Piotr Żegleń (mężczyzna zgodził się na publikację imienia i nazwiska) na Krupówkach pracuje od 7 lat. W sezonie w stroju zbójnika pozuje on turystom do zdjęć. W "pracy" pomaga mu małe jagnię. Za zdjęcie ze zbójem i owieczką turyści płacą od 10 do 15 złotych. Dziennie Żegleń zarabiał kilkaset złotych .
Zdaniem obrońców zwierząt zbój wykorzystując owce (przez lata miał ich kilkadziesiąt) powoduje u nich cierpienie psychiczne i fizyczne. - Pan Piotr odbiera jagnięta od matek. Mają wtedy 2-3 tygodnie. Przez to cierpią - mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Dodatkowo według nas jagnięta są głodne i ranią sobie raciczki chodząc po betonowych Krupówkach. Turyści robiąc zdjęcia często biorą ja sobie na ręce. To także wywołuje u nich stres.
Nie godząc się na cierpienie jagniąt Czerska jesieniom 2011 roku po raz kolejny zgłosiła zachowanie Żeglenia zakopiańskiej prokuraturze. Ta wcześniej umorzyła już postępowanie wobec “zbója". Tym razem zamówiła u specjalisty od psychiki zwierząt opinię na temat cierpień jakie u jagniąt wywołuje pozowanie do zdjęć. To właśnie ta ekspertyza stała się podstawą do oskarżenia zbójnika.
Wczoraj Piotr Żegleń nie został jednak skazany. Sąd na wniosek prokuratury warunkowo zawiesił jego rozprawę na 2 lata. Przebieraniec musi też a zapłacić grzywnę w wysokości 500 zł oraz ponieść koszty postępowania sądowego -1251 zł. Żegleń nie został skazany, bo na sali sądowej zadeklarował, że przestanie wykorzystywać do swej pracy owce. Po wyjściu z rozprawy zmienił zdanie...
- Na pewno wyjdę jeszcze na Krupówki z owcą - powiedział zbójnik. - Ona jest atrakcją Zakopanego. Ludzie ją chcą oglądać, a ja muszę zarabiać.
Jeśli zbójnik spełni swoje obietnice jego proces wróci na wokandę, a on najprawdopodobniej usłyszy wyrok. Za dręczenie zwierząt grozi mu do 2 lat odsiadki.