Podobnie jak w przypadku glonów na elewacjach, władze spółdzielni nie czują się winne.
- Od roku domagam się od zarządu, żeby coś z tym zrobiono, ale bez skutku - żali się mieszkaniec (nazwisko do wiadomości redakcji). - Problem nie dotyczy tylko mojego mieszkania, które jest na parterze. Sąsiadka z pierwszego piętra też ma zagrzybione ściany.
- Nie podajemy swoich nazwisk, bo boimy się, że za parę lat, gdy być może będziemy chcieli sprzedać te mieszkania, nikt ich nie zechce kupić. Nie wspominając już o tym, że z taką wadą traci ono na wartości - dodaje inny mieszkaniec tego samego budynku.
Mieszkańcy są przekonani, że życie w zagrzybionych pomieszczeniach jest niebezpieczne
dla zdrowia. Do tej pory, mimo próśb, nikt nie zrobił specjalistycznej ekspertyzy, która mogłaby wyjaśnić, jakiego rodzaju grzyby zaatakowały ich domy i jakie może mieć to konsekwencje
dla zdrowia lokatorów.
- Mam syna alergika, który jest uczulony właśnie na grzyby. Aby pozbyć się tego świństwa, musiałbym odrzybić całe mieszkanie, a gdzie się wtedy wyprowadzę? - bezradnie rozkłada ręce nasz rozmówca.
- Z roku na rok grzybów jest coraz więcej. Próbuję radzić sobie sama. Tam gdzie zastosuję silne preparaty grzybobójcze, znikają. Ale pojawiają się w innych miejscach. Na spółdzielnię nie ma
co liczyć - mówi zrezygnowana kobieta z pierwszego piętra.
Mieszkańcy odgrażają się, że jeżeli spółdzielnia nic nie zrobi z tą sprawą, będą domagać się pokrycia kosztów leczenia ich dzieci.
Prezes Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej Wiesław Bagnicki nie ma sobie nic do zarzucenia. Zapewnia, że w każdym z takich przypadków władze spółdzielni starają się pomagać mieszkańcom.
- Wiem, że grzyby wewnątrz budynków mogą być bardzo niebezpieczne i ściany należy poddać odgrzybieniu - przyznaje prezes. Z drugiej strony jego zdaniem winę za zagrzybione mieszkania ponoszą lokatorzy, którzy, zwłaszcza zimą, nie wietrzą należycie mieszkań.
- Należy pamiętać, że w przypadku mieszkań w bloku ważna jest wentylacja wszystkich pomieszczeń - podkreśla prezes.
Mieszkańcy blokowisk odpierają te argumenty, tłumacząc, że bardzo trudno jest wietrzyć mieszkania zimą, przy bardzo niskich temperaturach, np. poniżej dziesięciu stopni.
Tymczasem lekarze potwierdzają, że obawy ludzi o zdrowie są uzasadnione
- Grzyby i pleśnie, które zadomowiły się na ścianach, mogą powodować różnego typu uczulenia, alergie, a nawet ataki astmy. Przenoszą także gruźlicę oraz bardzo dużo zapaleń grzybicznych - mówi Zofia Kubisz-Pajor, znany sądecki pulmonolog. - Należy też dodać, że alergiczne osoby, mieszkające w takich warunkach o wiele trudniej się leczy. Przede wszystkim trzeba jak najszybciej zlikwidować źródło grzybów i pleśni w mieszkaniu.
W opisanym przez nas przypadku prezes Bagnicki obiecał pomoc w zlikwidowaniu grzybów. Sprawdzimy czy dotrzyma słowa.