WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Myślę, że zagraliśmy z Llapi niezłe spotkanie. W pierwszej połowie mieliśmy przewagę. Pomogła szybko strzelona bramka. Po niej kontrolowaliśmy mecz. W drugiej połowie zespół Llapi nie miał nic do stracenia, grał trochę wyżej. I tak mieliśmy sytuacje na podwyższenie wyniku. Ważna była bramka na 2:0 Angela Rodado w 90 minucie, bo daje nam przed rewanżem większy komfort - ocenia Bartosz Jaroch.
- Każdy trener ma swoją szkołę. Trener Kazimierz Moskal ma swój pomysł na grę, trochę inne treningi. Duży nacisk kładzie na pressing, mocno nad tym pracujemy. Staramy się realizować założenia, także dotyczące gry w defensywie - dodaje obrońca Wisły.
Przyznaje, że ważne jest to, aby w defensywie tworzyć zgrany monolit i nie tracić bramek. W meczu z Llapi zagrał bramkarz i trzech zawodników, którzy tworzyli trzon obrony pod koniec poprzedniego sezonu. Chodzi o bramkarza Antona Cziczkana, obrońców Bartosza Jarocha, Alana Urygę, Josepha Colley`a. Dołączył do nich nowy zawodnik Rafał Mikulec.
- Stabilizacja, zgranie pomoże nam w tym sezonie. Doszedł do nas Rafał i fajnie się wkomponował. Dobrze to wygląda. Trener ma swoje detale, które nam wpaja. Musimy się na to przestawić. Ma to funkcjonować i tak było w meczu z Llapi. Jeżeli zespół z Kosowa specjalnie niczym nam nie zagroził, to musimy zagrać z taką samą skutecznością w defensywie w rewanżu za tydzień i przywieźć do Krakowa dobry wynik - kwituje Bartosz Jaroch.
Z debiutu przed krakowską widownią w barwach "Białej Gwiazdy" zadowolony był Rafał Mikulec, który komentuje: - Cieszę się, że mogłem zagrać cały mecz i w nim wygraliśmy. Każdy zawodnik chce grać przy takich trybunach. Na pewno czuć, że to nasz dwunasty zawodnik. Przed spotkaniem chciałem się jednak wyłączyć, żeby nie ulegać emocjom. Myślę, że mi się to udało i na spokojnie wszedłem w mecz.
Do większych zmian w składzie Wisły doszło w środku pola. - Z powodu występu w europejskich pucharach szybciej zaczęliśmy, nie mieliśmy normalnego mikrocyklu w okresie przygotowawczym. To jest więc coś innego. Musimy się dotrzeć, ale będzie dobrze - mówi Mateusz Młyński, który powrócił do Wisły z wypożyczenia do Górnika Łęczna.
Grający na środku pomocy Patryk Gogół podkreśla: - Stosowaliśmy odpowiedni pressing i wszystko wychodziło tak jak chcieliśmy. Ważne jest to, że udało się nam w końcówce strzelić drugą bramkę. W dwumeczu, kiedy ma się zapas dwóch goli, to jeden z nich może zrobić różnicę.
