Niektórzy po cichu liczyli, że 24-letni Patryk Dobek może w Berlinie sprawić niespodziankę i w rywalizacji na 400 m przez płotki włączyć się do walki o medale. Polak w czwartkowym finale był piąty, co jest przyzwoitym wynikiem. Na dodatek poprawił swój najlepszy wynik w tym sezonie. - Widocznie muszę jeszcze trochę potrenować - stwierdził. - Nie zdobyłem medalu, ale nie uważam, że to porażka. Dałem z siebie wszystko, co zresztą było widać.
Złoty medal zdobył rewelacyjny Norweg Karsten Warholm, który ma ledwie 22 lata, a już w ubiegłym roku w Londynie został mistrzem świata. W czwartek pobił zresztą rekord Europy do lat 23 (47.64).
Dziennikarze dopytywali Dobka, czy Norweg może być dla niego inspiracją, gdyż udowadnia, że biały sprinter może w tej konkurencji także biegać szybko. Polak wypalił, że "cały czas siedzi mu w głowie, że Norwegowie mają astmę". - To są ciężkie słowa, ale lekarstwa, które biorą, pomagają. Nie wiem, skąd mają tyle siły - dodał
Warholm w Berlinie biega także płaskie 400 m. - Obserwowałem go na rozgrzewce, nie biegał przebieżek, a potem pobiegł poniżej 45 sekund. Jedni się trudzą, pracują z całych sił, a inni na skróty zmierzają do celu - wypalił. Po chwili dodał jednak, że nie wie, jak to wygląda u jego rywala. No cóż - nie była to najbardziej fortunna wypowiedź naszego płotkarza.
Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek odebrali medale [ZDJĘCIA]