https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Petar Brlek: Trener Wdowczyk we mnie wierzy

Petar Brlek
Petar Brlek Michał Gąciarz/Polska Press
Czy Chorwat Petar Brlek wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie Wisły Kraków w nowym sezonie?

Jego przyjściu do Wisły Kraków towarzyszył spory szum medialny i oczekiwania. Tymczasem po kilku meczach, w których zdecydowanie nie zachwycił, 22-letni chorwacki pomocnik wypadł poza meczową kadrę. Miał pecha – doznał złamania palca. Teraz, przed nowym sezonem, wraca w orbitę zainteresowania trenera. - Liczę na to, że od początku sezonu będę miał szansę grać znacznie więcej, niż wcześniej - przyznaje Brlek.

Chorwat rzeczywiście dostał możliwość pokazania się w ostatnich sparingach. W starciu z Zagłębiem Sosnowiec strzelił bramkę, przeciwko Ruchowi zagrał całe spotkanie. W meczu z chorzowianami nie wyróżniał się jednak przesadnie. – Może nie błyszczał, ale przed nami jeszcze dwa tygodnie pracy – ocenił wówczas Wdowczyk.

Szkoleniowiec Wisły widzi w Chorwacie potencjał: - Szczerze przyznam, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak on pracuje na treningach. Naprawdę bardzo się stara i ten sposób pracy mi odpowiada. Doceniam to – zapewnia Wdowczyk. A piłkarz zdaje sobie z tego sprawę. - Trener we mnie wierzy – stwierdza Brlek z przekonaniem. – A to jest istotne. Mogę liczyć na jego zaufanie.
Sam piłkarz zapewnia, że gdy przyjdzie świeżość, zmniejszy się intensywność treningów, łatwiej będzie błyszczeć. - Nogi są jeszcze trochę ciężkie, jak to podczas przygotowań. Jesteśmy nieco zmęczeni, ale to normalne. Liczę, że na starcie sezonu będziemy się prezentować dużo lepiej.

W zależności od potrzeb danego meczu, Brlek może brać na siebie więcej lub mniej zadań ofensywnych. - Jak każdy, wolę grać nieco bardziej ofensywnie, ale nie jest dla mnie problemem koncentracja na zadaniach defensywnych. Mogę grać na każdej pozycji, na jakiej tylko trener chce mnie wystawić – deklaruje.

Nie kryje, że pierwsze w życiu przenosiny do zagranicznego klubu były dla niego wyzwaniem. Ta przymusowa przerwa w grze też kosztowała go trochę nerwów. - Nie było łatwo. Ale starałem się pogodzić z tym wszystkim jak profesjonalista. Bardzo chciałem pokazać na treningach szkoleniowcowi, że stać mnie na grę w pierwszej jedenastce – podkreśla. - Bardzo pomogli mi w tamtym okresie Denis Popović i Boban Jović. Jestem im strasznie wdzięczny. Mogłem liczyć na ich rady, co do spraw boiskowych i pozaboiskowych.

Popović i Jović rzeczywiście zajęli się nim jak starsi bracia. Ten pierwszy jest przekonany, że kibice Wisły nie powinni przedwcześnie skreślać Brleka. - On sobie spokojnie poradzi w ekstraklasie, bo ma duże umiejętności. To jeszcze będzie najlepszy zawodnik na tej pozycji w Polsce, zobaczycie. Ja w niego wierzę – przekonuje „Pope”. - Najważniejsze, żeby kontuzje go już omijały. On tylko potrzebuje rozegrać pięć albo dziesięć meczów z rzędu od pierwszej do ostatniej minuty. I wtedy dopiero można oceniać zawodnika. A nie po jednym czy drugim meczu w którym zagra 20 minut.

Brlek musi radzić sobie z podobną presją, co Popović, gdy przychodził do Wisły. „Pope” miał zastąpić Semira Stilicia, a gdy na początku nie grał przekonująco, spadło na niego sporo słów krtytyki. Przyjście do Wisły Brleka też rozbudziło sporo oczekiwań – w końcu był to transfer gotówkowy. Teraz, gdy z zespołu odszedł Rafał Wolski, dla Brleka otwiera się szansa na większą liczbę minut.
Problem w tym, że Chorwat to inny typ piłkarza, mający inne zadania. I nie będzie grać w stylu byłego legionisty. Czy da sobie radę z presją ze strony fanów, rozczarowanych odejściem Wolskiego? - Nie przejmuję się tymi opiniami z zewnątrz. Rafał to dobry gracz, ale nie ma go już w drużynie. Nie myślę o tym, by go zastąpić. Ciężko trenuję dla siebie, by być coraz lepszym – tłumaczy Brlek.

Zapewnia też, że stara się uczyć polskiego. Jeśli przebywa dużo z Popoviciem, powinno mu pójść błyskawicznie, bo Słoweniec już płynnie mówi po polsku. - Lubię spędzać czas z nim i z Bobanem – uśmiecha się Brlek. - Chodzimy razem po mieście, tu i tam.
W wolnym czasie chętnie ogląda też koszykówkę. - Oglądam mecze NBA, kocham koszykówkę. W przyszłym sezonie będę chciał na pewno wpaść na mecze koszykarek Wisły. Ale nie grałem jeszcze w Polsce z chłopakami, więc nie wiem, czy Denis dobrze gra w kosza – śmieje się Chorwat.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Wybrane dla Ciebie

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska