Przypomnijmy. Jako, że w Polsce cały czas trwa epidemia koronawirusa (choć wydaje się, że jej druga fala mocno już opada) przez długi czas nie wiadomo było czy na nartach w naszym kraju będzie można w ogóle jeździć. Ostatecznie stoki otwarto choć z licznymi obostrzeniami.
Narciarze muszą więc śmigać w maseczkach na twarzy, nie mogą ustawiać się grupy, muszą zachowywać od siebie dystans a karnety powinni kupować przez internet.
Jak sprawdził w sobotę na stokach w Białce, Bukowinie i Jurgowie (one wystartowały w miniony weekend) nasz reporter w pierwszy weekend sezonu nikt nie łamał tych zasad. Teraz potwierdziła to również policja, której funkcjonariusze w sobotę i niedzielę pojawili się w ośrodkach narciarskich.
Białka już jeździ. Na Podhalu na dobre wystartował sezon nar...
- Stacje narciarskie odrobiły zadanie i do nowego reżimu były przygotowane dobrze. w każdej stacji przygotowano specjalne tunele w których czekali narciarze na przejazd wyciągiem. To nie pozwalało na tworzenie się tłumów - mówi Roman Wieczorek, oficer prasowy zakopiańskiej komendy policji - Narciarze też byli odpowiedzialni. W pojedynczych przypadkach musieliśmy zwracać im tylko uwagę na to, że nie mają zasłoniętych ust i nosa. Ogólnie ludzie bawili się jednak na nartach odpowiedzialnie i nie grupowali w duże skupiska.
Jak dodaje Wieczorek policjanci na nartach przyglądali się jednak nie tylko funkcjonowaniu stoków pod względem sanitarnym. Dużą uwagę jak co roku zwracali też na odpowiedzialną jazdę. Z tym niestety było o wiele gorzej i już pierwszego dnia sezonu mundurowi na dwóch deskach musieli wystawić kilka mandatów i aż 30 pouczeń osobom stwarzającym zagrożenie na stoku.
- Nieistniejące już tatrzańskie schroniska. Słyszeliście o nich?
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Parking pod Babia Górą w prokuraturze. Powstał nielegalnie
- Drożyzna nad morzem? Na Podhalu obiad zjesz za 15 zł
- Przyrodnicy uratowali przed utonięciem 500 susłów
- Urokliwe miejsca w Tatrach, gdzie nie będzie dzikich tłumów
