Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies pomoże przełamać nasze słabości

Barbara Sobańska
Dzieciaki z II b w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie na zajęciach z Agabą miały prawdziwą frajdę.Słuchały jak oddycha, przytulały się do niej i błyskawicznie nawiązywały z psem kontakt emocjonalny
Dzieciaki z II b w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie na zajęciach z Agabą miały prawdziwą frajdę.Słuchały jak oddycha, przytulały się do niej i błyskawicznie nawiązywały z psem kontakt emocjonalny Adam Wojnar
Zwierzę nie ocenia, nie wyśmiewa się, nie gani. Łatwo złapać z nim kontakt emocjonalny. Nawet tym, którzy nie potrafią nawiązać go z ludźmi. Dlatego zwierzęta świetnie sprawdzają się w terapii osób upośledzonych czy autystycznych. Dzięki nim ludzie nie do końca sprawni otwierają się i przełamują bariery, które dotąd były nie do pokonania.

Piotruś swoje pierwsze słowo, najważniejsze dla każdej mamy, wypowiedział w wieku ośmiu lat. Zupełnie spontanicznie i nieoczekiwanie, w trakcie zabawy z psem. Wzruszona mama rozpłakała się. Aina, piękna wilczyca, chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele zrobiła. Bo to właśnie ona wyzwoliła słowa u niemówiącego dziecka. Jak to możliwe?

Nie taki zwykły pies

Aina nie jest zwykłym psem, podobnie jak Agaba. To psy-terapeutki. Zostały specjalnie wyszkolone i przygotowane do pracy terapeutycznej, oczywiście w parze ze swoim instruktorem. Leczą ludzi. Od niemowlaków po staruszków.

Emilka ma trzy latka. Nic nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść. Właściwie przyjmuje pokarm tylko z butelki. Ale gdy pani Monika zachęciła ją, by nakarmiła Agabę, sama chwyciła łyżeczkę. Poruszona mama nagrała to nawet telefonem komórkowym, żeby pokazać mężowi.

- Emilka nie chce sama jeść, ale gdy mówię jej, żeby sobie przypomniała, jak karmiła pieska, chwyta łyżkę. To naprawdę działa - cieszy się jej mama Natalia Kęsek. - Zapisałam ją na indywidualne zajęcia z psem, bo liczę, że Agaba ją otworzy.

Agaba to czteroletnia suczka rasy Golden. Przeszkolona w Polskim Towarzystwie Kyno-terapeutycznym, po wszystkich niezbędnych badaniach, regularnie odwiedza weterynarza. Jest bardzo przyjacielska, wyraźnie lubi dzieci. Dzień ma wypełniony po brzegi. Pracuje z dziećmi upośledzonymi i w szkołach, w klasach integracyjnych. Oczywiście w parze ze swoją panią Moniką Kuc, oligofrenopedagogiem i kyno-terapeutą z Małopolskiego Centrum Kynoterapii "Golden".

Zwierzęta w służbie ludzi

Kynoterapia to leczenie wraz z psem. Kynos to po grecku pies. Psy, podobnie jak konie, koty, delfiny, osły, a nawet kozy mogą być lekarzami ludzi. Na Zachodzie panuje nawet pewna moda wśród zapracowanych ludzi na terapię ze zwierzętami, by oderwać się od życia dla pieniędzy, oddać innemu światu.

- Wszystkie ssaki mają podobnie zbudowany mózg w części, która odpowiada za emocje, stąd ludzie mają ze zwierzętami kontakt emocjonalny, pozawerbalny i łatwo go z nimi nawiązują - wyjaśnia Andrzej Kłosiński, psycholog zwierzęcy z Amichien, krakowskiego ośrodka terapii zachowań zwierząt towarzyszących.

- Zwierzęta dają nam wsparcie, bezwarunkową akceptację, ułatwiają rehabilitację, ale sama jazda na koniu czy głaskanie psa ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze jest doznawanie dobrych emocji ze strony zwierzęcia, co często jest niełatwe w stosunku do ludzi. Boimy się bowiem ocen, żyjemy w świecie pewnych norm. Wobec zwierząt nie mamy żadnych oporów - wyjaśnia Andrzej Kłosiński.
- Terapia, w której korzysta się z pomocy zwierząt, na przykład psów, jest bardzo popularna na świecie, ale w Polsce nie stosuje się jej jeszcze na szeroką skalę. A warto ją propagować, gdyż odnosi skutki - mówi dr Beata Bałucińska z Kliniki Małych Zwierząt w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

- Zwierzę reaguje na człowieka, na dziecko, nie odtrąca go. Ma bezinteresowny stosunek do ludzi. To zupełnie inna płaszczyzna kontaktu, która wpływa zarówno na sferę psychiczną, jak i fizyczną. Dlatego jest taka skuteczna.

Dziecko upośledzone wie, że jest inne

Grupa dzieci autystycznych. Wiek od czterech do sześciu lat. Każde żyje w swoim świecie i ma ograniczony kontakt z otoczeniem. Prawie nic nie mówią. Nie wykonują poleceń. Cisza jak makiem zasiał. To normalne, bo dzieci z autyzmem nie interesują się innymi ludźmi, nie utrzymują kontaktu wzrokowego, nie reagują na głos, ani same go nie używają. Są pasywne i obojętne. Wchodzi Agaba ze swoją panią. Dzieciaki podrywają się z miejsc, biegną do psa, rzucają się na niego, by go głaskać, dotykać, trącać. Wydają przy tym mnóstwo dźwięków, często nieartykułowanych, niemożliwych do zrozumienia. Aż trudno uwierzyć, że wszystkie mają autyzm!

Prym wiedzie Bartek. Trzylatek w niebieskiej bluzie. Na drobnej twarzy rzucają się w oczy grube okulary i dwa aparaty słuchowe. Ma dużą wadę wzroku i poważnie niedosłyszy. Na widok psa aż podskakuje z radości i woła "am, am, uuuu, oj, eee". Tyle potrafi.

- Przy Agabie Bartek jest wyjątkowo aktywny, ożywia się, nawiązuje kontakt z psem i przenosi to na ludzi, chce współpracować - mówi Joanna Masłow- ska, terapeutka Bartka i grupy dzieci autystycznych w Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym w Myślenicach (OREW). - Pies zachęca autystyczne dzieci do kontaktu z ludźmi, a to bardzo, bardzo wiele. Jednym z ich głównych problemów jest bowiem brak zainteresowania innymi.

- Dziecko upośledzone wie, że jest inne, ale tak jak wszyscy ludzie pragnie akceptacji i zwierzę mu ją daje - mówi Teresa Chłosta, dyrektorka OREW w Myślenicach, prowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. - W grupie rówieśników będzie odtrącone. Pies się z niego nie wyśmieje, nie zgani, nie oceni - ty nie potrafisz, nie mówisz, ślinisz się, nie chodzisz. Pies bierze człowieka takim, jakim on jest. To wzmacnia pozytywnie dziecko. Pies wyzwala u niego pozytywne uczucia i odwagę w działaniu.

Sukcesy maleńkie, a jednak wielkie

Pies pomaga odnosić sukcesy w sprawach dla nas normalnych, które dla osób upośledzonych są wyczynami. Chodzi o trzymanie pozycji pionowej, uśmiechanie się, samodzielne jedzenie. Rehabilitacja z psem przebiega w oczach dziecka nieświadomie.

- Gdy powiemy dziecku, że pieska boli brzuszek i trzeba go wymasować, to ono chętnie to robi i ćwiczy ruchy ręką - wyjaśnia Monika Kuc.

Paweł ma 10 lat, choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Ma niedowłady kończyn, nie potrafi utrzymać pozycji pionowej, musi siedzieć w specjalnym fotelu. Nie mówi, kontaktuje się wyłącznie wzrokiem. Gdy słyszy, że idzie Agaba, ożywia się. Bardzo mocno napina mięśnie, więc Monika Kuc wkłada mu do rączki kulkę suchej karmy dla psa, a Agaba liże go po ściśniętej piąstce. Po pewnym czasie Paweł otwiera dłoń. Ale nie to jest największym sukcesem psa.

- Pewnego razu Paweł był tak zaaferowany psem, że sam usiadł. Utrzymał się w pozycji pionowej, bez podtrzymywania - podkreśla Teresa, terapeutka Pawła. - Paweł bardzo lubi psa, zajęcia z nim sprawiają mu przyjemność. Kładzie się na Agabie, a ona na nim. Po zabawie z psem jest bardzo rozluźniony, łatwiej z nim prowadzić inne zajęcia. Nawiązuje z Agabą więź emocjonalną, angażuje się w ćwiczenia. Te same zajęcia z Agabą dają znacznie lepsze efekty niż bez niej - podkreśla terapeutka.

Wiek nie jest taki ważny. Pies sprawdza się nie tylko w pracy z małymi dziećmi, ale również ze starszymi, dwudziestoparolatkami.

Łukasz ma 25 lat. Jeździ na wózku, ma porażenie wszystkich kończyn, nie mówi. Porozumiewa się gestami. Gra na keyboardzie, choć tylko jednym palcem, bo ręce ma niesprawne, ale potrafi zagrać kilka melodii.

- Łukasz bardzo się cieszy, gdy Agaba nas odwiedza - mówi pedagog Anna Kapusta.
- Zwykle bardzo się usztywnia, a w kontakcie z psem rozluźnia się na tyle, że może wykonać pewne celowe ruchy, a to bardzo ważne w przypadku osób z porażeniem.

Agaba ma na swoim koncie sporo sukcesów w myślenickim ośrodku. Klaudię zmotywo-wała do poruszania się. Kamil, który ma kłopoty z wymawianiem wyrazów, Agabie chętnie i głośno wydaje komendy, Józek z ADHD potrafi spokojnie przejść z psem przez korytarz, trzymając go za smycz. A Filip, z bardzo głębokim porażeniem, z którym właściwie nie ma kontaktu, w czasie zabawy z psem zaczął świadomie zamykać dotąd wiecznie otwartą buzię.

Leczenie przez zabawę

Pies świetnie sprawdza się w terapii osób z ciężkim upośledzeniem umysłowym, np. z głębokim autyzmem, gdyż motywuje dzieci, które nie podejmują żadnych działań. Skupia ich uwagę, pomaga się otworzyć, pokonać problemy, które mają, ćwiczyć wymowę, motorykę.

- Pies jest zwierzęciem społecznym, jego naturalnym środowiskiem są ludzie. To pierwsze udomowione zwierzę, rozumie człowieka i odpowiada na jego sygnały - mówi Andrzej Kłosiński, psycholog zwierzęcy. - Pies ma genetyczne predyspozycje do tego, aby być z człowiekiem, aby się z nim komunikować. Stąd jego wyjątkowość w terapii. Ma potencjał wymiany emocjonalnej z człowiekiem. Może być świetnym pomocnikiem terapeuty - podkreśla Kłosiński.

Pies jest bowiem tylko pomocnikiem. A kynoterapia musi być stosowana świadomie i celowo, koniecznie pod nadzorem terapeuty i psychologa.

- Kynoterapeuta to ktoś, kto ma uprawnienia terapeutyczne: psycholog, pedagog, logopeda, i odpowiednio wyszkolonego psa - podkreśla Hanna Wojciechowska, prezes Polskiego Towarzystwa Kynoterapeutycznego. - Psa używa jako motywatora, ma on zachęcać do podejmowania działań terapeutycznych dzieci, które niechętnie wykonują nudne ćwiczenia. Nie są to dyspozycje, ale zachęta poprzez język zabawy, czyli taki, który dziecko rozumie.

Diagnozę zawsze wystawia lekarz, następnie wybiera się kynoterapeutę z odpowiednimi uprawnieniami i metodę leczenia. Jeśli dziecko ma np. kłopot z mową, zajęcia z nim prowadzi kynoterapeuta-logopeda. Jeśli kynoterapeuta nie ma takich uprawnień, pracuje pod kierunkiem logopedy. Kynoterapeuta to nie lekarz. Zawsze stosuje się ściśle do wskazań lekarza prowadzącego, fizjoterapeuty lub rehabilitanta.

- To nie zabawa w rehabilitację, lecz rehabilitacja przy pomocy zabawy - podkreśla Wojciechowska.
Włącz emocje

Kynoterapia wspomaga leczenie ludzi. Jak każda metoda ma swoje ograniczenia. Nie ma żadnych przeciwwskazań, by ją stosować, chyba że dziecko ma alergię albo boi się psa. Choć to ostatnie udaje się szybko przełamywać.

Dlaczego pies jest taki skuteczny? Bo motywacja zwielokrotnia efektywność terapii. Jeśli do czegokolwiek mamy pozytywny stosunek, zwiększamy swoje efekty. To działa także w pracy, w życiu. Terapia ze zwierzęciem nie jest nudna, angażuje sferę psychiczną, motywację. A jeśli ktoś jest zmotywowany psychicznie, zwiększa swe możliwości fizyczne. Chce mu się chcieć.

- Jestem ogromnym zwolennikiem używania zwierząt w terapii i to nie tylko tych już usankcjonowanych, na przykład koni, ale też psów i kotów - mówi pediatra prof. Mikołaj Spodaryk. - Dzieci przy zwierzętach angażują się emocjonalnie, oddziałują dotykiem, a to łagodzi napięcia i agresję. Dziecko, które ma kontakt ze zwierzęciem, nie wyłupi w przyszłości kotu oka, ani nie kopnie psa. Będzie za to dobrym człowiekiem. Sądzę, że wszyscy powinniśmy używać zwierząt do uczenia dzieci przyzwoitości w stosunku do słabszego i do wszystkiego, co żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska