Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pjongczang 2018. Doping biorą też inni, ale nikt na taką skalę, jak Rosjanie

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Rosyjskich sportowców nie zabraknie na ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu. Ale zamiast swojej flagi będą nieść olimpijską.
Rosyjskich sportowców nie zabraknie na ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu. Ale zamiast swojej flagi będą nieść olimpijską. AFP/EAST NEWS
Międzynarodowy Komitet Olimpijski, gdy przekonał się, że w Rosji od lat funkcjonował państwowy system dopingu, nie miał wyjścia. Wykluczył jej reprezentację z udziału w igrzyskach. Choć Rosjan w Pjongczangu nie zabraknie.

Komitet Wykonawczy MKOl długo debatował nad Rosjanami i stosowaniem przez nich dopingu. Skandal wybuchł pod koniec 2014 r. Wtedy niemiecka stacja telewizyjna ARD wyemitowała dokument „Tajemnice dopingu. Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców”. Choć od lat na zażywaniu niedozwolonych środków wpadło mnóstwo sportowców, to film wywołał lawinę. Potęgowana przez kolejne publikacje, raporty Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) i wyniki badań przeróżnych komisji uderzyła we wtorek.

- Zawieszamy Rosyjski Komitet Olimpijski ze skutkiem natychmiastowym. Działania Rosjan były bezprecedensowym atakiem na uczciwość igrzysk olimpijskich i sportu w ogóle. Po wykonaniu odpowiednich procedur wydaliśmy odpowiednie sankcje za systemową manipulację - oświadczył prezydent MKOl Thomas Bach.

W rezultacie podczas rozpoczynajacych się 9 lutego igrzysk w Pjongczangu oficjalnie nie zobaczymy rosyjskiej flagi ani nie usłyszymy rosyjskiego hymnu. Na trybunach ma nie być przedstawicieli rosyjskiego ministerstwa sportu. Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Aleksander Żukow został zawieszony w prawach członka MKOl. Dmitrij Czernyszenko, były szef komitetu organizacyjnego Soczi 2014, stracił miejsce w komitecie do igrzysk w Pekinie w 2022 r. Na rosyjski komitet została nałożona grzywna 15 mln dol. To koszty śledztwa, które zostaną przekazane na rozwój walki z dopingiem.

- Od dawna spodziewałem się takiej kary. Jedyna rzecz, której można się dziwić, to dlaczego tyle na nią czekaliśmy. Ale rozumiem, że MKOl musiał wszystko dokładnie przeanalizować. I dobrze, że stało się to dwa miesiące przed igrzyskami - przyznał czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski. - Odkąd sprawa wyszła na jaw, Rosjanie nic nie robili, by poprawić swoją sytuację. Nie podziałało na nich nawet to, że IAAF [Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych - red.] wykluczyło ich z dwóch mistrzowskich imprez. Jeśli MKOl ma się trzymać standardów fair play, to musiał zrobić to samo - dodał były chodziarz.

Skruszony naukowiec

Rosjanie przesadzili zwłaszcza w 2014 r., gdy podczas organizowanych zimowych igrzysk w Soczi wygrali klasyfikację medalową. Zdobyli 33 krążki, ale 11 z nich zostało im zabranych. 25 sportowców zdyskwalifikowano. Niewykluczone, że ta lista jeszcze się się wydłuży. Cztery lata wcześniej, w Vancouver, sięgnęli po 15 krążków, zajmując dopiero 11. miejsce w klasyfikacji medalowej.

- To był blamaż, który odbił się echem w gabinetach najwyższych władz. Postawiono przede mną cel stworzenia dopingowej machiny, żeby w Soczi coś podobnego się nie powtórzyło - tłumaczył w filmie „Ikar” skruszony naukowiec Grigorij Rodczenkow, który już w latach 80. wymieniał się antydopingowymi doświadczeniami z amerykańskimi kolegami. To on w 2016 r. ujawnił na łamach „New York Timesa”, że brał udział w tuszowaniu pozytywnych wyników testów i podmienianiu próbek rosyjskich sportowców. Wyznał później przed amerykańskimi śledczymi, że w proceder zaangażowane były służby specjalnie (FSB, następca KGB) i Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA).

O wszystkim miał wiedzieć z pierwszej ręki. W końcu Rodczenkow w 2011 r. został szefem laboratorium antydopingowego w Moskwie. To w nim miało dochodzić do oszustw na ogromną skalę. FSB m.in. miało znaleźć sposób na poradzenie sobie z systemem ADAMS, który zabezpieczał próbki. WADA opracowała go, by uniknąć manipulacji przy nich. W teorii po ich zamknięciu można je było otworzyć tylko dzięki specjalnej maszynie. W praktyce rosyjskie służby robiły z nimi co chciały. Znaki operowania przy nich były widoczne dopiero wtedy, gdy WADA została o tym poinformowana i wiedziała, czego szukać. Z kolei wymiana próbek następowała przez dziury w ścianach.

Rodczenkow początkowo milczał, bo... został oczyszczony z zarzutów o nielegalne dystrybuowanie środków dopingujących w poprzednich latach. Właśnie dlatego, by zapewnił odpowiednią formę sportowców. Faszerowanych zakazanymi substancjami miało być przynajmniej 1000 sportowców. W Soczi było apogeum, rok wcześniej Rosjanie zdominowali lekkoatletyczne mistrzostwa świata, których byli gospodarzem, a w 2012 r. podczas letnich igrzysk w Londynie zdobyli 82 krążki. - Przynajmniej połowa z medalistów była na dopingu - wyznał Rodczenkow, który ma doświadczenie w stosowaniu zabronionych środków. Jako student brał udział w biegach długodystansowych. Sterydy aplikowała mu matka.

Decyzje MKOl zostały podjęte na podstawie dochodzenia komisji, na czele których stanęli Szwajcarzy - były prezydent kraju Samuel Schmid i były wioślarz oraz medalista olimpijski Denis Oswald. Pod przysięgą zeznawał przed nią m.in. Rodczenkow. Według raportu doszło do „systemowej manipulacji dopingiem”. Zaznaczone jest przy tym, że Kreml nie był odpowiedzialny za powszechne dopingowanie przez rosyjskich sportowców podczas zimowych igrzysk w Soczi w 2014 r. - Na podstawie przedstawionych materiałów nie znaleziono żadnych udokumentowanych, niezależnych i obiektywnych dowodów potwierdzających poparcie lub znajomość tego systemu przez najwyższy organ państwowy - poinformował Schmid.

Wśród odpowiedzialnych za funkcjonowanie dopingowej machiny wskazano ówczesnego ministra sportu Witalija Mutkę i jego zastępcę Jurija Nagornycha. Obaj zostali dożywotnio wykluczeni z ruchu olimpijskiego. - Ponoszą znaczną część odpowiedzialności administracyjnej, bo ministerstwo nadzorowało operacje antydopingowe podczas igrzysk w Soczi - poinformował Bach.

Mutko to dziś wicepremier i członek komitetu organizacyjnego piłkarskich mistrzostw świata. FIFA nie widzi powodów, by sankcje miały jakiś wpływ na przygotowania do przyszłorocznego turnieju. „Jeśli chodzi o potencjalne kwestie dyscyplinarne lub etyczne dotyczące konkretnych osób, to będą je oceniać odpowiednie organy FIFA. Wszelkie decyzje będą przekazywane zgodnie z odpowiednimi wskazaniami komisji” - oświadczyła światowa federacja piłkarska.

Bez Rosji, ale z Rosjanami

Rosja ma prawo odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Czasu na zmianę decyzji jest jednak bardzo mało. Poza tym MKOl nie zamknął drogi do Pjongczangu Rosjanom. - Chcemy chronić „czystych” sportowców - zapewnił Bach. Mogą więc wystartować pod flagą olimpijską jako... „Olimpijczycy z Rosji”. Nie „Niezależni Olimpijczycy”, jak w 2016 r. w Rio de Janeiro sportowcy z Kuwejtu, którego komitet olimpijski został zawieszony przez MKOl.

