W nie tak odległych czasach mecz Comarch Cracovii z GKS Tychy to był hokejowy klasyk, spotkania, w których rozstrzygane były losy mistrzostwa Polski. Jeszcze w ubiegłym sezonie oba zespoły o nie walczyły. Potem krakowska drużyna została rozpędzona na cztery wiatry, a tyszanie się wzmocnili. Nietrudno było więc wskazać faworyta. W pierwszym ataku gości występowali ci, którzy jeszcze pół roku temu nadawali ton grze „Pasów” – Łyszczarczyk i Rac.
Gospodarze zaczęli ambitnie, ostrzeliwali bramkę Fucika, ale bez konkretów. Jak zdobywa się bramki pokazał w 7 min Łyszczarczyk, posyłając krążek po lodzie do siatki.
Następnie można było się przekonać, jak „Pasy” grają w osłabieniu. Krasanovsky w bramce spisywał się nieźle. A pod koniec tego okresu Lundgren wyjechał z kontratakiem, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale górą był Fucik. Następnie tyszan od straty gola uratował słupek, a po chwili „Pasy” grały 5 na 4, a po pół minuty 5 na 3. Próbowali strzelać Younan, Jezek i Raska, ale goście dobrze się bronili. Przewaga została więc zmarnowana.
Ledwo co zaczęła się druga tercja, a gospodarze wyrównali – Jezek pokonał Fucika. Miejscowi niedługo nacieszyli się prowadzeniem, jedynie 1,5 minuty – w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Korenczuk i znalazł sposób na pokonanie golkipera. Po chwili strzałem do pustej bramki remis przywrócił Sawicki, po tym jak Fucik odbił uderzenie Lundgrena. Gole padały jak z rogu obfitości – gdy tyszanie grali w przewadze precyzyjnym strzałem w „okienko” popisał się Mroczkowski i było 2:3. Druga tercja zakończyła się w 37 min, bo były kłopoty z umocowaniem jednej z bramek. Sędzia zaprosił zespoły na przerwę. Po niej dograno 3.41 min i zespoły nie udawały się już do szatni, od razu rozgrywano trzecią tercję.
„Pasy” grały w przewadze, ale goście ofiarnie się bronili. Czas uciekał, a gospodarze nie byli w stanie poważniej zagrozić tyszanom. Na 2 min przed końcem trener Rohaczek wycofał bramkarza i gospodarze grali 6 na 5. Zamiast remisu, goście zdobyli gola i było po emocjach.
Comarch Cracovia - GKS Tychy 2:4 (0:1, 2:2, 0:1)
Bramki: 0:1 Łyszczarczyk 7, 1:1 Jezek (Raska, Latal) 21, 1:2 Korenczuk (Gościński) 22, 2:2 Sawicki (Lundgren) 24, 2:3 Mroczkowski (Jaśkiewicz) 26, 2:4 Jeziorski 59.
Cracovia: Krasanovsky- Jezek, Żurek, Latal, Raska, Vildumetz – Younan, Krenżelok, Lundgren, Berling, Sawicki – Motloch, Kunst; Kasperlik, Bezwiński, Brynkus – Kapica, Bieniek, Sterbenz, Wróbel, Mocarski.
GKS: Fuckik – Jaśkiewicz, Kaskinen, Mroczkowski, Rac, Łyszczarczyk – Bizacki, Pociecha, Gościński, Turkin, Korenczuk – Jaromersky, Bryk, Krzyżek, Ubowski, Marzec – Ciura, Jansson, Padakin, Galant, Jeziorski.
Sędziowali: M. Bucki, R. Noworyta. Kary: 10 – 12 min. Widzów: 600.
