Do pierwszego ataku doszło 18 czerwca 2011 r. na jednej z ulic krakowskiego Kazimierza. Według ustaleń śledczych bez powodu pobił wtedy dwie kobiety. Jednej z nich złamał nos.
Rowerzystę miał napaść 23 września 2011 r. na jednej ze ścieżek rowerowych w centrum miasta.
Młody chłopak zadzwonił dzwonkiem rowerowym na Jakuba P. j jego kolegę, którzy blokowali drogę. Mężczyźni przepuścili rowerzystę, ale nie obyło się bez wulgarnych komentarzy. Pokrzywdzony zahamował, jednak nie opanował roweru i przewrócił się. - Chciał zwrócić im uwagę, mówił, gdzie jest ścieżka rowerowa, i wtedy doszło do kłótni, która szybko zamieniła się w szarpaninę. Awantura skończyła się dla pokrzywdzonego krwiakiem i uszkodzeniem kości czaszki - mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
W trakcie bójki kolega oskarżonego podniósł rower i rzucił nim o ziemię. Kiedy pokrzywdzony chciał wezwać policję, jeden z napastników wyrwał mu telefon, po czym obaj odeszli.
Jakub P. uznał, że swoim wyczynem warto pochwalić się na portalu społecznościowym. Opisał całe zdarzenie na Facebooku, co zwróciło uwagę jednego z krakowskich reporterów, który powiadomił policję.
Oskarżony nie przyznaje się do pobicia. Mówi, że to on został zaatakowany przez dziewczyny. Twierdzi, że rowerzysta również pierwszy rzucił się na niego.
Według śledczych, zeznania oskarżonego mijają się z prawdą. Za popełnione czyny grozi mu do pięciu lat więzienia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+