Wśród organizatorów tej manifestacji znalazły się związki zawodowe, spółdzielnie pracy oraz grupy nieformalne - jak Spółdzielnia Praktyk Wywrotowych, Antyfaszystowski Kraków czy Krakowski Chór Rewolucyjny.
Podczas demonstracji Michał Musiej ze związku zawodowego Razem Silniejsi mówił o tym, że w dzisiejszy świecie w zawrotnym tempie ewoluuje technologia, a to otwiera nowe możliwości, ale też niesie ze sobą wyzwania.
- W tym oceanie cyfrowej transformacji, nie możemy zapominać o jednym z najważniejszych elementów - o nas samych. O naszych wartościach, naszych pasjach, naszym zdrowiu fizycznym i psychicznym. Będąc w erze technologicznego postępu, nie możemy pozwolić, by nasze życie zawodowe pochłonęło nas całych, pozostawiając nasze prywatne życie w cieniu - przekonywał Michał Musiej. - Dlatego dzisiaj jako Związek Zawodowy Razem Silniejsi apelujemy do Was wszystkich. Tych, którzy kształtują zarówno naszą przyszłość, jak i codzienność: czas walczyć o nasze prawa, o naszą godność i równowagę między życiem zawodowym a osobistym.
Z kolei w przemówieniu Magdaleny Ostarzewskiej ze Spółdzielnia Praktyk Wywrotowych wybrzmiało m.in.:
- Rządzący serwują nam podwyżki VAT-u i cen energii, argumentując to końcem pandemii i spadkiem inflacji, a jednocześnie obdarowują przedsiębiorców kolejnymi prezentami w postaci obniżonych składek zdrowotnych - wyraźnie za mało dostali z tarcz antykryzysowych w covidzie! A może w pokręconej wizji rządu wszyscy mamy teraz przejść na jednoosobowe działalności gospodarcze? Przez cztery dekady tego systemu, życie polityczne kraju nadal kręci się wokół nierealnego obrazu obywatela-biznesmena. Pytamy: gdzie są pracownicy i pracownice? Podwyżki pensji dla wybranych sektorów to jest kropla w morzu potrzeb. Dlatego właśnie dzisiaj wychodzimy wykrzyczeć co nas boli! Zamiast iluzji indywidualnej przedsiębiorczości, proponujemy siłę zbiorowego przedsięwzięcia! Dołączajcie do związków zawodowych - apelowała reprezentantka Spółdzielnia Praktyk Wywrotowych.
Organizatorzy, wcześniej anonsując to 1-majowe wydarzenie w mediach społecznościowych i zachęcając do przyłączenia się do manifestacji, wskazywali, że Polacy pracują za dużo, a co więcej - całe swoje życie podporządkowują pracy, m.in. rezygnując z rozwijania pasji i wyjazdów na wakacje:
"Trzy lata temu przepracowaliśmy średnio 1848 godzin. To był rekord całej Unii Europejskiej, a od tamtego czasu pracujemy tylko więcej... Na przeciwległym końcu tej listy znaleźli się Niemcy, którzy spędzili w pracy 1574 godziny, niemal 300 mniej niż Polacy!
To oczywiście tylko godziny spędzane w samych miejscach pracy, czas Polaków pochłaniają także samo przygotowanie do wyjścia, dojazdy w obie strony i planowanie tego jak w natłoku obowiązków zadbać o siebie i bliskich. Organizacja naszego czasu jest podporządkowana pod to, jak pracujemy. Nawet w czasie wolnym, ogarniamy grafiki, grupki pracownicze i telefony od szefa o skandalicznych godzinach. Gdy próbujemy odpocząć, mówi się nam że powinniśmy zarabiać na naszych zainteresowaniach - praca powinna być pasją, pasja powinna być pracą. (...) Dłużące się godziny spędzone na zarabianiu przygniatają nas i odbierają nam radość z życia[/b], a wielu polityków i ekspertów nadal wmawia nam, że 4-dniowy tydzień pracy to abstrakcyjny pomysł.
Polacy pracują zdecydowanie za długo. Pora to zmienić!".
Demonstrację urządzono - jak dodali organizatorzy - by pokazać "obecnej władzy, że chcemy życia po pracy".
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
