U Pawła, na co dzień nauczyciela muzyki i gitarzysty sądeckiego kabaretu Ergo, zaczęło się od Smieny 8 w czasach technikum, ale później długo nie było nic. Zainteresowanie fotografią wróciło 9 lat temu.
- Teraz, kiedy sprzęt cyfrowy stał się ogólnodostępny, to pasja wróciła i zaczęły się spełniać marzenia o fotografii - mówi Paweł Ferenc.
Urszula na swój pierwszy aparat musiała czekać, aż mąż postanowi zmienić sprzęt na lepszy. Wspólne fotografowanie całkowicie zmieniło ich wypady w beskidzkie plenery czy na koncerty, które równie chętnie lubią uwieczniać.
- Na początku niewiele wiedziałam o robieniu zdjęć, ale wiele się nauczyłam od męża - zaznacza Urszula Ferenc.
Dla dobrego zdjęcia są w stanie poświęcić poranek, żeby uchwycić np. mgłę unoszącą się w świetle wschodzącego słońca. Takich zdjęć mają w swoim dorobku wiele, podobnie jak tych, które eksponują niesamowitą fakturę podgórskich poletek, łąk i lasów. Chętnie uwieczniają też kapliczki, ambony czy drzewa.
- Najbardziej lubimy Beskid Niski. Te rejony to kopalnia tematów dla fotografa: krajobraz, klimat i detale - mówi Ferenc.
- Do tego ludzie, pod warunkiem, że nie są to sceny pozowane - dodaje Urszula.
Tak powstają zdjęcia ze wspólnych miejsc, ale zupełnie inne. I te kadry często konkurują ze sobą w wielu konkursach.
- Raz poszczęści się mnie, raz żonie. Innym razem nikomu z nas - śmieje się Paweł Ferenc.
Jakim fotografem jest Urszula? - Cały czas się uczymy i najczęściej robimy to razem. Ale mogę powiedzieć, że jest dobra - odpowiada mąż.
A Paweł zdaniem Uli?
- Jest bardzo ambitny i skromny. Cały czas się doucza, bo razem chętnie podpatrujemy innych. Myślę, że zna się na rzeczy - odpowiada Urszula.
Na swoim koncie Paweł ma wiele nagród m.in. wyróżnienie Live Press Foto za reportaż z Festiwalu Karpaty Offer. Urszula zaś Jazz World Photo 2018 za zdjęcie Stanleya Breckenridge’a.
Aktualnie w piwnicach Sądeckiej Biblioteki Publicznej można oglądać ich wspólną wystawę „W kolorach ciszy - Beskid Niski”.