Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo z całą mocą uderzyło w obwoźnych psychoterapeutów

Marek Bartosik
Bardzo zaimponowało mi w ten weekend państwo polskie. Jego przedstawiciele w cywilnych ubraniach wsiedli w Krakowie do samochodów osobowych, które miały być gabinetami terapeutycznymi, psychoterapeutycznymi oczywiście.

Zamówili najprostszy z oferowanych tam zabiegów, czyli stabilizację rozdygotanych emocji przez bezpieczne dowiezienie z jednej ulicy miasta na inną. Kiedy przyszło do wypłaty honorarium za uspokajające kołysanie nadwozia i stukanie spracowanych amortyzatorów, udowodnili psychoterapeucie za kółkiem, że nie jest ani medykiem, ani nawet paramedykiem, tylko przewoźnikiem osób, który robi niedozwoloną konkurencję taksówkarzom.

Przebierańcy byli kontrolerami Państwowej Inspekcji Ruchu Drogowego. Wyruszyli do pełnienia służbowych obowiązków nie zważając na rozleniwiającą atmosferę długiego weekendu. Zamiast ustawić się tam, gdzie zwykle, czyli na przydrożnym parkingu omijanym szerokim łukiem przez zdezelowane busy i przeładowane ciężarówki na łysych oponach, podjęli akcję godną agentów 007 lub J23.

I starannie się do niej przygotowali. To znaczy przeczytali gazety. W nich szef krakowskiej firmy, której niedawna zmiana przepisów o przewozie osób uniemożliwiła prostą konkurencję wobec taksówkarzy, zapowiedział, iż jego kierowcy zaprzestają świadczenia takich usług, a zajmą się prowadzeniem psychoterapii obwoźnej.

Inspektorom starczyło śledczego instynktu, by uznać to za kpinę w żywe oczy. Ale medal należy się im za odwagę. Nie tylko dlatego, że ruszyli do akcji zbrojni jedynie w legitymacje służbowe i nie zawahali się ich użyć. Swym działaniem próbowali przecież ograniczyć konkurencję wobec zawodu, który minister Gowin akurat chce koniecznie uwolnić i wystawić na pełną rywalizację rynkową. Nie patrzyli, skąd wieją polityczne wiatry, tylko rzucili się bronić prawa. Twardego, ale obowiązującego.

I w dodatku wystąpili przeciwko opinii publicznej. Tej, która chętnie korzystała z usług firmy, bo były tańsze niż taksówkarskie. Tej, której zaimponowała anarchiczna pomysłowość, z jaką firma zdecydowała się wykręcić z opałów, w których znalazła się przez nowe prawo. Czy to nie imponująca sprawność i bezkompromisowość działania? Jak na polskie warunki, oczywiście.

Dzielni inspektorzy wymierzyli psychoterapeutom zza kółka solidne mandaty, więc pewnie sprawa trafi na wokandę. Ciekawi mnie, czy inni przedstawiciele tego samego państwa, ci ubrani w sędziowskie togi, podzielą argumenty inspektorów? Czy orzekną, że kary się nie należą, bo przepisy nie mówią nic o gabinetach psychoterapeutycznych w przechodzonych audikach. Znając skłonność sądów do szukania podkładek na każdy ruch, stawiam na to drugie. Ale z nowelizacją przepisów zwalczającą taką psychoterapię zaczekałbym, bo przed państwem pojawiło się, i to znowu w Krakowie, kolejne transportowe wyzwanie. Czy pasażerowie wieloosobowego roweru mogą się raczyć piwem jak uczestnicy autokarowej wycieczki? Kierujący nie pije, pasażerowie wehikułem nie sterują, ale jednak go napędzają. I to dopiero będzie sprawdzian mocy państwa!

Krakowski piwny autobus to łamanie prawa?

Narzekanie kierowcy, czyli psychoterapia w lokowozie

Czytaj też: Kraków. Przewóz osób znika, ale taxi nie zdrożeje

Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!

Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska