18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja wyjaśnia zajście z udziałem 5-latka w przedszkolu

Karolina Gawlik
fot. archiwum Polskapresse
Niepubliczne Misiowe Przedszkole przy ul. Łokietka zapewnia na stronie internetowej, że "gwarantuje uśmiech na twarzy dziecka". Rodzice 5-letniego Oskara, jednego z wychowanków tej placówki, mają odmienne wrażenia. Magdalena i Jacek Jurka uważają, że ich syn nie został objęty odpowiednią opieką i padł ofiarą przemocy ze strony jednej z opiekunek. O sprawie zawiadomili policję.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

Pierwsze sygnały, że są problemy z Oskarem dotarły do rodziców w maju br. Wychowawczyni poinformowała ich, że chłopiec źle się zachowuje. Z kolei 5-latek żalił się, że pani krzyczy na niego i upokarza przed resztą grupy.

- Syn nie mógł się odnaleźć w przedszkolu. Zamiast czuć się bezpiecznie cały czas słyszał, że robi coś źle - opowiada jego matka. Państwo Jurka uznali, że poproszą o pomoc psychologa, który zabadał ich syna.

- Dziecko nie miało żadnych zaburzeń. Aktywność i ruchliwość są dla pięciolatków naturalne. Powinno się też uwzględnić, że chłopiec przeżywał trudne chwile z powodu pobytu mamy w szpitalu - mówi psycholog Karolina Piękoś.

W ub. tygodniu do Magdy Jurka zadzwoniła dyrektorka przedszkola z informacją, że Oskar znowu źle się zachowywał i muszą wypowiedzieć rodzicom umowę. Po przyprowadzeniu syna do domu, matka spostrzegła na jego nogach zadrapania i siniaki.

Chłopiec wyznał, że "pani za mocno mnie chwyciła", więc rodzice zabrali dziecko do szpitala na obdukcję. Lekarz wydał zaświadczenie, że stan ogólny Oskara jest dobry, ale na udach ma sińce i zadrapania. Rodzice zawiadomili policję. Sprawa trafiła na IV komisariat.

- Wstępnie ciężko cokolwiek stwierdzić, ponieważ zeznania matki i wychowawczyni różnią się od siebie - mówi Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji. Wychowawczyni twierdzi, że przytrzymała dziecko, bo samo chciało wyjść z przedszkola.
Dyrektor przedszkola Grażyna Brożek Sioła nie chce rozmawiać o incydencie. Kuratorium oświaty deklaruje, że zajmie się sprawą, ale musi mieć zawiadomienie od rodziców.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska