Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies policyjny, czyli przyjaciel i skuteczna broń podczas służby

Joanna Labuda
Przyjaciel i skuteczna broń podczas służby
Przyjaciel i skuteczna broń podczas służby Adrian Wykrota
Są partnerami na służbie i poza nią. Psy policyjne i ich przewodnicy tropią przestępców, zabezpieczają mecze i walczą z narkotykami. Skuteczność gwarantuje im wzajemna więź.

Pies w odróżnieniu od człowieka potrafi być skoncentrowany i czujny, jakby miał oczy dookoła głowy. Jego reakcja jest natychmiastowa, a agresja - nie do zatrzymania. Dlatego podczas służby jest nie tylko partnerem i przyjacielem funkcjonariuszy, ale przede wszystkim skuteczną bronią. W Poznaniu policyjnych czworonogów jest ponad 30. Sprawdziliśmy, w jaki sposób są szkolone i pracują. Do służby podczas zabezpieczania meczów, patrolowania ulic czy tropienia przestępców muszą być bowiem odpowiednio przygotowane. Zbudowanie ich pewności siebie to już rola przewodników - dopiero razem tworzą sprawny i skuteczny zespół.

Jedyny taki pluton w Polsce
Pluton Przewodników Psów Służbowych KWP w Poznaniu to jedyna taka formacja w oddziałach prewencji w kraju, która wykorzystuje psy do codziennej służby. 90 procent ich pracy polega na patrolowaniu ulic i zabezpieczaniu wielkopolskich miast. Teraz w Poznaniu można ich najczęściej spotkać na terenach rekreacyjnych. Poza tym policjanci wykorzystują swoich psich partnerów podczas meczów i innych imprez masowych.

Jak mówi sierż. sztab. Krzysztof Tomczak, przewodnik Chaosa, obecność psów nie tylko budzi respekt wśród kibiców, ale im samym gwarantuje bezpieczeństwo.

- Psy widzą więcej niż my. Często jest tak, że patrzymy przed siebie i nie widzimy, czy mamy kogoś na plecach. W każdej chwili może pojawić się za nami grupa kibiców. Pies zareaguje natychmiast - wyjaśnia Krzysztof Tomczak.

- Kiedyś na meczu w Koninie, grupa kibiców rzucała kamieniami, odepchnęła ochronę i zrobiło się niebezpiecznie. Jak tylko zaczęliśmy wchodzić z psami na górę, oni zaczęli uciekać. Psy policyjne budzą respekt - wspomina asp. Krystian Macuda.

Każdy policjant, który służy w plutonie, ma swojego psa. Więź z nim buduje nie tylko podczas pracy i szkoleń, ale także w trakcie zabawy. Ta jest nagrodą za dobrze wykonane zadanie. Jednak i zabawa ma swoje granice. Jak mówią funkcjonariusze, psa można porównać do trzylatka - potrafi bawić się do upadłego i właśnie na to nie można mu pozwolić. - Trzeba odciąć go od zabawy wtedy, gdy bawi się najlepiej. Przez cały czas musi mieć w sobie zacięcie i wolę walki - tłumaczą.

Nie każdy pies i nie każdy człowiek
Zanim pies zacznie służyć w policji, musi przejść kilkumiesięczne szkolenie w Sułko-wicach pod Warszawą. Zarówno on, jak i przewodnik, są oceniani przez instruktorów. Nie każdy pies i nie każdy człowiek nadaje się bowiem do tej pracy. - Predyspozycje psa zależą od tego, jakie ma później pełnić funkcje. Liczy się jednak samodzielność, aport i agresja. Pewność z siebie przychodzi z czasem - mówi Krzysztof Tomczak.

Z kolei przewodnik musi umieć czytać zachowanie swojego partnera i odpowiednio go motywować. - Psy mocno odczuwają emocje i adrenalinę. Wiedzą, kiedy człowiek jest zdenerwowany. Od początku trzeba je podbudowywać i zdobywać zaufanie - mówi st. asp. Daniel Dudziński.

Dlatego podczas ćwiczeń z zaczynającym służbę czworonogiem przewodnik musi być blisko psa, zachęcać go do działania, a po wykonanych zdaniach chwalić. Im pies jest starszy, tym większa pewność, że sobie poradzi i może działać sam. To, że raz nauczy się go posłuszeństwa, nie oznacza jednak, że już zawsze będzie wykonywać polecenia.

- Pies tak samo jak człowiek - zapomina. To nie jest robot - dodaje Krystian Macuda.

Właśnie dlatego po Sułkowicach psy czekają lata ciężkiej pracy i szkoleń. Te odbywają się raz w tygodniu w różnych miejscach w Poznaniu. Czworonogi uczą się zarówno ataku w kagańcu, jak i walki „na ostro”. Muszą tak atakować potencjalnego sprawcę, by całkowicie go obezwładnić. Podczas ćwiczeń pies ma również za zadanie obronić swojego przewodnika przed napaścią. Ten trening to tzw. retresura, która ma utrwalić wyuczone odruchy.

- Robimy wszystko, by odwzorować rzeczywistość i przygotować psa do tego, co będzie działo się w normalnym życiu - tłumaczy Daniel Dudziński.

To nie jest Ameryka
W szeregach policji służą owczarki niemieckie, belgijskie, labradory i mieszanki. W tej pracy nie chodzi o rasę, a „cechy użytkowe”. Pies policyjny ma być bronią, która nie może się zaciąć. O tym, kiedy przejdzie na emeryturę, powinny decydować przepisy (te mówią, że psi funkcjonariusz powinien odejść ze służby mając dziewięć lat), jednak czworonogi pracują tak długo, na ile pozwoli im zdrowie. Dlatego każdy przewodnik musi umieć rozpoznać, kiedy zwierzę jest zmęczone lub czy nie dostaje udaru. To on bierze na siebie za niego odpowiedzialność.

- Pies musi mieć stworzone warunki do pracy. Nie weźmiemy go na ćwiczenia, jeśli jest powyżej 25 i poniżej -15 stopni Celsjusza - tłumaczy Krystian Macuda.

W Polsce mimo wszystko, nie jest tak kolorowo jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie pies jest traktowany jak funkcjonariusz policji. Tam - jeśli padnie na służbie - jest chowany z honorami. Tutaj nie ma ani takiego zwyczaju, ani przepisów, które by to regulowały. Gdy pies przechodzi na emeryturę, ma szansę trafić pod opiekę przewodnika, ale nie każdy może zapewnić mu odpowiednie warunki. Wtedy policjanci na własną rękę szukają im nowego, dobrego domu.

W Gierłatowie pod Wrześnią wkrótce powstanie „Ostoja” - pierwszy w Polsce dom dla emerytowanych psów i koni pracujących w służbach. Na pomysł stworzenia ośrodka wpadli byli policjanci. - Po dziesięciu latach ciężkiej pacy psu należy się coś więcej niż miska z jedzeniem - mówi Krzysztof Tomczak.

Zadania dużego kalibru
W pracy z psami w Poznaniu specjalizuje się kolejna jednostka. To Ogniwo Przewodników Psów Służbowych Wydziału Zabezpieczania Miasta KMP. W ich szeregach służą czworonogi, o których nieraz było głośno, czyli psy szkolone do wykrywania narkotyków i materiałów wybuchowych oraz patrolowo-tropiące.

- Psy mają zdecydowanie silniejszy węch od człowieka, wyczuwają molekuły zapachowe, wyłapują ścieżkę zapachu i po tym dochodzą do celu. Przewodnik musi znać swojego psa, żeby po jego odruchach wiedzieć, czy coś znalazł - mówi st. asp. Krzysztof Ciach.

Zdarzeń kryminalnych w Poznaniu jest na pęczki, a już szczególnie tych związanych z przestępczością narkotykową. Jak mówią policjanci, pomysłowość przestępców nie zna granic, a - żeby zmylić psa - narkotyki potrafią ukryć na przykład we wlewie paliwa. Jednak, jeśli ktoś myśli, że zapach benzyny jest tak intensywny, że pies policyjny nie wyczuje narkotyków, jest w błędzie.

- Cały czas się szkolimy po to, by nie dać się zaskoczyć w prawdziwym życiu. Pies, pomimo wielu bodźców, musi umieć odnaleźć się w sytuacji i przełączyć na tryb pracy - mówi Krzysztof Ciach.

O skuteczności czworonogów nieraz mógł się przekonać asp. Rafał Brendel, który pracuje z psami już od 17 lat. Jego poprzedni psi partner kiedyś znalazł w samochodzie ponad kilogram amfetaminy. Narkotyki były mocno zaspawane i gdyby nie pies, trudno byłoby rozwiązać tę sprawę. Innym razem policjanci przeszukiwali mieszkanie dilera narkotyków. Mężczyzna przyjmował klientów na klatce schodowej, dlatego nikt nie wiedział, gdzie może je trzymać. - Przeszukaliśmy mieszkanie i jego piwnicę - czysto. Kończąc czynności, puściłem psa luzem i to była dobra decyzja. Poszedł dwie piwnice dalej i coś wyczuł. Choć nie było nakazu na to pomieszczenie, policjanci zerwali kłódkę, bo byłem pewien, że pies się nie myli. W środku były szafki z dużą ilością narkotyków. Podejrzany wynajmował pomieszczenie od sąsiada - wspomina Rafał Brendel.

Munio i Aleks
Wśród czworonogów służących w KMP są Munio i Aleks. Ten pierwszy niedawno debiutował na wielkiej imprezie. Wraz ze swoim przewodnikiem st. sierż. Pawłem Buczyń-skim zabezpieczał odbywający się w Warszawie szczyt NATO. - Jednym z naszych zadań było sprawdzenie trasy, którą poruszał się prezydent Barack Obama. Zabezpieczaliśmy znajdujące się w drodze studzienki i wszystko, co znajdowało się na około trasy - kosze, latarnie i przedmioty, w które można było włożyć materiały wybuchowe. Przejazd był sprawdzany zarówno przez nasze psy, jaki i te należące do Biura Ochrony Rządu i ludzi Obamy - wspomina Paweł Buczyński. Munio, a służbowo - Koks (psy policyjne mają dwa imiona) to młody pies, w październiku skończy dwa lata. Kiedy czeka na swoją kolej podczas szkolenia, lata w pysku z gumową zabawką.

- Nie widzi świata poza piłką. To dla niego najlepsza nagroda za dobrze wykonane zadanie - mówi jego przewodnik.

Z kolei o Aleksie zrobiło się głośno w czerwcu tego roku. To dzięki niemu policjanci zatrzymali wandala, który zniszczył wiatę przystankową w Poznaniu. Na miejscu zdarzenia Aleks „nawęszył” trop i po śladach zaprowadził policjantów pod drzwi mieszkania podejrzanego. Mężczyzna od razu przyznał się do wybicia szyb w wiacie, co tłumaczył... kłótnią z dziewczyną. Teraz grozi mu do pięciu lat więzienia.

- Pies to tylko i aż zwierzę. Można powiedzieć, że na służbie to on wykonuje 90 procent pracy. Jednak to, czy będzie ona skuteczna, zależy od jego przewodnika. Pies reaguje tylko na niego. Bez więzi niczego nie zrobimy - dodaje Krzysztof Ciach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pies policyjny, czyli przyjaciel i skuteczna broń podczas służby - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska