Polska krajem omijanym przez zagranicznych turystów

3 lipca po godz. 22 na parkingu przy ul. Chmieleniec doszło do agresywne zatrzymania i pobicia mieszkających w Krakowie dwóch obywateli Bangladeszu, których funkcjonariusze policji omyłkowo wzięli za włamywaczy i bez weryfikacji zatrzymali w trakcie akcji przypominającej scenerię filmu o zorganizowanej przestępczości.
Tego dnia 34-letni Iqbal pojechał na ul. Obozową, gdzie miał się przeprowadzić do wynajętego mieszkania. W przeprowadzce pomagał mu jego pracownik Jahid. - Razem z kolegą podjechałem pod blok. Pomyliłem jednak klatki, ponieważ nie było tam oznaczeń, które mieszkania są w danej klatce. Trafiłem na drzwi do obcego mieszkania. Klucz nie pasował. Okazało się, że moje mieszkanie było w klatce obok – mówi Iqbal.
34-latek po przeniesieniu rzeczy z auta do mieszkania pojechał na ul. Chmieleniec, gdzie mieszkał z kolei jego kolega Talha, z którym miał zamieszkać przy ul. Obozowej. Było już ciemno, po godz. 22. W międzyczasie ktoś zadzwonił na policję z informacją, że w bloku przy ul. Obozowej dwaj mężczyźni próbowali włamać się do mieszkania. Funkcjonariusze zaczęli śledzić auto obcokrajowców. Kiedy Jahid wyszedł z samochodu przy ul. Chmieleniec, rzucili się na niego uzbrojeni mężczyźni, którzy szybko go obezwładnili i skuli. Na ciele mężczyzny do dziś widoczne są ślady pobicia.
- Byłem przekonany, że napadła nas zgraja bandytów, więc zamknąłem zamek w aucie. Mężczyźni przyłożyli pistolety do szyby i krzyczeli, żeby wysiąść. Strasznie się bałem i nie otwierałem drzwi. Wtedy ktoś wybił szybę, wyciągnął mnie na zewnątrz, położył na ziemi i przez ok. kwadrans przyciskał kolanem do podłoża - mówi Iqbal.
Piotr Szpiech, rzecznik krakowskiej policji przekonuje, że w związku z tym, że coraz częściej do funkcjonariuszy docierają sygnały od mieszkańców tego rejonu o włamaniach i próbach włamań do mieszkań, policjanci reagują na każde zgłoszenie.
- Tak też postąpili w tym przypadku, tym bardziej, że zgłoszenia pochodziły od dwóch niezależnych osób, a przekazane przez nich rysopisy rzekomych włamywaczy były zbieżne - mówi Piotr Szpiech.
Rzecznik dodaje, że sytuacja stała się dynamiczna, ponieważ jeden z obcokrajowców, których policjanci próbowali zatrzymać, podjął próbę ucieczki, a po ujęciu zachowywał się agresywnie.
- W związku z tym, że pomimo kilkukrotnego wezwania do zachowania zgodnego z prawem, zarówno w języku polskim jak i angielskim, nie reagował i próbował uciec, funkcjonariusze użyli wobec niego środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, ręcznego miotacza gazu oraz pałki teleskopowej. W między czasie drugi z mężczyzn wsiadł do samochodu, zamknął się w jego wnętrzu, próbował uruchomić silnik i odjechać. W tym czasie pojawił się kolejny patrol policjantów. Funkcjonariusze przy wykorzystaniu służbowej pałki teleskopowej wybili szybę w pojeździe i zatrzymali drugiego z mężczyzn. Wobec zatrzymanych użyto kajdanek - opisuje przebieg interwencji Piotr Szpiech.
Rzecznik nie wspomina jednak, mimo zadanych przez nas pytań, dlaczego policjanci interweniowali ubrani po cywilnemu. To właśnie m.in. brak umundurowania miał sprawić, że obcokrajowcy byli przekonani, że zostali napadnięci przez bandytów.
Rzecznik zapewnia, że w Komendzie Miejskiej Policji w Krakowie trwają czynności mające na celu zbadanie prawidłowości przeprowadzonej przez policjantów interwencji. Tymczasem w sprawę agresywnej interwencji zaangażowała się również posłanka Lewicy z Krakowa Daria Gosek-Popiołek, która zwróciła się do Komendanta Miejskiej Policji o wyjaśnienie sprawy.
- Co można kupić w sklepie EKIPY? Złoty łańcuszek za 1700 zł, bluzy i gadżety
- Luksusowe dzielnice w Krakowie. Życie tutaj może kosztować fortunę
- Wojsko sprzedaje atrakcyjne nieruchomości w Małopolsce. Zobacz, co oferuje AMW
- Suknia z orłem szokuje na Miss Supranational MEMY Internautów też
- Rząd szykuje nas na czwartą falę. Niedzielski: Maseczki zostaną z nami na dłużej
- Jak zadbać o ładny zapach w domu? 12 sposobów, aby w mieszkaniu pięknie pachniało