Czytaj także: Paraliżował pogotowie głuchymi telefonami. Dzwonił ponad 200 razy
Dotarcie do telefonicznego maniaka nie było jednak łatwe, bo korzystał z telefonu na kartę. Mimo to w połowie kwietnia udało się go namierzyć. Jak wówczas informowaliśmy, mężczyzna ma orzeczone głębokie upośledzenie umysłowe. Nie wykluczano, że sprawa zostanie umorzona ze względu na jego niepoczytalność. Mimo to prokurator postawił mu zarzut.
Arkadiusz Bara, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie wyjaśnia, że wynika to z procedur. - Najpierw trzeba komuś postawić zarzuty, żeby móc go poddać badaniu i ocenie poczytalności - mówi Arkadiusz Bara. - Dlatego dopiero teraz będziemy mogli zwrócić się po opinię do biegłych.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kontakt z mężczyzną jest utrudniony, ze względu na jego chorobę. Prokuratura nie ujawnia jednak, czy w ogóle udało się go przesłuchać.
Gdyby biegli uznali, że starosądeczanin jest poczytalny, to za blokowanie linii alarmowej groziłoby mu do pięciu lat więzienia. - Trzeba by mu jednak udowodnić, że przez jego nieodpowiedzialne działania narażono konkretną osobę na utratę zdrowia lub życia - podkreśla prokurator Bara.
Po namierzeniu telemaniaka odebrano mu telefon. Od tej pory nie dzwoni już do dyspozytora pogotowia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+