewnie wciąż żyłaby w cieniu matki. Choć z drugiej strony kariera artystyczna była przeznaczona jej od urodzenia. W końcu jej ojcem był słynny reżyser Vincente Minnelli, a pierwszym gościem, jaki odwiedził dom po jej urodzeniu, Frank Sinatra. Wychowywała się w Beverlly Hills, bawiła z dziećmi Charliego Chaplina, a jej sąsiadami były największe gwiazdy, takie jak choćby Gregory Peck czy Clark Gable.

Ojciec uwielbiał małą Lizę. Starał się, jak mógł, wynagrodzić jej problemy, jakie obydwoje mieli z matką. Bowiem Judy raz po raz trafiała na oddziały odwykowe, dostawała ataków szału, chciała wyskakiwać przez okno albo podrzynała sobie gardło. Liza zaczęła jej w tym dorównywać, gdy stała się prawdziwą gwiazdą i gdy zdobyła Oscara za rolę Sally w "Kabarecie" Boba Fossa.

Zdaje się, że to słynny reżyser miał niemały udział w odkrywaniu przed młodziutką wtedy aktorkę przyjemności płynących z zażywania kokainy. Liza bardzo szybko zaczęła też gustować w mrocznych klimatach zakazanych miejsc. Niemal jej drugim domem stał się Klub Studio 54. W nocy ściągała tu bohema artystyczna Nowego Jorku, z ludźmi z "Fabryki" Andy'ego Warhola na czele. Teraz możemy już sobie tylko wyobrazić, jak Liza pojawia się po jednym ze swoich występów w ciemnej ulicy i przeciskając się przez tłum handlarzy narkotyków wkracza do Studia. Zamiast drinka może sobie tu zamówić porcję kokainy, podawaną na srebrnej łyżeczce.

Liza pociesza się w ramionach różnych mężczyzn, bo aktualna miłość jej życia, Martin Scorsese nie lubi bywać w takich miejscach. Pogrążony w kokainowym nałogu reżyser nie bardzo ma już siłę wychodzić z domu. To jest moment, kiedy twórca "Taksówkarza" czuje, że przesadził.
Zresztą wiedział o tym nie tylko on, ale każdy, kto pracował z nim na planie jego głośnego filmu "New York, New York", oczywiście z Lizą Minnelli w roli głównej. Aktorka raz po raz zamykała się z Martinem w garderobie, gdzie wciągali kokę i uprawiali głośny seks. Byłoby to może jeszcze do przełknięcia dla mniej wrażliwych osób z ekipy, gdyby nie fakt, że nieopodal kręciła się żona reżysera i równocześnie autorka scenariusza filmu, Julia Cameron. Notabene będąca w zaawansowanej ciąży.

To wszystko musiało się tak skończyć. Pewnego dnia Liza Minnelli nie mogła wstać z łóżka. Zadzwoniła do swojego agenta, mówiąc, że musi odwołać koncert. Fotoreporterzy chyba ze wszystkich amerykańskich pism stali pod szpitalem, kiedy podjechała pod jego drzwi karetka. Na wózku wieziono Lizę, zasłaniającą oczy przed błyskiem fleszy i po cichu powtarzającą to samo słowo - "boję się".
Klinikę, do której trafiła na odwyk, poleciła jej Elizabeth Taylor, również specjalistka od odzwyczajania się od alkoholu i środków uśmierzających ból. Obydwie trafią tam jeszcze niejeden raz. Choć Liza ma tym razem prawdziwy cel. Chce się wyrwać ze szponów nałogu, bo od dłuższego czasu o niczym innym nie marzy tylko o dziecku.

Odkąd Judy Garland przedawkowała narkotyki i zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach, Liza czuje, że powinna urodzić córkę i nadać jej imię matki. Myśli, że może to pozwoliłoby jej wyzwolić się z kompleksu, który nie opuszcza jej ani na chwilę.

Jednak to marzenie się nie spełni. Każda ciąża, i ta nagłośniona przez media, i ta skrzętnie ukrywana w domowym zaciszu, kończy się poronieniem. Liza zaczyna rozumieć, że nigdy nie będzie matką. Dlatego może cieszy się z każdego nowego dziecka swojego przyjaciela Michaela Jacksona. Obydwoje zresztą są jak dzieci. Uwielbiają się bawić w wesołym miasteczku, jakie zbudował w swoim domu piosenkarz.
Kiedy Michael ma kłopoty z prawem, Liza stoi zawsze za nim murem. Nic więc dziwnego, że mogliśmy ją zobaczyć tuż przy trumnie Michaela. Zresztą jak przyznaje sama gwiazda, teraz częściej można ją spotkać na pogrzebach przyjaciół niż na scenie, choć wciąż występuje w autorskich recitalach na Broadwayu.

I co ciekawe, wciąż potrafi rozgrzać publiczność. Dwa lata temu dała w Las Vegas koncert zatytułowany "Liza's at the Palace", za który otrzymała nagrodę teatralną Tony. Jego rejestracja ukazuje się w Polsce na DVD.

Ale to nie wszystko. Wydała właśnie płytę "Confessions". I choć na zdjęciach widzimy zamiast zwariowanej, ostrzyżonej na krótko dziewczyny, mocno starszą panią, z nadwagą i śladami licznych operacji plastycznych, to wciąż patrzą na nas jej duże jak spodki, brązowe oczy, które mówią - "No i co? Czy nie jestem jednak lepsza od Judy Garland?".

Korzystałam z książki Wendy Leigh, pt. "Urodzona gwiazda"

"Confessions"

Na swojej najnowszej płycie gwiazda sięga do standardów amerykańskiej muzyki popularnej, autorstwa Jerome'a Kerna, Colemana, Irvinga Berlina oraz Sammy'ego Cahna. Minnelli zestawia na krążku bardziej znane utwory takie jak "All The Way" i "At Last", z zapomnianymi skarbami "You Fascinate Me So" czy "Moments Like This".

Jak opowiada w wywiadach, pomysł na płytę zrodził się w bardzo naturalny sposób. - To przez te przyjęcia. Wpadali do mnie Tony Bennett i Janet Jackson i zawsze kończyło się to tak, że siadaliśmy przy fortepianie i wspólnie śpiewaliśmy - wyznaje artystka, w której głosie, mimo upływu lat, wciąż słychać dawny temperament.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Podrobili 17 tys. ton paliwa, staną przed sądem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska