Partykuła przecząca (niepotrzebnie) wzięta w nawias, czyli dlaczego polskie drużyny same się eliminują w drodze do Europy [SPORTOWA PÓŁKA]

Autor książki „Jak (nie) grać w Europie” ze stosownym pytaniem zwrócił się do kilku trenerów, piłkarzy, działaczy, dziennikarzy, a nawet… historyka czeskiego futbolu, notabene byłego rzecznika prasowego Cracovii. Każdy z rozmówców wnosi do publikacji coś ciekawego, no może poza Zbigniewem Bońkiem, który jak zwykle wypowiada się w stylu: Mam swoje zdanie i się z nim nie zgadzam.

Nie będziemy zdradzać konkluzji, ale gdyby odpowiedź była oczywista, nie zwlekalibyśmy z jak najszybszym jej kolportowaniem, by po kolejnych występach polskich drużyn w eliminacjach Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji uniknąć pielęgnowania w głowie kolejnej traumy.

Generalny, bardzo ogólny wniosek brzmi następująco - przyczyn jest cała masa, a zamiast je jedna po drugiej usuwać, kręcimy się w kółko, stosując te same, niesprawdzające się metody. Efekt? Dystans do Europy wciąż rośnie.

Od siebie dodajmy, że zmiany należałoby zacząć od rzeczy najprostszych, czyli doboru słów. Prowokacyjnie użyliśmy powyżej sformułowania „w eliminacjach”, a nie „w kwalifikacjach”, bowiem w medialno-kibicowskim obiegu najczęściej funkcjonuje to pierwsze, niosące ze sobą spory ładunek negatywizmu. Jeśli w głowie tkwi eliminowaNIE zamiast kwalifikowania się, to jak wyjść na boisko z przekonaniem o możliwości odniesienia sukcesu?

To oczywiste więc, że tak często używanej w naszym języku partykuły przeczącej „nie”, nie mogło zabraknąć i w tytule (a także w tytułach do każdego z rozdziałów) książki poświęconej polskiemu futbolowi. Czyż nie?

„Jak (nie) grać w Europie?”. Autor: Michał Zachodny. Wydawnictwo: SQN. Liczba stron: 318. Cena okładkowa: 54,99 zł.

Sportowa półka - tu możesz przeczytać więcej recenzji i zapowiedzi książek o sporcie