Choć to i tak krok dalej, niż rok temu przy okazji letnich igrzysk. Wówczas WADA domagała się wykluczenia wszystkich rosyjskich sportowców. Komitet Wykonawczy postanowił, że każda z federacji sama podejmie decyzję, ilu sportowców wyśle do Brazylii. Ostatecznie poleciało tam 291 Rosjan, którzy zdobyli 56 medali. Wśród nich nie było m.in. lekkoatletów. Teraz chętni będą musieli przejść procedurę, która wykluczy stosowanie dopingu. Poddać się jej będą mogli tylko ci, którzy w przeszłości nie byli w zespołach z oszustami. Czuwać nad tym będzie nowa komórka - Independent Testing Authority (ITA) pod przewodnictwem byłej minister sportu Francji Valerie Fourneyron. Ekipa ma do dyspozycji bazę danych Rodczenkowa, który korzystając z programu ochrony świadków miesza w Stanach Zjednoczonych.

Niewykluczone, że „Olimpijczycy z Rosji” sprawili, że prezydent Władimir Putin nie poświęcił tematowi wiele miejsca w momencie ogłaszania, że jest gotowy dłużej rządzić krajem. - Nie będziemy zakazywać naszym rodakom startu w igrzyskach. Jeśli chcą, niech startują. Ciężko na to pracowali - stwierdził. Choć w kraju zapanowało oburzenie. Wytykane jest, że MKOl oparł się głównie na zeznaniach Rodczenkowa, który w przeszłości próbował popełnić samobójstwo i był pacjentem kliniki dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Poza tym uważają, że są poszkodowani, a przecież niedozwolone środki stosują też inne kraje.

W tym przypadku trudno się z nimi nie zgodzić. Przynajmniej w części. Ze świecą szukać liczącego się w świecie sportu kraju, którego reprezentant nie został przyłapany na dopingu. Nawet w worze Świętego Mikołaja nie zmieściłyby się wszystkie medale mistrzowskich imprez, które zmieniały właścicieli. Jednak z drugiej strony... - Rosja może się bronić, że jest poszkodowana. Jednak nie jest to kraj, w którym wpadły pojedyncze osoby. Tak zorganizowanego dopingu przy pomocy państwa jeszcze nie było. Przypomnę, że medalistom z Salt Lake City w 2002 r., którym krążki zostały odebrane za niedozwolone środki, prezydent Putin wręczał ich kopie. Dlatego dobrze się stało, że Rosja została wykluczona. Czy w przyszłości też nie zostaną dopuszczeni, zobaczymy. Ciekawy jestem też kolejnych zimowych igrzysk. Odbędą się one w Chinach, czyli kraju, który nie słynie z przejrzystości. MKOl udowodnił jednak, że potrafi podjąć radykalną decyzję - zwrócił uwagę Korzeniowski.

Jest jeszcze kwestia wykrywania niedozwolonych środków. Przy opracowaniu nowych testów, szuka się też rozwiązań na ich oszukanie. Podobnie jak przy procesie aplikowania dopingu sposobów, by nie został on wykryty. Opowiadał o tym Don Caitlin w „Ikarze”. Twórca jednych z pierwszych testów antydopingowych nie ma wątpliwości, że na najwyższym poziomie wspomagają się wszyscy, a na pewno większość. Czy to sprawiedliwe, że zamiast na szyjach Rosjan, medale w Korei zawisną na ramionach zawsze czystych i chorych na astmę norweskich biegaczy i biegaczek?

Robert Korzeniowski: MKOl udowodnił, że stać go na odważne decyzje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pjongczang 2018. Doping biorą też inni, ale nikt na taką skalę, jak Rosjanie - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska